Rozdział 10

Zamiast tego został pociągnięty w stronę mieszkania blondyna, do którego było całkiem blisko.

Izaya został wepchnięty do mieszkania wyższego. Już wiedział, że potworek nieźle się wkurzył, a to nigdy nie oznacza niczego dobrego. Z udawanym oburzeniem i złością spojrzał na Shizuo

-Mógłbyś trochę uważać Shizu-chan. A gdyby Hiro-chan'owi coś się stało? Jak zwykle miałbyś pretensje do mnie- szepnął i spojrzał na śpiące dziecko, któremu nie robiło absolutnej różnicy to gdzie się znajduje i co dzieje się wokół niego. Izaya z dnia na dzień coraz mniej udawał. Zaczynało mu zależeć na dziecku, na jego bezpieczeństwie i przyszłości. Sam nie wiedział kiedy stał sie tak uczuciowy i szczery, ale musiał przyznać, że już od momentu, w którym po raz pierwszy zobaczył syna czuł się inaczej. Już wtedy zaczął go kochać. Mimo iż nawet nie wierzył, że to jego dziecko. Teraz już nie ma zamiaru się go wyprzeć. Z delikatnym uśmiechem położył nadal śpiące dziecko na kanapie i poszedł do kuchni po, której krzątał się blondyn. Usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości. Zerknął na wyświetlacz i zauważając, iż SMS pochodzi z zastrzeżonego numeru z zaciekawieniem począł czytać wiadomość. Parsknął śmiechem przez co Shizuo spojrzał na niego zdziwiony. W pierwszej chwili ogarnęło go rozbawienie, jednak po głębszym namyśle zaczął się niepokoić. Spodziewał się, że konkurencyjny informator zacznie robić mu pod górkę, ale żeby posuwać się do gróźb? Zero profesjonalizmu. Jednak problem nie leży w samym szantażu, lecz w tym do kogo jest on kierowany. Brunet nie bardzo martwił się opinią innych, nie przejmował się też groźbami i obelgami rzucanymi pod jego adresem. Był przyzwyczajony do tego. Nie raz był już pobity. Takie są uroki jego pracy i nic nie można na to poradzić, jednak owa wiadomość wywarła na nim ogromne wrażenie i spowodowała pojawienie się sprzecznych uczuć. Mianowicie autor tekstu twierdził, iż zna jego sekret i może to wykorzystać. Nie wykluczone, że był to tylko zwykły blef, jednak w dalszej części pisało coś na temat skrzywdzenia bezbronnej i ważnej dla niego osoby. Nie chciał w to wierzyć, ale nie mógł też wykluczyć, że Hiroki nie jest już jego sekretem. Być może ktoś się dowiedział i chce to wykorzystać. Niczego nie może być pewny. Od dawna, a może nawet nigdy nie czuł się tak bezradny i co gorsza niedoinformowany. Cóż za ironia losu. Najlepszy informator nie wie co ma zrobić, ani kto może mu zagrażać. Spojrzał na patrzącego na niego ze zdziwieniem i odrobinę zdenerwowanego blondyna

-Ja wiem, że nie jesteś zbyt normalny, ale mógłbyś chociaż nie śmieć się do telefonu jek pojebany- warknął dziwnie spokojnym tonem. Brunet spodziewał się przekleństw, krzyków i prób morderstwa jak zwykle zresztą, a tym czasem został dość miło zaskoczony. Kątem oka zerknął w stronę syna. Uśmiechnął się pod nosem widząc jego spokojną twarz - No to powiesz mi co cię tak rozbawiło?- zapytał Shizuo, przez co Izaya powstrzymywał się od uszczypnięcia. Spokojny wyraz twarzy wyższego i szept wywołany obecnością śpiącego dziecka wydawał mu się nierealny u bestyjki, a jednak. Nie wiedział czemu, ale zauroczony sytuacją oraz wiedziony chwilowym pragnieniem pokazał mężczyźnie wiadomość. -Eh...i co masz zamiar z tym zrobić?- zapytał stawiając na stole przed rozmówcą dwa kubki pełne herbaty. Sam najchętniej rozprawiły się z autorem groźby jednak nie chciał jeszcze bardziej komplikować sprawy domyślając się, że Izaya pewnie ma już jakiś plan. Orihara zmarszczył brwi i upił łyk gorącego napoju

-To co zwykle. Nic. To tylko taki mały niegrożny szantażyk Shizu-chan. Nie ma się czym przejmować. Poza tym przecież to tylko ja. Kogo by obchodziło co się ze mną dzieje - odparł z żalem i nieukrywanym bólem w głosie. Blondyn z hukiem odstawił kubek, który pod wpływem ogromnej działającej na niego siły pękł, a jego zawartość wylała się na jego dłoń powodują szczypiący ból po oparzeniu

-Nawet tak nie mów! Mnie obchodzi, z resztą nie chodzi tylko o ciebie! A co jeśli małemu coś się stanie?! W tedy to już na pewno cie zajebię! - warknął nie zwracając uwagi na hałas jakiego narobił oraz na fakt, iż jego dłoń krwawi, a dziecko płacze. Brunet westchnął i wstał z miejsca. Zachowanie tego pierwotniaka zawsze było jedną wielką zagadką, ale to już naprawdę za wiele. Wziął płaczącego Hirokiego na ręce i zaczął uspokoajać syna. Blondyn spojrzał na nich -Daj go- rozkazał i wyciągnął ręce w strone dziecka. Niższy prychnął i odsunął się od Shizuo

-Zapomnji. Spórz na siebie- pokazał na zranionął dłoń- Idź sobie to przemyj i zabandażuj czy coś. Jeszcze mi go ubrudzisz- burknął udając że wcale się o niego nie marywi. Blondyn nic nie odpowiedział tylko poszedł do kuchni. Mały chłopczyk obserwował uważnie oboje dorosłych i co chwila śmiał się pod nosem. Izaya usiadł z synem na kanapie i z uśmiechem pełnym satysfakcji patrzył jak blondyn nieumiejętnie bandażuje ranę. Po chwili po pomieszczeniu rozległ się dźwię dzwonka do drzwi. Mężczyzna ze zdziwieniem popatrzył na właścicieła domu, który wydawał się niemniej zaskoczony.

Jej! Wróciłam! Nie mogę obiecać, że rozdziały będą regularnie, ale planuje dokończyć to opowiadanie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top