Rozdział 1
-Ono nie jest nasze- odezwał się lekarz
-To czyje?- dopytywał zaciekawiony Shizuo
-Twoje.- spojrzał na przyjaciela -I jego- pokazał palcem na Izayę
Blondyn rzucił się na przyjaciela z pięściami i niekontrolowanym gardłowym warknięciem wydobywającym się z pomiędzy jego ust
-Co ty pierdolisz?! Pojebało cie- złapał go za koszulkę i chciał uderzyć, albo raczej rozszarpać. Plan pozbawienia życia swojego właściwie to jedynego przyjaciela przerwał głos znienawidzonej przez niego osoby
-Shizu-chan jeśli go nie zabijesz to może dowiesz się o co tu chodzi- mruknął Izaya głosem wprost ociekającym jadem nienawiścią i kpiną patrząc na dziecko w ramionach kuriera- i nie drzyj tak mordy bo dziecko płacze -powiedział sam zdziwiony swoimi słowami. Heiwajima puścił Shinre i spojrzał na niego gniewnie
-Jeżeli ktoś ma się zamknąć to ty pchło.- warknął - Tłumacz się Kishitani- powiedział i próbował opanować swój gniew spowrotem siadając na kanapie
-No więc ostatnio zdarzyło się tak, że w bardzo którym czasie miałem przyjemność opatrywać rany waszej dwójki. Mój ojciec był wtedy u mnie i wpadł na genialny pomysł żeby połączyć wasze DNA znajdujące się na zakrwawionych gazikach, bandażach i tym podobnych- Izaya uniósł zdziwiony brwi i uśmiechnął się kpiąco. Shizuo natomiast z nieprzeniknionym wyrazem twarzy próbował zrozumieć co właśnie powiedział lekarz, ale na niewiele się to zdało
-Niech zgadnę. To miał być tylko eksperyment. Twój ojciec chciał zobaczyć co się stanie i czy uda mu się połączyć to w jeden organizm. Nie przewidział, że powstanie zarodek tak?- zapytał informator
-T-tak.- zerkął na powoli usypiające dziecko, które było niesamowicie podobne do mężczyzn siedzących przed nim
-Zabije twojego ojca- w tym samym czasie przerażająca groźba wydobyła się z ust obojga wrogów. Celty chwyciła za telefon i napisała wiadomość po czym pokazała ja lekarzowi "To chyba pierwszy raz kiedy się tak zgadzają" Shinra kiwnął głową ze śmiechem
-Słyszałem, że prowadził jakiś dziwny eksperyment,- zaczął już spokojniejszy Izaya- ale muszę przyznać, że jestem zaskoczony. Tak czy inaczej trzeba coś z tym dzieckiem zrobić. Nie jestem na tyle okropny żeby je zabić, a na rodzica się nie nadaje więc może niech prawdziwa bestia zajmie pozbyciem się tego bobasa- spojrzał na blondyna. Na prawdę był ciekawy jego reakcji. Jak zawsze nie był w stanie przewidzieć co zrobi jego potworek - Ne Shizu-chan byłbyś w stanie zabić to dzieciątko?- zakpił i oczekiwał wybuchu gniewu, który jednak nie nastąpił. Shizuo westchnął ciężko i zaprzeczył ruchem głowy
-Oczywiście, że nie. Ktoś musi się nim zająć. Skoro nam o tym powiedzieliście to znaczy, że nie weźmiecie go na wychowanie prawda? -zapytał z nutą nadziei, że przyjaciele go w tym wyręczą
-Nie to, że nie chcemy mieć dzieci czy coś...ono jest wasze więc się dogadajcie i się nim zajmijcie.-powiedział i się uśmiechnął- Jakby co to możemy troszeczkę pomóc.
-W takim razie chyba nie mamy wyjścia. Sugerował bym, żeby nie zostawało ze mną za długo. Nie nadaje się do tego i jeszcze coś by mu się stało. W końcu taka ze mnie bestia.- odgryzł się złośliwe rzucając wyzywające spojrzenie w stronę bruneta. - Zajmij się nim pchło. Ja się wypisuje z tej zabawy- powiedział blondyn i ubierając w pośpiechu buty wyszedł z mieszkania przyjaciela. Przez długi czas błądził po mieście bez celu zastanawiając się nad całą tą sytuacją aż w końcu postanowił wpaść do Rosyjskiego Sushi i schlać się do nie przytomności.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top