•7•

Pov: Deku

*Time Skip, 1 dzień*

Już do końca dnia nikt mi nie przeszkadzał. Miałem tu wodę, jakieś jedzenie i łazienkę. Czego więcej człowiekowi do życia potrzeba, no, nie do końca człowiekowi?

W tym przypadku Eri.

Tęskniłem za nią, jak nałogowy palacz na odwyku tęskni za nikotyną. To prawda, tęskniłem za nią i to bardzo, ale próbowałem odciągnąć od niej myśli i zająć się tym, co się ostatnio stało. Muszę pomyśleć, czy zaufać temu człowiekowi? I czy zaufać w ogóle ludziom?

Nie wyglądał na złego. Jednak ja jak to ja, nie widziałem dobrego człowieka od wielu lat, nie licząc Eri oczywiście. Nie czułem, że może mi coś zrobić, jednak ja i tak się cofnąłem.

Usiadłem na łóżku i spojrzałem na zegar wiszący na ścianie. Już 22.07, czyli cisza nocna. Trzeba iść spać - pomyślałem. Dopiłem moją szklankę wody i położyłem się do łóżka. Nie było ono zbyt wygodne, ale lepsze niż to, na którym spałem dotychczas. Ciekawe co tam u Eri.

Zamknąłem oczy i odpłynąłem w ramiona Morfeusza. (I LOVE YOU MORFEUSZ😍)

Nagle obudziłem się. Obok mnie stał ten sam mężczyzna, który mnie wczoraj odwiedził. Uśmiechał się podle. Miał na rękach Eri, której serce przebite było nożem.... Płakałem. On tylko mnie uciszył. Zza drzwi wyszedł Overhaul. Podszedł do mnie, i ściął mi głowę....

Obudziłem się cały spocony.
- To tylko koszmar - powiedziałem do siebie - Eri jest żywa.

Spojrzałem na zegarek. Była już 3.20. To było dość późno. Chciałem się położyć, ale coś mi nie dawało. Czy to uczucie to strach? Strach... Tak, ale..przed czym... Na pewno przed śmiercią Eri, Przed Kai'em, oraz tym mężczyzną, którego wczoraj widziałem.

Wstałem i podszedłem do okna. Lampka znajdująca się obok mojego łóżka, lekko przygasała, jakby baterie w niej były już prawie wyczerpane. Gdy znajdowałem się przy oknie, ręce oparłem o parapet, stopami zahaczyłem lekko listwę i wpatrywałem się w dal. Był tam las. Nie, to nie był las. To nawet spory park. Chociaż lampy w nim świeciły, było w nim ciemno. Bał bym się chodzić w nim sam... Do tego w nocy.

Usłyszałem kroki. Nie przejąłem się tym. To pewnie jakaś pielęgniarka. Ustała przy moich drzwiach przy tym lekko je uchylając.
- Czemu jeszcze nie śpisz młody? - spytała miłym i zmartwionym głosem - Wiesz która już godzina?

Podeszła do mnie i złapała mnie za ramię.
- Obudziłem się, i już nie mogłem zasnąć - odpowiedziałem jej bezuczuciowo.

Ona tylko pokiwała głową na znak że mnie rozumie i wyszła. Dziwne. Myślałem, że będzie kazała mi spać. No ale okej.

Do końca nocy już nie mogłem spać. Postanowiłem wziąć mój pamiętnik, który niespodziewanie znalazł się w tym miejscu, i opisać mój wczorajszy dzień. Może dam radę, może nie. Dobra nie ważne.

31.03.20**

Hej to znowu ja Izuku. Pisze tu jak zawsze. Ktoś zabrał mnie jak i Eri z tego przeklętego miejsca. Nie znam jednak dobrze tej osoby, oraz jej zamiarów. Nie wiem czy chce nam pomóc, czy tylko wykorzystać. (Myśli yaoistek teraz (˵ ͡° ͜ʖ ͡°˵) )

No ale cokolwiek się stanie, będzie lepiej. Musi być tylko lepiej... Prawda?

Muszę w to wierzyć

Izuku

Gdy skończyłem pisać, zobaczyłem, że była już godzina 6.00. Tak długo przesiedziałem? No dobra. Nic takiego się nie stało. Chyba.

*Time Skip*

Właśnie zaczął się nasz czas odwiedzin. Eri przychodziła do mnie co jakiś czas, ale nie na długo. W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Myślałem, że to doktor, więc powiedziałem ,,Proszę''. Jednak gdy osoba weszła, zorientowałem się, że nie jest to doktor, a znowu ten czarnowłosy mężczyzna. Rozmawiałem z nim trochę. Zorientowałem się, że nie jest on zły i chce nam pomóc. Przyjąłem jego ofertę, zgodziłem się na zamieszkanie z nim, a z ogromną radością przyjąłem zaproszenie od... Liceum UA! Zawsze chciałem się tam dostać! To było moje największe marzenie!

Jednak po dostaniu się w to okropne miejsce, to marzenie, powiem grzecznie ,,Poszło się walić". Straciłem na to nadzieję.

Po pewnym czasie zacząłem traktować tego mężczyznę, jjak własnego ojca. Raz nawet mi się to wymsknęło, lecz on się tylko zaśmiał mówiąc, że mu to nie przeszkadza. Też się lekko zaśmiałem. Mężczyzna o którym mówimy, to Shōta Aizawa. Tak przynajmniej zapamiętałem.

Był on jedynym chętnym do zaadoptowania nas. Dowiedziałem się też, że jest EaserHead'em, czyli pro herosem. To zaszczyt go poznać. Wiele osób wciąż go nie widziało. Unika on telewizji i wywiadów, przez co mało o nim wiadomo. Jednak dobrze wykonuje swoją robotę.

*Spory Time Skip bo aż 3 dni 👁️👄👁️*

Oboje byliśmy już przebrani z ciuchów szpitalnych na normalne ubrania, które dostaliśmy od pana Aizawy. Eri była już spakowana, a ja jeszcze pakowałem ostatnie drobiazgi, takie jak mój pamiętnik. Tego dnia mieliśmy opuścić to miejsce i przenieść się do domu pana Aizawy.

Czekałem z małą pod drzwiami, a Eraser kierował się w naszym kierunku. Wyszliśmy przez drzwi szpitala na zewnątrz. Eri była podekscytowana, za to ja trochę się bałem. Cały czas trzymałem ją za ręke. Lepiej być bezpiecznym.

Nie traktowałem Aizawy jak obcą mi osobę, ani jako przyjaciela. Traktowałem go, jak ojca. Był dla nas ojcem. Ostatnio sam nam nawet to zaproponował. Super. No ale okej.

Doszliśmy do najprawdopodobniej jego domu. Był normalnej wielkości budynkiem z średnimi oknami. Wokół niego znajdował się las, a z oddali widać było szczyty UA. Cieszyłem się jak dziecko. Nic dziwnego, przecież jestem na zewnątrz pierwszy raz od 7, może 8 lat, a już o świeżym powietrzu mogłem sobie pomarzyć. Eri nie było tu dość krótko. Na pewno pamiętała widok drzew, trawy, kwiatów, oraz ich zapachy. Pamiętała dźwięki miejskie, takie jak odgłosy wydawane przez ludzi, samochody, czy różne inne pojazdy.

Nasz "tata" wyjął z kieszeni czarnych spodni, szary, mały kluczyk, który idealnie pasował do dziurki drewnianych drzwi. Przekręcił go on, a drzwi się otworzyły. Weszliśmy do środka.

W środku domu było czysto i schludnie. Przedsionek, w którym aktualnie znajdowaliśmy był w pewnym stopniu połączony z salonem, który w net był połączony z kuchnią. W salonie znajdowała się dość spora kanapa, na której leżał...kot? Nie uprzedzano nas o tym, ale chyba okej. Lubię te futrzaki, ale nie wiem jak Eri.

Z kanapy był widok na czarny telewizor normalnych rozmiarów. Były tam ładne cyanowe ściany, sporo półek na książki, pufa, dywan z małym stolikiem oraz dwa dość duże okna. Z prawej strony znajdowała się kuchnia. Miała ona białe meble kuchenne oraz była dobrze wyposażona. Taka normalna kuchnia nie licząc dużej ilości kawy. (No ciekawe dlaczego) Nasz ojciec (tak już tak na niego mówią więc się nie zdziwcie później) oprowadził nas po reszcie domu.

Z kuchni było przejście do małej łazienki z prysznicem i lustrem w krztałcie śpiwora. (XDDDDDDDD) No okej? Czemu nie.

Zaś z lewej strony salonu na przeciwko kuchni znajdowała się sypialnia taty. Nie wiem jak wygląda, ale wiem, że ma osobną małą łazienkę. Wiem też, że nie mieszka tu sam ze swoim kotem. Zaprowadził nas po schowach znajdujących się obok sypialni na górę. Był tam korytarz z trzema pokojami. Jeden z nich należał do mnie, drugi do Eri a trzeci do kogoś innego. Powiedziano nam, że do naszego nowego brata. (no ciekawe kto to 😏)

Rozeszliśmy się do swoich pokoi. Wziąłem swoją nie dużą walizkę i wciągnąłem ją do pokoju. Nie był on duży, ale też nie mały. Miał lekko niebieskie i fioletowe ściany. Po lewej stronie znajdowało się biurko oraz półki na książki, po prawej zaś łóżko oraz średniej wielkości szafa na ubrania. Co ciekawe, była ona już pełna. Uśmiechnąłem się sam do siebie. Obok łóżka znajdowało się też spore, kwadratowe lustro.

Na przeciwko drzwi znajdowały się szklane drzwi prowadzące na balkon połączony z pokojem Eri i tajemniczego chłopaka.

Wstałem i zacząłem rozpakowywać moje małe graty. Nie było tego dużo, więc zajęło mi to jakieś 2-3 minuty.

Podniosłem się z podłogi na której dotychczas siedziałem i wziąłem z półki jedną z mang. Tak dawno ich nie czytałem! To niesamowite uczucie. Usiadłem na łóżku i zacząłem czytać. Manga nazywała się Kimetsu no Yabana. Zaciekawiła mnie jej historia, ale to już inna sprawa.

* TIME SKIP*

Po skończeniu połowy drugiego tomu, usłyszałem krzyk z kuchni. Nasz ojciec wołał nas na kolacje. Otóż była już godzina ddwudziesta, on miał dziś wolne. Gdy schodziłem, usłyszałem nieznajome głosy. To pewnie oni - powiedziałem do siebie i nerwowo przełknąłem ślinę. Wyszedłem z za ściany i zauważyłem Aizawę przytulającego jakiegoś blondyna, oraz Eri bawiącą się z jakimś fioletowowłosym typem.

Gdy mnie zauważyli, fioletowy uścisnął moją rękę, a blondyn aż krzykną z zachwytu. Po tym wszystkim dowiedziałem się, że blondyn nazywa się Hizashi a jego imię bohaterskie to PresentMic. Drugi zaś to Hitoshi i jest moim trochę starszym bratem. Chodzi do liceum UA i ma mnie tam oprowadzić. Może nie będzie tu tak źle?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dziękuję że wam. Chcę się to czytać 😌

Bayoo~

1406 słów

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top