•4•
Hejo
Dalej perspektywa Eri jakby co.
~~~~~~~~~~~~~
Biegłam i biegłam, aż wybiegłam na chodnik, przy okazji uderzyłam jakiegoś pana. No świetnie. Leżałam przez chwilę na chodniku. Chłopak, którego najprawdopodobniej walnelam był blondynem, dość wysokim blondynem. Miał też czerwone oczy. Drugi zaś też był wysoki i miał blond włosy, ale za to niebieskie oczy.
Popatrzyłam przez chwilę na czerwonookiego (nie zgadniecie kto to 😩) i rzuciłam się na niego że łzami w oczach. Chłopak był trochę zdziwiony moim zachowaniem. Kojarzyłam go skądś, ale nie wiem skąd. Myślałam tak przez chwilę. No tak! Izu mi o nim opowiadał! Mówił że nazywał się chyba... Kac-Kach- Kacchan! Tak! Nazywał się Kacchan! Był jego najlepszym przyjacielem i 2 osobą, którą pamięta. Wtedy przyszedł on. Overhaul. Stał spokojnie, ale z morderczym wzrokiem skierowanym w moim kierunku.
-Eri, Eri, Eri -mówił - wracamy do domu.
Ja jednak nie chciałam się ruszyć z objęć chłopaka. Wyczuwałam w nim agresję (w Bakugou), ale starał się jej chyba nie okazywać. Poprostu złapał mnie mocniej.
-Eri - teraz lekko podniósł głos.
-Eri! -Krzyknął na mnie ze złością. Co dziwne ludzie na około nie zwracali na to uwagi.
-Nie - powiedział rozzłoszczony chłopak.
Pov: Bakugou
Gdy szedłem z tym dziwnookim (nie bijcie mnie, wiedziałam jak go nazwać, a dziwnooki bo ma dziwne oczy), gdy nagle z jakiegoś zaułku wyskoczyła na oko 5 letnia dziewczynka. Przewróciła mnie. Byłem zły, chciałem ją odstraszyć, ale ten dziwoląg spojrzał na mnie wzrokiem, który mówił ,,NIE''. Wstałem i podszedłem do niej, bo co innego mogłem wtedy zrobić. Ona szybko wstała i k***a wtuliła się we mnie. Już chciałem ją odepchnąć, bo nie nawidze jak ktoś mnie przytula, ale usłyszałem głos. Głos był głęboki, no i straszny...
Przestraszyłem się trochę (tak Bakuś przestraszył się Kai'a, brawo ja 👏) a ona wtuliła się mocniej. Miała niebieskie włosy i róg na głowie... I też... Wiele bandaży. Chyba zaczęła płakać.
-Eri, Eri, Eri -mówił - wracamy do domu.
Więc nazywa się Eri.
-Eri - podniósł głos.
-Eri! -Krzyknął z wk********m na nią.
-Przepraszam za moją córkę.
Czyli to jego córka? Podobieństwa jakoś nie widzę.
Chciałem już mu przyjebać. Mirio mnie jednak powstrzymał. No ku**a!
-Nie - powiedziałem zezłoszczony. Byłem jednak bardzo spokojny... Nie wiedziałem dlaczego.
Dziwnooki wciąż się we mnie wpatrywał ze spokojem i ze złością naraz. Wiem, że nic nie mogę zrobić.
-Ona nigdzie nie idzie - dodałem po chwili.
-Eri, Eri, Eri - chyba zignorował moje słowa. -A co z twoim braciszkiem.
Ostatnie słowo powiedział z irytacją w głosie.
Na szczęście ludzie nie zwracali na nas uwagi.
-Zabjie go jak nie wrócisz... I to przez ciebie umrzę...
-N... Nie... - słychać było strach w jej głosie.
Wstała i pobiegła do mężczyzny. Nic nie udało mi się zrobić... Nic...
Eh... Byłem wściekły sam na siebie. Pierwszy raz nie ruszyłem się z miejsca. Pierwszy raz nie zrobiłem nic! Ah!
Wstałem z miejsca nie mogąc zrozumieć samego siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie no żartuję. Jeszcze nie koniec. Jeszcze nie ma 500 słów a miało być 1000 😩
Wracajmy do książki
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Byłem zły sam na siebie! Podniosłem się z ziemi i szedłem dalej za Mirio. Dopiero teraz rozpoznałem tego mężczyznę! To przecież jego mieliśmy wypatrywać! Ku***! Znowu zje****m!
Trochę spięci kontynuowaliśmy patrol. Dziwnookiemu skończyła się już jak widzę ochota na żarty.
Wróciliśmy do bazy około godziny siedemnastej. Właśnie wtedy skończył się nasz patrol.
Mirio od razu wbiegł i opowiedział wszystko Nighteye'owi .(chyba tak to się odmienia) On spojrzał na nas ze zdziwieniem ale i ze strachem.
-Nic wam się nie stało?! Nie ingierowaliscie?!
-Nie... Nic... - tak mu odpowiedziałem.
-Ale... - wtedy Dziwnooki chciał coś powiedzieć - Wybiegła jakaś dziewczynka. Chyba nazywała się Eri. Mówił że przeprasza za nią, podając ją jako swoją córkę.
Na twarzy Nighteye'a zapanował spokój?
-Miała ona na sobie bandaże... Miała niebieskie włosy, czerwone oczy i jakiś róg na głowie... - kończył - Chisaki zastraszał ją, że jeśli nie przyjdzie do niego z powrotem, to zabije jej brata.
Nie wiedziałem co teraz myśli o tym mój ,,szef''. Eh... Od tego spotkania się zmieniłem. Muszę być taki, jak wcześniej!
-Zostawcie to agencji chłopcy. Wracajcie do dormitoriów.
*Time Skip*
Cały czas myślałem o tej cholernej dziewczynce, i o tym kim może być jej brat. Wyglądała trochę jakby mnie rozpoznawała. Może jej brat mnie znał, i jej opowiedział o mnie? Ale kto to by mógł być? (No ciekawe) Ehhh... Nie wiem (🤦) pomyślę nad tym jutro.
Pov: Eri
Złapał mnie za rękę, co strasznie bolało, i oddał mnie na ręce jakiegoś mężczyzny. Miał on na sobie maskę, jak wsumie ostatnio wszyscy tutaj. (Chciałam napisać ,,jak wsumie ostatnio wszyscy'' ale no, covida tam nie ma 🥲, zazdro)
-Ehhh... Eri, Eri, Eri... Ile razy mam ci to powtarzać, nie wydostaniesz się stąd (to jej 3 próba, w tej wydostała się najdalej)
Ja nie odzywałam się. Wiedziałam co się wtedy stanie. Wolę o tym jednak nie mówić.
Czułam, że muszę to zrobić jeszcze raz.
Ale się bałam. On mi już tak łatwo nie odpuści. Ja nie chcę znowu...
Zostałam wepchnięta do pokoju. Znajdował się już tam Izuku. Był zaskoczony moją nieobecnością, ponieważ zawsze wie kiedy i gdzie mam badania. Od razu do mnie podbiegł i mnie przytulił.
-Eri... Co się stało...?- spytał, jego głos był kojący i przyjemny.
Ja od razu się rozpłakałam i przytuliłam go mocniej.
Pov: Izuku
Spytałem się Eri, co się stało, a ona się tylko rozpłakała i przytuliła mnie do siebie mocnej. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Uspokoiłem ją, a ona mi o wszystkim opowiedziała.
-Kie... Kieedy cię nie było... Chc... ciałam... U... uciec... A... Ale... - przerwałem jej.
-Nie kończ narazie... Opowiesz mi później... Jesteś wciąż roztrzęsiona.
Po chwili jednak zaczęła opowiadać już wszystko normalnie, lecz z wyczuwalnym strachem.
-Kiedy cię nie było, chciałam uciec... Chciałam zawołać pomoc, i po części mi się udało...
-Co to znaczy po części?
-Znaczy, że wyszłam na ulicę i zobaczyłam bohaterów... I.... Jednym z nich był chyba... Kacchan...
Nie wierzę w to, nie wiem czy mam się śmiać, czy płakać... Cieszę się, że został bohaterem... Że nic nie zrobił mojej siostrzyczce... Ale czy to napewno on? I czy nam pomoże?
-Nie kończ już Eri. Chyba znam dalszy ciąg - odpowiedziałem dziewczynce.
Położyłem ją na łóżku i uśpiłem.
Sam znów podszedłem do lustra. Ugh... On sobie nie może tego darować? Mam czarna grzywkę i lekko czarne końcówki. Zauważyłem też że mam strasznie długie włosy. Kiedy ja je ostatnio obcinałem? Chyba z rok temu. Ale nie ważne. Może jutro uda mi się poprosić o te pieprzone nożyczki. Ale teraz pora spać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejoo~
Dawno nie było rozdziałów (tia dawno) i od teraz rozdziały będą miały nie mniej niż 1000 słów. Mam nadzieję, że wam się ta książka podoba. Zachęcam do zostawiania gwiazdek. Do tego jest nowa perspektywa więc fajnie.
Bayoo~
1103 słowa
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top