•2•

Moja matka leżała na ziemii... W kałuży krwi...
Stałem jak wryty. Właśnie widziałem martwe ciało najbliższej mi osoby. Osoby, która mnie wspierała we wszystkim. Nie wiedziałem co zrobić, więc chciałem zacząć biec, by się znaleźć z dala od domu. Chciałem uciec, bo wiedziałem, że gdzieś w pobliżu wciąż jest morderca. Wybiegłem z kuchni, bo właśnie tam się znajdowało jej ciało i chciałem uciec na klatkę schodową i poprosić o pomoc, lecz coś mnie zatrzymało.

Ktoś złapał mnie za rękę. Nie widziałem tej osoby, ale byłem pewny, że to mężczyzna. Miał maskę i był cały czarny. Wiedziałem, że to morderca mojej matki. Panicznie się bałem. Nie mogę umrzeć teraz! Mam tylko osiem lat! Jeszcze całe życie przede mną...
- Cześć mały. - powiedziała męskim głosem postać, miałem racje, to był mężczyzna - Nie masz daru prawda?
Mogę ci pomóc.

Co? Ale jak niby pomóc?! Przecież jestem nie obdarowany! Nie da mi się już pomóc... W tym momencie wszystko przed oczami zaczęło mi się rozmazywać.









*Time Skip* (Jakiś czas później)

Obudziłem się, ale nie w swoim pokoju. Miał on białe ściany, łóżko na którym aktualnie leżałem, średniej wielkości lustro oraz biurko z krzesełkiem. Widziałem też wielką szybę, przez którą nie widać było żadnych drzew ani traw. Było przez nią widać równie biały korytarz, przez który aktualnie przechodziła jakaś kobieta w białym fartuchu. Dopiero po chwili przypomniałem sobie, co się stało. Zostałem porwany! Co z moją matką!? Co ze mną!?Ja się boje...

Po chwili drzwi się otworzyły, a ja zobaczyłem wysokiego bruneta. Miał on maskę w krztalcie wielkiego ptasiego dzioba na twarzy, zieloną kurtkę z fioletowymi piórami i czarne spodnie.

-Już się obudziłeś - Powiedział spokojnie.
-Gdzie ja jestem!?-Krzyknąłem ze złością, ale równie i ze strachem. -Czego chcesz!
To był on, poznałem ten głos. To on zamordował mi matkę i mnie tu zaciągną.
-Spokojnie - mówił dalej. Jego głos był lekki i spokojny. Na pierwszy rzut oka wyglądał jak normalny człowiek (oprócz tej maski oczywiście), którego nie ma o co podejrzewać. - Chcesz mieć dar prawda?
Nic nie odpowiedziałem, bo nie wiedziałem, skąd on to wie. Siedziałem zdenerwowany na łóżku i go słuchałem. Nie mogłem się ruszyć. Czemu? Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że mam na sobie obrożę pod prądem, oraz że jestem jedną ręką przykuty do łóżka! To nie jest normalne! Ja chcę stąd wyjść!
- Dobrze wiem, że chcesz, a ja jestem tu po to, aby spełnić twoje marzenie - Powiedział z uśmiechem.
Ten człowiek nie jest normalny! Kto normalny robi takie coś drugiej osobie?! A zwłaszcza dziecku?!

Do pokoju weszła kobieta. Była blodynką z niebieskimi oczami. Miała przyjazny wyraz twarzy, więc jej bałem się trochę mniej.
Rozkuła mnie i przyczepiła mi smycz do obroży.
- Idziemy - Powiedział.
Kobieta tylko pociągnęła mnie mocno za smycz i szła jak z psem. Była taka sama jak on. Po drodze do jakiegoś miejsca zobaczyłem innych. Były to głównie dzieci. Wyglądały strasznie! Jak jakieś potwory! Przeraziłem się. A jeśli to samo chcą zrobić ze mną? Zauważyłem przypinkę na kurtce mężczyzny. Było na niej napisane ,,Overhaul''. Podejrzewam, że tak się nazywa. Weszliśmy do jakiegoś ciemnego pokoju. Kobieta posadziła mnie gwałtownie na krześle. Bolało. Zdjęła mi smycz, przykuła mnie do fotela i wyszła.
- Jeśli będziesz niegrzeczny twoja obroża popieści cię prądem. - teraz w jego głosie usłyszałem złą radość.
Overhaul cofnął się kilka kroków w tył i nacisnął jakiś przycisk. To było straszne.
Zacząłem krzyczeć. Coś napływało do mojej krwi. Oko zaczęło mnie strasznie piec.

To piekło trwało jakieś pół godziny, a ja wręcz ryczałem z bólu.
- Koniec na dziś - powiedział Overhaul, gdy weszła kobieta - Zabierz go.
Kobieta podeszła do mnie.
Odpięła mnie od fotela i ponownie zapięła smycz. Gdy wyszliśmy z pokoju, drzwi się gwałtownie zamknęły. Droga z powrotem była taka sama, jak na początku. Ludzie patrzyli się na mnie, a ja na nich. Jednak moją uwagę przykuła pewna dziewczyna. Miała ona anielskie skrzydła. Ogólnie wyglądała jak anioł. Widziałem jak ją wynosili. Była cała we krwi. Umarła. Poczułem do niej współczucie. Smutno gdy widzi się martwe ciała. Doszliśmy do pokoju. Kobieta odpięła smycz i wepchnęła mnie do niego, przy okazji plując na mnie. Leżałem tak na ziemi przez chwilę i postanowiłem podejść do lustra. To, co tam zobaczyłem było przerażające...

Moje lewe oko było całe czarne. Jakby w jakiejś mazi... A na nim była czarna plama. Przejrzałem się jeszcze, czy nie zrobił mi czegoś więcej. Czy mi nic nie wyrosło lub nie zmieniło.

*Time Skip* (6 lat później, Izuś ma już 14 lat)

Ehh... Jak zwykle wróciłem z tych cholernych badań. Przejrzałem się w lustrze.
- Co teraz? -Powiedziałem zmęczonym głosem do siebie - Serio?! Różowe prawe oko?! No nic lepszego k***a nie mogłeś wymyślić?!

W tej chwili poparzył mnie prąd.
-Ahhhhh! -Krzyknąłem ze złością.
Teraz wyglądałem inaczej, niż parę lat temu. Mam lewe czarne oko z czarną plamą, różowe prawe oko, oraz czarne rogi, które mogę chować. Chować mogę też duże czarne skrzydła oraz diabelski ogon. (Diabelski 😈) Leżałem wściekły na ziemi, do kiedy drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł ON, ale tym razem nie był sam... Była przy nim jakaś dziewczynka. Na oko 4-5 lat góra 6. Miała niebieskie włosy i czerwone oczy, oraz róg na głowie. Była ubrana w szmaty, jak wsumie my wszyscy tutaj.

-To twoja siostra - Powiedział z zadowoleniem
Byłem na niego zły i za razem wystraszony. Ma tyle osób do eksperymentów a teraz jeszcze ONA?! Nie chodzi mi o to, że mi ona przeszkadza. Po prostu to jest chore!
Wepchnął zapłakaną dziewczynkę i wyszedł starannie zamykając drzwi. Podszedłem do małej, a ona przestraszona uciekła w kąt. Nie dziwię się jej, wyglądam jak potwór, też bym się przestraszył.
Podszedłem do niej znowu, lecz po chwili się zatrzymałem.
-Cześć.... Jestem Izuku - Powiedziałem do niej spokojnie. Ona otarła łzy i odpowiedziała.
-J-ja jestem E-ri -mówiąc to jąkała się.
Podszedłem do niej jeszcze raz i ją przytuliłem, a ona oddała uścisk. Otarłem jej łzy, a w związku z tym, że właśnie zaczęła się cisza nocna a nas sprawdzano, postanowiłem iść z małą spać. (Tak śpią w jednym łóżku ale nic więcej zboki 🙅)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
1003 słów

No w końcu. To drugi rozdział tego dnia i ogólnie. Mam nadzieję że dobrze przyjmiecie tą opowieść. Nie będzie ona krótka a jak już to będzie miała 2 część bo mam na nią bardzo dużo pomysłów.

~Byee





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top