I co teraz?

Obudziłam się w jakiejś klatce. Powietrze było wilgotne i gorące. Ktoś najwyraźniej pozbył się moich rzeczy. Teraz na sobie miałam na sobie jakąś bawełnianą, długą koszulę. Wszystko mnie bolało, prawie wcale nie umiałam się poruszać. Resztkami sił próbowałam rozejrzeć się po pomieszczeniu. Było tam jeszcze kilka klatek i próbówek na stołach laboratoryjnych. Nagle do pokoju wszedł jakiś człowiek w białym kitlu i rękawiczkach. Zbliżył się do stołów i zabrał kilka rzeczy następnie podszedł do mojej klatki i zetknął przez kraty. Był to starszy mężczyzna o zaciekawionym wyrazie twarzy. Nie miał żadnych cech szczególnych, po porostu był. Otworzył plastikowe opakowanie by wyciągnąć wielką strzykawkę którą natychmiast napełnił purpurowym płynem. Nie wiedziałam co to za substancja. Otworzył on klatkę doskonale wiedząc, że nie umiem się poruszać. Wbił mi strzykawkę w żyłę na szyi. Straszny ból rozległ się po moim ciele i ostatnią rzeczą jaką usłyszałam przed utratą przytomności był cichy śmiech tego faceta oraz jego słowa:
-No to czas zacząć nowy projekt o nazwie Kiti.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: