Cela

Otworzyłam swoje oczy tylko po to by ponownie je zamknąć. Syknęłam, moja głowa promieniowała ostrym bólem. Czułam się koszmarnie. Wszystko mnie bolało, a suche gardło tylko potęgowało to uczucie. Nie mogłam jednak tak leżeć w nieskończoność. Tym razem ostrożnie uchyliłam powieki by przyzwyczaiły się do półmroku pomieszczenia. Gdy w końcu odzyskałam zmysł wzroku powoli rozejrzałam się dookoła. Odkryłam, że leżałam w jakimś małym, szarym pomieszczeniu bez okien. Jedynym źródłem światła były półprzezroczyste mleczne drzwi na przeciwko mnie. Spróbowałam się poruszyć lecz szybko przekonałam się jak zły to był pomysł. Jeszcze nigdy nie czułam tak wielkiego bólu, nawet podczas eksperymentów. Nie wiem ile tam leżałam patrząc się w sufit, leżąc nieruchomo by nie wywoływać większego cierpienia. Nagle drzwi zostały otwarte przez mężczyznę który stał za moim porwaniem. Szkoda, że nie miałam sił inaczej odpłaciłabym mu z nawiązką za to co mi zrobił. On za to z obojętną miną położył na podłodze miskę z jedzeniem i wyszedł. Usłyszałam jedynie przekręcanie klucza w zamku i ponownie zostałam sama z własnymi myślami. Mimo, że opierałam się zmęczeniu przegrałam tą walkę i zasnęłam śniąc o czasach przed tym wszystkim co mnie spotkało.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top

Tags: