Z tego była by bardzo dobra opowieść na wattpadzie
Leeeeel, 3 maja był ostatni rozdział! Co się nikt nie upomina że trzeba ruszyć dupę i coś napisać?
Toph
-ALE CO SIĘ STAŁO I DLACZEGO NIC NIE PAMIĘTAM!?-krzyczałam na kobietę (jak co wieczór), która przyszła dać mi ,,tabletki'' które podobno mają mi pomóc wrócić do siebie... tylko że mi nic nie jest!
Jak tylko ,,lekarz'' opuścił pokój wzięłam pigułkę wielkości mojego paznokcia i wyrzuciłam pod materac, z tego co się orientuję, wnioskując po liczbie leków, dają mi... znaczy mi, Aangowi i reszcie po jednej każdego wieczoru. Minęło dobrych parę dni bo pod materacem uzbierałam całkiem pokaźną kupę.
Jak zwykle światło zgasło automatycznie zmuszając mnie do spędzenia w tym więzieniu kolejnej nocy. Bez problemu doszłam o łóżka i położyłam się na nim, jako mag ziemi powoli zaczynam wariować, chociaż iskrzące paluszki może czuć się gorzej, w końcu to Nomad Powietrza, tak?
Robin
Wziąłem tabletkę od mężczyzny. Jeszcze parę dni a zacznę wygryzać sobie wyjście. Wczoraj uznałem że nie będę barć tych leków więc już drugą wrzuciłem do sedesu, świtało zgasło automatyczne. Jak zwykle uderzyłem się w piszczel o róg łózka, on służy chyba tylko po to aby wykrywać meble w ciemności, przekląłem i położyłem się na łóżku.
Stoję w siedzibie Ligii Sprawiedliwości. Rozpoznaję Artemis, Wodnika i jeszcze dwie osoby... Jeden to chyba ten cały Jack a drugi jakiś kolorowo ubrany Latynos
-Ale pozwólcie mi iść!!!!!!! NA PEWNO SIĘ PRZYDAM
-Chyba jako mięso armatnie-Jack skrzyżował ramiona na piersi.-sądź znałem ich wszystkich.
-Umiem pokazać pazurki, mrałłłłłł-drapną zalotnie Artemis po ramieniu.
Później tylko obrazy, kolory i ludzie których za nic nie mogę sobie przypomnieć
#$#
Wstałem i skierowałem się do naszego tymczasowego miejsca spotkań, usiadłem na kanapie. Byli wszyscy... nie brakowało Toph, jednak nie czekaliśmy na nią długo, zeszła za raz za mną. Za nim ja albo Czkawka zaczęliśmy kolejną nie potrzebną debatę co dalej Toph podbiegła do nas stając tak aby ją wszyscy wiedzieli.
-Słuchajcie możecie mi nie uwierzyć, ale dajcie mi coś powiedzieć-czekaliśmy patrząc na Maga, i tak nie wdzieliśmy co robić-Więc tak, postaram się powiedzieć w jak największym skrócie... chciałam pobić Aanga...
-Co?-spytał Awatar
-NIE PRZERYWAJ!!!
-I znalazłam się w pokoju, podobnym jak ten, i byliście tam wy...
-Wszyscy?
-NIE, MORDA, MÓWIĘ NIE PRZERYWAĆ. I byliście tam wy, i potem Jack zabił na arenie Ogra i Wampira, potem doszedł do nas Robin, i byliśmy Ekipą Wpierdol, a potem były zmiechy i zjadły Zaka, potem się okazało że ma rodziców i po nas przyszli, i spotkaliśmy Kid Flasha i on jadł batona, a potem znowu tu wróciliśmy i Kuzko był królem, a potem Roszpunka walczyła patelnią, nie zaraz... wcześniej Hiro spadły spodnie i potem... potem... potem...-przeskakiwała z nogi na nogę, nigdy nie wiedziałem jej tak bardzo... żwawej?
-Myślicie że ma gorączkę?-rzucił Czkawka
-To prawda! Nic nie pamiętacie bo bierzecie te piguły!-teraz była mocno wkurzona, nie chcieliśmy zdenerwować kogoś tak potężnego bardziej.
-Ja nigdy nie widziałem Ogra... Ani wampira...
-WCALE NIE!!! WIDZIAŁEŚ.
-NIE! CZY CIEBIE KOBIETO PO PIERDOLIŁO!!?
Aang wstał odsuwając Jacka
-Czekajcie, to dziewczyna z nią trzeba delikatnie-po czym chwycił ją za ramiona i potrząsną-CZY CIEBIE KOBIETO TOTALNIE PO PIERDOLIŁO??!
-Ale to prawda! No jak wam to przypomnieć!?-jęczała
Przypomniał mi się mój sen
-Jak wyglądał Kuzko?
Spojrzała na mnie.
-Taki czubek ubrany na kolorowo, ciemna skóra
-Latynos?
-Tak.
Widziałem jak Merida drgnęła
-Mam pomysł, zaczekajcie.
Pobiegłem do pokoju, wziąłem kartki których nie zużyłem, oraz ołówek.
-Toph, pomóż mi
Oboje zaczęliśmy rozpisywać w punktach to co pamiętamy.
1. Nawiązanie sojuszu
Po chwili dołączył się Jack kładąc rękę na moim ramieniu i wskazując na kartkę.
-Moment, my doszliśmy później-skreśliłem kilka punktów a nad nimi dopisałem imię moje i Jacka
-A co z nami-zapytała Roszpunka
Zastanowiłem się... przyłączyli się do nas również Czkawka, Merida i Zak
-Oni byli na innej Arenie-dodał ktoś
-Tak, tak i wtedy... był jeszcze Julian i Sid!
Wspólnymi siłami udało na się skończyć , to co tam widniało nadawało się bardziej na jakie porypane fan fiction z dwoma tysiącami wyświetleń niż... Jakąś ,,przygodę''
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top