Kip Kalm and nawróć się na chrześćijaństwo
No cześć, robić dłuższe rozdziały rzadziej czy krótsze częściej?... Chyba krótsze ale częściej...
ZIOOOOOOOOMKI, MACIE TU TAKIE ZAJEBISTE AMV (patrz wyżej) Jak ktoś się interesuje Ligą Młodych to polecam~Avatar_11!!!
Kuzko
-Witaj przybyszu.
-Witaj wielki, puchaty, różowy jednorożcu...-rozmawiałem z bardzo sympatycznym konikiem.
-Wsiądź na mój grzbiet-wsiadłem
Wzbiliśmy się w powietrze, pełne małych kociątek i słodkich szczeniaczków. Niebo było różowe... nie było we wszystkich kolorach tęczy... Właśnie brałem do ust kawałki waty cukrowej z chmur...
-Jednorożcu nie!!!
Mój przyjaciel wpadł do jakiejś wielkiej kapsuły, nie mógł się wydostać
-Ja cię uratuję!
-Kuzko, hej, Kuzko śpisz?-na klatce piersiowej siedział mi Lemur.
-Nie, powieki od spodu oglądam...
-A to...-ciągną Julian
-Jak śmiałeś mnie obudzić... wydziedziczam cię!
-Ty zluzuj majty, to jest wolny kraj i mogę robić co mi się żywnie podoba. Chodź za mną
Skierowaliśmy się w stronę kuchni gdzie obecnie przesiadywaliśmy od tygodnia. Oni chyba powinni już wrócić... Po wejściu zastałem typowy widok jacy urządzają moi współlokatorzy. Mianowicie Osioł nałożył sobie kołdrę na głowę i galopował przez cały pokój
-Jestem mnichem z Xiaolin!!!
Sid wdrapał się na drzwiczki od piekarnika i darł się w niebo głosy:
-Nie no, normalnie terminator!
Chłopaki, ej!-brak reakcji-Halo, ej!NO ZAMKNĄĆ SIĘ!
Stanęli i wpatrzyli się we mnie.
-O co wam chodzi? Ogoniasty?
-Co ogoniasty, co ogoniasty!?-bulwersował się Lemur.-Ty, ty... Zaraz jak ty w ogóle masz na imię?
-Kuzko, ty patafianie-odpowiedziałem wzdychając-przez duże K...i U
-Szach mat stary, ale pocisk, szach mat.
-Chodzi o to-zaczął Osioł-że nasze ziomki już długo nie wracają, nie powinniśmy się zacząć martwić?
Wszyscy spoważnieli (przynajmniej tyle na ile ich stać)
-Ale przydało by wiedzieć gdzie się wszyscy podziali...
-Ja wiem!-pochwalił się Julian-widziałem ich pliki znam na pamięć całą drogę i pomieszczenia.
Podszedłem do zwierzęcia, podniosłem i postawiłem na blacie kuchni a sam usiadłem na krześle.
-Wiesz gdzie to jest?
-No tak.
-Wiesz jak tam nas zaprowadzić?
-No tak.
-Wiesz jak im pomóc
-No...
-Na pewno?-wszedł mu w zdanie Sid.
-TU SIĘ DIALOG TOCZY!!! No tak. A co wątpisz w mą moc młody padawanie?-spytał się Julian robiąc gest Jedi w stronę Leniwca.-Jak nie to ja to zgłoszę!
-Do prokuratury!-dodał Osioł.
-Proszę nie doszukiwać się sensu w tym zdaniu-powiedziałem sam do siebie.
-Dobrze cisza na planie!!! Mówię plan.-zaczął Julian
Trwało to tak długo że pomińmy tą część bo i tak ani ja ani nikt z was nie zrozumie paplaniny Juliana...
-Potem przejdziemy do planu B, jak Boom. I wygramy wszystko bowiem we ar de czempions! Amen-skończył spokojnie-Ogarniacie???
Wystawił rękę aby przybić mu piątkę.Pokręciliśmy głowami. Sam spiątkował swoją prawą rękę lewom
-No!-oburzył się- Hańba wam! nie słuchaliście króla! Wszystkich uratujemy nawet te ptaszki po przebierane za kelnerów. I zostaniemy jedną wielką szczęśliwą rodziną, a w tle puścimy ,,We are Family''!-skończył i zaczął tańczyć wyginając śmiało ciało.
-Przecież to mision imposibul! -Żalił się Sid.
-Stary.. Skończ już ten striptiz dla ubogich...-rozkazałem- Naprawdę musimy coś wymyślić. Ty nas tam zaprowadzisz.
-A co ja GPS jestem?!
I na ty powaga się skończyła (jeżeli wcześniej jako taka była) Osioł wrzasną coś w stylu ,,BIZANCJUM'' a Sid i Julian, ,,ku chale ZELNO''
Chłopaki, chłopaki! Chłopaki!!! Mordy!!!
-Wiecie co, może i nie jestem mądry, ale wystarczająco głupi by robić cokolwiek!-wrzasnąłem kiedy wreszcie się uspokoili-Idę tam. Teraz jak chcecie możecie mi pomóc.
Może w końcu chyba zawstydzili się swoim zachowaniem. Podeszli do mnie i zasalutowali (Julian uderzył się w oko, Sid przewrócił a Osioł mozolnie próbował podnieść kopyto)
-No to smerfujmy-Kazał Julian po rozmasowaniu obolałego narządu.
-Dobrze kochaneczki, ale ja długo sama iść nie mogę... Ty Latynosku, będziesz mnie niósł. I zróbcie mi coś do jedzenia. Pamiętajcie że sama nie gryzę, musi mi ktoś to przeżuć!
-To ja chcę Gofry-krzykną Osioł
Stał przed nami Leniwiec pomarszczony i wyglądający jakby właśnie wyszedł z grobu
-Babciu...-powiedział cicho Sid.
-Wszyscy zginiemy-szepnąłem kręcąc głową.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top