12

- Nie sądziłem, że będzie to takie trudne - mówi Louis, trzymając go tak mocno, jak to możliwe.

- Muszę iść kochanie.. - odpowiada, próbując się odsunąć. Też go to boli, ale tak naprawdę nie może przegapić swojego lotu. - Kocham cię, kocham cię, kocham cię - mówi do ucha Louisa. Lubili to powtarzać trzy razy. I cholera, naprawdę nie chciał się teraz rozpłakać. Jest dorosłym mężczyzną, ale to nie powstrzymuje drżenia jego podbródka, kiedy w końcu musi puścić rękę Louisa.

Mieszkał z nim przez ostatnie sześć tygodni i to było jak sen. Niestety w końcu musiał się obudzić, zrozumiał, że jeśli chce zobaczyć się z rodziną, zanim wróci na trasę, to musi to zrobić teraz. Miał przed sobą długi dzień podróży, a przebywanie samotnie w samolocie wcale nie pomoże jego bolącemu sercu.

Razem lecieli samolotem do Nowego Jorku, po tym jak Niall w końcu zachęcił go do powrotu do domu i zobaczenia się również ze swoją rodziną. Samolot Nialla do Irlandii był kilka godzin przed samolotem Louisa do Londynu, więc usiadł na terminalu, nie chcąc się rozpłakać.

Samolot Horana wylądował, gdy Louis był gdzieś nad Atlantykiem, więc poszedł spać we własnym łóżku, budząc się przez wiadomości od Louisa kilka godzin później, mówiącą, że jest już w domu swoich rodziców, zdrowy i żywy. Niall wrócił do snu, czując się trochę smutny, nie wiedząc, kiedy następnym razem go zobaczy.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top