𝐞𝐥𝐞𝐯𝐞𝐧𝐭𝐡 𝐛𝐨𝐧𝐮𝐬

~ Hargreevesowie mają siedemnaście lat, Anastacia i Eleven nie istnieją,
~ bonus nie zalicza się do treści książki.


Eight obudziła się rano ze świetnym nastrojem, ponieważ to już dzisiaj były jej oraz rodzeństwa siedemnaste urodziny. Reginald nigdy nie urządzał przyjęć urodzinowych - zwykle w ten dawał nastolatką wolną rękę i wyjątkowo mogli oni opuścić Academię.

Brunetka zachichotała, zerkając na Five'a śpiącego z otwartymi ustami, cicho chrapiąc. Przeczesała jego włosy, chcąc go obudzić.

- Coo?- spytał, unosząc lekko głowę i ziewając szeroko. Eight wybuchnęła śmiechem, patrząc na jego niesforną czuprynę, podnosząc się do siadu.

- Dzisiaj nasze urodziny! No co ty, nie pamiętasz?

Spytała zrezygnowana, przeciągając się.

- Jaa, pamiętaam...- odpowiedział cicho i znów wtulił się w poduszkę. Eight zachichotała na ten widok i wstała z łóżka, podchodząc do szafy.

Wyciągnęła z niej dwie kreacje, oglądając się w lustrze.

- Five?- odwróciła się w stronę leżącego chłopaka z dwoma wieszakami w rękach.- Co mam ubrać? Dzisiaj nie musimy nosić mundurków, a chociaż w najważniejszy dzień w roku chcę wyglądać ładnie...

Five mruknął coś w stylu „ta druga będzie zdecydowanie lepsza", odwrócił się na bok i zamknął oczy.

Eight pokręciła głową z niedowierzaniem, ściągając piżamę i zakładając kreację, którą wybrał jej Five.

Włożyła czarną sukienkę z rozkloszowanym dołem i koronką na klatce piersiowej. Założyła rajstopy, ponieważ na dworze było zimno i nałożyła szpilki. Rozczesała swoje długie brązowe włosy i pomalowała powieki na kolor złoty, naturalnie robiąc kreski i malując usta czerwoną szminką.

Wyszła ze swojego pokoju, zostawiając śpiącego Five'a, kierując się do pokoju Vanyi, słysząc dobrze znaną jej melodię „Sto Lat" graną na skrzypcach przez siostrę.

Zapukała, jednak nie była pewna, że siostra usłyszała, dlatego weszła do środka, zamykając za sobą drzwi, delikatnie na nie napierając.

- Cześć, Vanya. Gotowa?

Spytała, a brunetka pokiwała głową, odkładając skrzypce na łóżko, podchodząc do siostry, dokładnie oglądając jej sukienkę.

- Wyglądasz prześlicznie!- pisnęła podekscytowana, a Eight zrobiła obrót, aby Vanya mogła zobaczyć, jak sukienka ślicznie się prezentuje.- Na pewno Five'owi szczęka opadnie, kiedy cię zobaczy...

- Ojejku, już nie przesadzaj. Ty też wyglądasz przepięknie i na pewno Ben zwróci na ciebie uwagę...- odpowiedziała Eight chichocząc, a zarumieniona Vanya zakryła jej usta, aby nie powiedziała więcej.

Ben od zawsze podobał się Vanyi - choć ta nigdy się do tego nie przyznała, Eight znała prawdę.

- Przestań! Powinien się w końcu dowiedzieć!- odparła Eight, ściągając dłoń siostry ze swoich ust.

- Ale nie teraz i w takich okolicznościach. Wiesz, że ma pokój dwa dalej, może usłyszeć...- mruknęła Vanya, rozglądając się po pomieszczeniu.

- Daj spokój... Tylko ściana pomiędzy pokojem moim, a Five'a jest tak cienka, że słychać każdy szmer. Ściany są dosyć twarde, jeżeli już o tym mówimy.- zachichotała Eight, pukając w ścianę.

- Przestań pukać, do jasnej cholery!

Usłyszała po chwili głos Diego, przez co podskoczyła ze zdumienia, a Vanya zerknęła na nią znacząco.

- Nieważne.- Eight machnęła lekceważąco ręką, podchodząc znów do siostry.- Może pomalujesz usta czerwoną szminką? Wyglądałabyś znacznie seksowniej...

- Eight!- skarciła ją Vanya, a dziewczyna wybuchnęła śmiechem, porywając czerwoną szminkę z toaletki siostry.

Eight i Five zeszli razem na uroczystą kolację, gdzie czekali na nich wszyscy, oczywiście z wyjątkiem Reginalda. Brunetka ustawiła się na swoim miejscu naprzeciwko Five'a, ciągle nie przestając się uśmiechać w jego stronę. On także unosił dwa kąciki ust.

- Siadać.- syknął Reginald, szybko wchodząc do pomieszczenia. Nastolatkowie usiedli, jedząc podane potrawy.

Po posiłku wszyscy zostali, aby odebrać od ojca prezenty urodzinowe - niektórzy (Klaus) tylko po to tutaj przyszli.

Eight podeszła do opakowania z jej imieniem, zerkając na duże pudełko, jedną kopertę, zapewne z pieniędzmi oraz jeden worek kopert.

- Stwierdziłem, że dam wam do przeczytania listy, które dostajecie od fanów.- wyjaśnił, a Eight wzięła jeden list w swoje dłonie, uśmiechając się.

- Eight? Idziemy do pokoju otworzyć to wszystko?- spytał Five, trzymając wielki worek z kopertami. Eight pokiwała głową, zerkając na Klausa, który wychodził z pomieszczenia z dwoma takimi workami.

- Oj, ktoś tutaj utracił tytuł najsławniejszego Hargreevesa.- zachichotała Eight, biorąc swój worek i kierując się do pokoju chłopaka.

- Cicho bądź.- warknął, rzucając się na łóżko. Rozłożył ramiona, a brunetka zachichotała, siadając na biodrach chłopaka. Five wybuchnął śmiechem, kładąc swoje ręce na jej talii, przyciągając do siebie.

- Przepraszam!- pisnął Klaus z szerokim uśmiechem, unosząc ręce w geście pokojowym. Eight westchnęła ciężko schodząc z chłopaka i przeklinając pod nosem, że nikt nie zamknął drzwi.

- Czego chcesz...?

- Allison powiedziała, że może zahipnotyzować ojca, Pogo i Grace, dlatego robimy imprezę. Godzina dwudziesta, salon.- wytłumaczył i zniknął w drzwiach, trzaskając nimi.

Five uśmiechnął się cwanie, zagryzając wargę, teleportując się pod drzwi, zamykając je na klucz, z powrotem teleportując się do Eight, mocno ją całując.

Brunetka zachichotała i objęła jego kark ramionami, podskakując i owijając swoje nogi wokół jego talii. Zadowolony chłopak przeniósł ich na łóżko.

- I kolejna psycho fanka...- mruknął cicho Five, rzucając list na podłogę. Odczytał wszystkie, tak samo, jak Eight. Zwykle było w nich napisane, że on i Eight byliby taką wspaniałą parą.

- Szkoda, że nie znają całej prawdy...

- Fakt.- potwierdził Five, kiwając głową, a Eight oparła się o ramę łóżka i przymknęła oczy.- Ja pierdziele, kto znowu wali po tych drzwiach. Jak wyjdę to zabiję...

Szeptał Five, podnosząc się z podłogi i otwierając drzwi. Widząc Klausa zamachnął się, jednak Loczek zdążył się cofnąć, unikając ciosu.

- Czego chcesz...? Po raz kolejny.

- Po pierwsze, połowa moich listów była na temat tego, że mam zrobić wam zdjęcie aparatem i wstawić gdzieś tam do mediów, a po drugie Allison właśnie zahipnotyzowała ojca, dlatego zaczynamy balangę. Będziemy balować do rana! Uhuhu!

- Tak, tak, zdecydowanie ty będziesz balować najdłużej, jestem pewny, że odpadniesz pierwszy... Zaraz będziemy...- dodał, powoli wyprowadzając brata z pokoju i domykając drzwi.- Jaki on upierdliwy.

- Hej! Nie mów tak! Ja mam zamiar się napić i to porządnie!- odpowiedziała Eight, zrywając się z podłogi i biegnąc na dół, gdzie czekało całe rodzeństwo.

- Stary zahipnotyzowany, to się źle skończył.- mruknął cicho Five, teleportując się do salonu. Wiedział, że musi pilnować Eight, aby nie zrobiła nic głupiego.

Podszedł do stołu i wziął jednego słonego paluszka, opadając na kanapę, patrząc na rozmawiającą Vanyę i Eight.

- Złóż mu życzenia i go przytul.- mruknęła cicho Eight, a Vanya prychnęła.

- Łatwo ci mówić, bo to ty nie jesteś na moim miejscu.- odpowiedziała Vanya i wywróciła oczami, a Eight westchnęła ciężko. Oczywiście chodziło o Bena.

- Rób co chcesz, ja tylko przedstawiam najlepszą opcję.- odrzekła Eight, pokazując Vanyi język. Dziewczyna oddaliła się od Eight, która złożyła ręce na krzyż, podchodząc do Five'a.

Wszyscy zaczęli ze sobą rozmawiać, tańczyć i wygłupiać się (oprócz Five'a, który siedział na kanapie i zajadał słone przekąski).

- Noo Fivee... Nie bądź taki! Chodź rzesz!- pisnęła Eight, po której było widać, że piła alkohol. Trzymała się na własnych nogach, ale Five wiedział, że jeszcze kilka kieliszków i odpłynie.

- Eight, może trochę zastopuj?- zaproponował Five, podnosząc się z kanapy i podchodząc do Eight, a ona pokręciła głową.

- Dawaj, Five! To w końcu nasze urodziny, a nikt nie będzie nam przeszkadzał, zanim Allison ich nie odhipnotyzuje!

Five pokręcił głową z niedowierzaniem, dając porwać się wstawionej Eight do tańca.

Sam nie wiedział, kiedy wrócił do łóżka, czy ktoś go wnosił, czy nie sprawiał problemów. Wiedział jedynie, że były to jego najlepsze urodziny jak dotychczas...


Sto lat dla wszystkich Hargreevesów, oczywiście!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top