☕ 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟖 ☕
— Five... ja...— zaczęła Eight i odwróciła wzrok. Nie chciała teraz patrzeć w jego oczy, nie chciała czuć z nim tej więzi poprzez wzrok, chwilę przed tym, co miała mu powiedzieć. Bała się, że jeżeli powie coś nie tak, skrzywdzi go i wszystko zniszczy.
— Obudziłaś się!— krzyknęła podekscytowana Vanya, wbiegając do pomieszczenia. Podbiegła do siostry i z całej siły ją przytuliła. Za Vanyą weszła reszta rodzeństwa, a Five usiadł sztywno, wzdychając głęboko.
— A tobie co?— zapytał Diego, patrząc na zielonookiego. Five miał ogromną nadzieję, że w końcu usłyszy od Eight te dwa słowa „kocham cię”, ale jednak się przeliczył. Był mocno wkurzony na swoje rodzeństwo i miał ochotę im wszystkim to wykrzyczeć.
— Nic.— warknął chłopak i teleportował się do swojego pokoju. Eight poczuła się cholernie źle z tego powodu.
— Co mu się stało?— zapytał Diego, marszcząc brwi.
— Rozmawialiśmy.— wytłumaczyła Eight wymijająco. Chciała, aby ta sprawa została tylko i wyłącznie między nią a Five'em. Eight uważała, że to ich osobista sprawa, a rodzeństwo nie powinno się w to mieszać.
— Tak, tak. Tak to sobie tłumacz.— powiedział Klaus, zabawnie poruszając brwiami.
— My tylko rozmawialiśmy!— krzyknęła oburzona.— Nie mieszajcie się w to, naprawdę was proszę. Wszystko zepsujecie.
— Dobrze, już dobrze.— Luther powiedział głośno.— Chodźcie, mama mówiła, że Eight musi odpoczywać.— dodał, a wszyscy poza Vanyą wyszli za nim z pokoju dziewczyny.
— Nie idziesz z nimi?— zapytała jasnooka, marszcząc brwi. Teraz naprawdę nie chciała rozmawiać z nikim, oprócz Five'a. Chciała wszystko z nim wyjaśnić, a reszta rodzeństwa, wbiegając do pokoju, tylko go spłoszyła.
— Nie. Wiesz, że jesteśmy przyjaciółkami...— zaczęła, a Eight kiwnęła głową.— Mi możesz powiedzieć, co jest między tobą, a Five'em. Przysięgam na mały palec, że nikomu nie powiem.— dodała uśmiechnięta, wyciągając w jej stronę mały palec.
— Dobrze.— dziewczyna podniosła swoją rękę i zahaczyła swoim palcem o jej paluszek. Obietnica na mały palec za wszelką cenę nie mogła być złamana, a w przeciwnym razie, przyjaźń dwójki osób kończyła się z wyjawieniem sekretu. Taką zasadę miały te dwie dziewczyny. Eight naprawdę wierzyła Vanyi, mogła jej zaufać oraz się zwierzyć. Teraz bardzo tego potrzebowała.
— To słucham.— Vanya usiadła wygodnie na łóżku, poprawiając swoją sukienkę.
— No więc... Dosłownie przed chwilą powiedział mi, że mnie kocha, ale ja...— Vanya spojrzała na dziewczynę, która pokręciła głową.— Nie jestem w stanie powiedzieć mu tego samego. To słowo za dużo dla mnie znaczy. Możesz mi powiedzieć, że jestem głupia, al–
— Nie jesteś głupia.— dziewczyna przerwała jej.— Five na pewno zrozumie, że go nie kochasz.— dodała, pocierając jej ramię.
— Właśnie, że ja go kocham.— szepnęła, przecierając twarz rękoma.
— Och, Eight.— Vanya przytuliła ją, a ta się w nią wtuliła.— Przecież skoro go kochasz, to czemu mu tego nie powiesz? Rozum–
— Nie umiem. Boję się to powiedzieć. Mogę zrobić mu niepotrzebną nadzieję i co?— zapytała, kręcąc głową.
— Nie myśl teraz o tym.— odpowiedziała.— Musisz odpoczywać, zostałaś postrzelona... Miałaś dziurę w brzuchu!
— Wiem, co i gdzie miałam.— zaśmiała się.— Dziękuję.— dodała z delikatnym uśmiechem.
— Za co?— zapytała zdziwiona Vanya, marszcząc brwi.
— Za wysłuchanie mnie. Masz przecież swoje problemy, a wolałaś siedzieć tutaj i mnie pocieszać.— wyjaśniła, a Vanya westchnęła i machnęła lekceważąco ręką.
— Nie ma za co. Jak będziesz chciała się komuś wygadać, to śmiało przychodź do mnie. A i jeszcze to...— Vanya podała jej kilka książek z biblioteczki Bena.— Masz, mogą ci się przydać. W końcu musisz tu spędzić kilka dni.
— Dziękuję.— odpowiedziała z uśmiechem.— Moje ulubione.
— Do zobaczenia później.— odpowiedziała, przytuliła ją i opuściła pokój dziewczyny.
Eight następnego dnia powoli i ostrożnie wstała ze swojego łóżka, aby zejść na śniadanie. Była w miarę ogarnięta, miała na sobie mundurek, była poczesana, miała pomalowane rzęsy i brwi. Wyszła ze swojego pokoju i skierowała się w stronę jadalni. Schodząc po schodach czuła, że kręci jej się w głowie. Na chwilę przystanęła i złapała się poręczy. Znów ruszyła w dół i poczuła, jak miękną jej kolana, i to mocno. Upadła na ziemię, uderzając głową o posadzkę. Donośny huk przestraszył wszystkich, więc szybko pobiegli w stronę odgłosu.
— Eight, cholera.— wymamrotał Five, który się tam teleportował, delikatnie klepiąc dziewczynę po policzku, aby ją obudzić.
— Co się...?— zaczął Reginald, wbiegając do pomieszczenia. Szybko podbiegł do nieprzytomnej nastolatki. Z tyłu jej głowy ciekła strużka szkarłatnej krwi.— Pogo, Grace, zabierzcie ją do pokoju szpitalnego. A wy idźcie dokończyć śniadanie. Już.
Rozkazał, a nastolatkowie grzecznie poszli dokończyć swoje śniadanie. Jedyną osobą, która nie wróciła na śniadanie, był Five, który poszedł za ojcem, Grace oraz Pogo. Był ciekaw, co się stało z brązowowłosą… martwił się.
Widział, jak na kozetce przewożą ją do pokoju szpitalnego. Był przerażony, nie wiedział, co się dzieje — nienawidził nie wiedzieć czegokolwiek. Przeszedł obok ściany, ale drzwi do pokoju szpitalnego zatrzasnęły się z hukiem. Było słychać tylko głos Reginalda, który rozkazywał Grace, co ma robić. Five zacisnął powieki i z powrotem teleportował się do jadalni, gdzie czekał na niego jego posiłek, którego nie dokończył. Reszta rodzeństwa również była w szoku, ale w ciszy jedli swoje śniadanie.
Five siedział przy Eight w jej pokoju i trzymał ją za rękę. Spędził tam już kilka godzin, było już popołudnie, ale nie chciał zostawiać jej samej, gdy się obudzi. Tak jak poprzednim razem, chciał zobaczyć jej uśmiech.
Myślał nad tym, co jej powiedział. Wyznał jej swoje uczucia do niej i żałował. Nie mógł powiedzieć, że nie żałował. Nie odpowiedziała mu, nie wiedział, jak miał na to zareagować. Bolało go to.
Jego myśli przerwała Eight, która delikatnie poruszyła swoją dłonią. Przez zbyt szybkie wstanie z łóżka zemdlała i uderzyła głową o posadzkę, dlatego z tyłu jej głowy zrobił się niewielki krwiak. Leżała na swoim łóżku w samej sukience, więc musiało być to dla niej niewygodne.
— Five?— usłyszał jej zachrypnięty głos. Lekko podniosła się do pozycji siedzącej, przez co wystraszyła chłopaka.
— Hej, hej, musisz leżeć.— powiedział, delikatnie popychając ją z powrotem na materac. Cicho syknęła z bólu i zagryzła wargę, patrząc na bruneta.— Jak się czujesz?
— Boli mnie głowa, nic poza tym.— westchnęła.— Five, musimy porozmawiać o naszej relacji. Tu i teraz, dopóki nikt nam nie przeszkadza...
— Eight, to nie jest dobry moment.— zielonooki pokręcił głową. Eight naprawdę musiała teraz odpoczywać, ale ona była nieugięta.
— Proszę, Five. Muszę ci coś wytłumaczyć.— poprosiła, patrząc na niego błagalnie.
— No dobrze. Mów.— westchnął, siadając na jej łóżku, tuż obok niej.
— Posłuchaj, ja... znaczy ty... podobasz mi się, ale proszę cię, nie napieraj na mnie, żebym również powiedziała ci, że cię kocham. To słowo za dużo dla mnie znaczy, ja nie mogę powiedzieć tego ot tak. Przepraszam, jeśli zrobiłam ci niepotrzebną nadzieję, ale prędzej czy później zrozumiem, co tak naprawdę do ciebie czuję.— powiedziała wszystko na jednym tchu.
— Wiesz... ja też się chyba z tym pospieszyłem. Dam ci tyle czasu, ile tylko będziesz potrzebować.— potarł lekko swoim kciukiem jej policzek, a ona uśmiechnęła się delikatnie.
— Dziękuję, Five.— szepnęła.
— Eight?— zapytał, a dziewczyna skinęła głową, dając mu do zrozumienia, że go słucha.— Czy... mogę cię pocałować?— zaśmiał się, gdy brunetka pokiwała głową. Zbliżył się do niej i zostawił na jej ustach gorący pocałunek, a Eight pogłębiła go, zagryzając jego wargę.
Five pół godziny później wyszedł z pokoju Eight i zapukał do pokoju Vanyi. Musiał z nią porozmawiać na temat Eight, wiedział, że tylko Vanya zna jej sekrety. Po otrzymaniu zaproszenia do środka wszedł do pomieszczenia nerwowo i usiadł na łóżku.
— Co cię do mnie sprowadza, Five?— zapytała Vanya z miłym uśmiechem, odkładając skrzypce na biurko. Nigdy nie widziała Five'a bardziej zdesperowanego, co mocno ją zdziwiło.
— Muszę porozmawiać z tobą na temat Eight.— zaczął, a Vanya zmarszczyła brwi.
— O czym dokładnie?— dopytała swoim łagodnym głosem.
— Czy ona coś do mnie czuje? Rozmawiałem z nią i powiedziała mi, że nie chce mi tego mówić, że ona musi zrozumieć swoje uczucia do mnie. Vanya... ja muszę wiedzieć.— syknął w jej stronę.
— Przykro mi, Five, ale tajemnicy na mały palec nie można wyjawić. Chciałbym ci pomóc, ale nie mogę.— wzruszyła ramionami, a Five westchnął ciężko.
— Zasrany mały palec.— przeklął pod nosem, ale Vanya po chwili dodała:
— Naprawdę się jej podobasz Five, ale daj jej czas. Musisz to zrozumieć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top