☕ 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐𝟔 ☕

Dwa miesiące później.

Eight obudziła się sama w łóżku. Leniwie otworzyła oczy i zobaczyła Five'a, stojącego przed lustrem, układającego swoje włosy. Ten widok był już dla niej tak częsty, że nawet się nie zdziwiła.

— Cześć.— powiedziała, a chłopak odwrócił się w jej stronę i uśmiechnął szeroko.

— Cześć.— odpowiedział i usiadł na łóżku.— Dzisiaj ojciec postanowił dać nam dzień wolny, dlatego wszyscy wychodzimy do galerii.— oznajmił.

— Mhm, to super.— przeciągnęła się i ziewnęła, powoli podnosząc się do pozycji siedzącej.

— Zbieraj się. Masz piętnaście minut.— oznajmił, a Eight zmarszczyła brwi, oburzona.

— Nie mogłeś obudzić mnie wcześniej?— zapytała zdenerwowana, natychmiast wstając z łóżka.

— Nie... tak słodko spałaś.— zaśmiał się i zniknął w niebieskiej smudze światła. Eight szybko założyła coś cieplejszego niż piżama, naturalnie związała włosy w kucyka, pomalowała się delikatnie, i zeszła na dół.

Ustawiła się w szeregu, a po chwili do pomieszczenia wszedł Reginald, jak zawsze z czerwonym dziennikiem w ręku, który Eight przeważnie obserwowała, zastanawiając się, co tam zapisuje i po co dokładnie jest mu ów dziennik.

— Daję wam dzisiaj wolną rękę. Pragnę, abyście jednak wrócili przed godziną osiemnastą. Proszę na siebie uważać, Eight, ty szczególnie. Pieniądze macie?— oznajmił, a wszyscy jak na zawołanie kiwnęli głowami.

— Five, idziesz z chłopakami?— zapytała Eight, łapiąc chłopaka za rękę, uśmiechając się delikatnie.

— Tak.— skinął głową.— Podobno weszła nowa maszyna do salonu z grami i chcemy ją przetestować.— odpowiedział podekscytowany.

— Baw się dobrze.— uśmiechnęła się szeroko i chciała odejść w stronę dziewczyn, które już na nią czekały, ale została zatrzymana przez rękę Five'a zaciskająca się na jej nadgarstku.

— Masz na siebie uważać. Jeżeli będzie się coś działo, to dzwoń. Mówiłem, że masz na siebie uważać? Tak, tak. Może iść z tobą?— zaproponował, zagryzając wargę, będąc naprawdę zdenerwowany przez to, że muszą się rozstać.

— Five.— przerwała mu.— Jestem z dziewczynami. Nic mi nie będzie. W razie potrzeby będę dzwonić. Baw się dobrze.— powtórzyła i odeszła, ale usłyszała jeszcze:

— Ty też. Kocham cię.

— Też cię kocham.

Eight wyszła za dziewczynami z academii. Szła obok Vanyi, która dziwnie się na nią patrzyła.

— Co jest?— zapytała Eight, marszcząc brwi. Wzrok Vanyi był podejrzany, a zaraz po niej dołączyła do niej Allison.

— Twój brzuszek jest już ogromny!— oznajmiła Vanya, a Eight wybuchnęła śmiechem.

— Wiem, Vanya. Jestem w szóstym miesiącu. Nic dziwnego.— Eight wzruszyła ramionami i zrobiła beznamiętną minę.

— Więc... możemy kupić ciuszki dla dziecka!— stwierdziła Allison z entuzjazmem, a Eight kiwnęła głową.

— Możemy. To już chyba odpowiedni czas, by wybrać parę bodów...— mruknęła, a obie siostry podskoczyły do góry.

— To świetnie.— stwierdziła Allison, klaszcząc w dłonie.— Możemy iść na jakieś dobre ciasteczka... albo kawę.— zaproponowała.

— Mhm, to zdecydowanie dobry pomysł.— Eight kiwnęła głową.

Po chwili dziewczyny były już na miejscu. Wpadły w wir szału zakupowego, jeżeli można to tak nazwać. Chodziły od sklepu do sklepu, zaczynając na sklepach dziecięcych, kończąc po sklepy z jedzeniem. Kiedy obeszły już połowę galerii, poszły na dobre ciasteczka i kawę. Wszyscy oczywiście prosili o autografy, nie zważając na obecność Vanyi — zwracali dużą uwagę na brzuch Eight. Ubrała jakieś luźne dresy, aby nie było go widać. Nie chciała, żeby ktokolwiek wiedział, choć to zdecydowanie było nieuniknione.

Dziewczyny siedziały właśnie na kawie, plotkując, aż podbiegł do nich mały chłopiec, na oko dziewięcioletni. Był małą kopią Five'a. Miał takiego samego koloru oczy oraz włosy, również idealnie ułożone.

— Hej, Five się sklonował.— szepnęła Vanya, rozszerzając oczy.

— Albo od...— Alli zlustrowała chłopca wzrokiem.— ...odmłodził.

— Cześć, jak się nazywasz?— zapytała Eight, wywracając oczami na podejrzenia sióstr. Podała mu dłoń, którą lekko potrząsnął.

— Jestem Andrew. A ty Eight, prawda? Ta z Academii Umbrella?— odpowiedział lekko zestresowany, a Eight tylko się zaśmiała. Obie siostry przyglądały się całej sytuacji z zaciekawieniem.

— Tak. Nazywam się Eight Hargreeves.— odpowiedziała, a w oczach chłopca dostrzegła małe, radosne iskierki szczęścia. Uśmiechnęła się na ten widok.

— A mogę twój autograf?— zapytał z nadzieją, a Eight nie mogła się powstrzymać i uścisnęła bardzo delikatnie jego policzki.

— Oczywiście, że tak.— zaśmiała się, a chłopiec podał jej mały notesik oraz czarny marker. Napisała:

Dla Andrewa,
Eight Hargreeves♡

Zawsze na końcu stawiała malutkie serduszko, ale również kropkę nad „i” zastępowała serduszkiem. Miała bardzo charakterystyczne pismo, które było bardzo ładne.

— Dziękuję.— uśmiechnął się, a Allison i Vanya pomachały do niego. Eight chciała jeszcze coś powiedzieć, ale przerwał jej krzyk jego mamy:

— Andrew! Chodź, musimy się już zbierać!

Chłopiec pożegnał się i pobiegł z powrotem do swojej mamy. Eight odwróciła się w stronę stolika, biorąc łyk kawy.

— To jest naprawdę mała kopia Five'a.— stwierdziła Allison i parsknęła śmiechem.

— Może tak będzie wyglądało wasze dziecko?— Vanya wzruszyła ramionami i spojrzała na Eight.

— Nie.— zaprzeczyła brunetka, chichocząc.— Ono będzie śliczne po mamusi.

— No, a jak?— zaśmiała się Allison, a wraz z nią Vanya i Eight.

— A wiecie już, jak będzie miało dziecko na imię?— zapytała Vanya, marszcząc brwi.

— Tak, już wybraliśmy.— odpowiedziała Eight, a obie dziewczyny pisnęły szczęśliwe.

— No i jakie to imię?— zapytała zniecierpliwiona Allison, klaszcząc w dłonie.

— Eleven.— oznajmiła Eight.— Nasz syn będzie miał na imię Eleven Hargreeves.— dodała z szerokim uśmiechem.

— Mówiłaś mi.— stwierdziła Vanya, a Eight kiwnęła głową, dopijając swoją kawę.

— Eleven to śliczne imię.— powiedziała Alli, a obie dziewczyny pokiwały głowami.

Wszystkie dziewczyny wyszły z galerii, ciągle się śmiejąc. W rękach trzymały torby z zakupami. Kupiły kilka drobnych zabawek dla dziecka, kilka ubranek, większe ciuchy ciążowe dla Eight i wiele innych rzeczy. Eight poczuła wibracje telefonu i swój charakterystyczny dzwonek, więc wyciągnęła telefon w brązowej obudowie z kieszeni swoich spodni i odebrała połączenie przychodzące od Luthera.

— Halo?

Zapytała, marszcząc brwi. Allison oraz Vanya zorientowały się, że ich siostra rozmawia przez telefon. Także stanęły w miejscu, przysłuchując się rozmowie.

— Eight.

Usłyszała dyszenie Luthera. Nie wiedziała, czego mogła się spodziewać, a mogła spodziewać się dosłownie wszystkiego.

— Eight, Five jest w szpitalu.

— Co!? Co się stało?!

Zapytała natychmiast zdenerwowana, łapiąc się powoli za głowę. Allison i Vanya spojrzały na nią równie zdenerwowane.

— Wpadł pod samochód. Eight, nie bój się o niego, jest w dobrym stanie. Z tego, co wiemy, ma tylko złamaną nogę. Jest przytomny.

— Zaraz będę.

Wyszeptała i rozłączyła się, chowając telefon znów do kieszeni, biorąc głęboki wdech i wydech.

— Co się stało?— zapytała natychmiast Vanya, kładąc rękę na ramieniu siostry, pocierając.

— Five jest w szpitalu. Musimy się spieszyć.— wyjaśniła, a siostry tylko kiwnęły głowami.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top