☕ 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟏𝟗 ☕

Eight obudziła się następnego dnia rano obok Five'a. Odkąd dowiedział się, że Eight jest w ciąży, nie odstępował jej nawet na krok (a minął przecież dopiero jeden dzień — Five nie chciał dopuścić, aby coś jej się stało). Reszta rodzeństwa nie wiedziała jeszcze o ciąży jednej z sióstr — wiedziała o tym tylko Vanya. Dzisiaj Eight i Five mieli oznajmić reszcie, że będą wujkami i ciotkami, co, prawdopodobnie, wywoła u nich niemałe szczęście, ale także zdziwienie.

Dziewczyna powoli podniosła się do pozycji siedzącej, rozglądając się po pomieszczeniu. Przetarła zaspane oczy, rozciągnęła się, a na samym końcu szeroko ziewnęła, jednak stwierdziła, że w końcu trzeba wstać. Odwróciła się jeszcze w stronę Five'a, którego zaczęła powoli głaskać po policzku, by go zbudzić.

— Cześć, Eight.— mruknął cicho, powoli się rozbudzając, zauważając dziewczynę w jego białej koszuli, gdy otworzył całkiem oczy.

— Dzień dobry, Five. Jak się spało?— zapytała i z powrotem położyła się obok niego. Objął ją ramieniem i lekko uniósł tak, że jej głowa spoczywała na jego klatce piersiowej, przez co mogła słuchać jego spokojnego bicia serca.

— Wspaniale.— zaśmiał się i ucałował czubek jej głowy. Eight wtuliła się mocniej w klatkę piersiową chłopaka i leżeli w ciszy, dopóki nie usłyszeli okropnego walenia w drzwi pokoju. Od razu wiedzieli, że jak zwykle musiał być to Luther.— Czego tam?!

— Za pół godziny śniadanie!— oznajmił Luther, a Five wywrócił oczami, wzdychając głośno i pokazując środkowy palec w stronę drzwi. Roześmiana Eight wstała z łóżka, poprawiła koszulę chłopaka, którą miała na sobie, i wyszła z jego pokoju, wracając do swojego, który znajdował się obok.

Ubrała się oczywiście w mundurek, zakładając także marynarkę. Na nogi naciągnęła czarne rajstopy, a na stopy założyła czarne baleriny. Dziewczyna zrobiła makijaż, który składał się z podkreślonych brwi, wytuszowanych rzęs, pomalowanych ust i zrobionych kresek. Poczesała swoje włosy, a następnie poszła do jadalni, gdzie stanęła przy swoim krześle.

— Siadać.— powiedział Reginald, wchodząc do jadalni. Wszyscy posłusznie usiedli na swoich miejscach, a Five ciągle posyłał Eight ukradkowe spojrzenia. Oczywiście wczoraj mieli naprawdę ostrą pogawędkę z Reginaldem, który był na nich wściekły, ale w końcu doszli do porozumienia. Rzecz jasna, dalej mieli przechlapane, ale staruszek zaczął wspierać przyszłych młodych rodziców.

Kiedy Eight powoli jadła swoje śniadanie, jak zawsze pogrążona w swoich myślach, podeszła do niej mama i położyła jej dłoń na ramieniu. Kobieta zerknęła na Reginalda, który tylko skinął głową.

— Eight, skarbie, musisz to wypić.— zaczęła Grace, stojąca obok brunetki, która zmarszczyła brwi. Starsza trzymała w rękach szklankę z jakimś niebieskim płynem, który nie wyglądał zbyt smacznie.

— Co to jest?— zapytała szeptem, żeby nie zdenerwować ojca, który i tak był rozzłoszczony tym, że Grace załatwia takie rzeczy przy śniadaniu.

— Dzięki temu napojowi poznamy płeć dziecka.— oznajmiła, a Eight uśmiechnęła się, podekscytowana.— U niezwykłych dziewczyn, takich jak ty, płeć dziecka poznaje się o wiele szybciej. Jeżeli to wypijesz, twoje tęczówki zmienią się na inny kolor. Jeżeli będzie neonowy niebieski, będziecie mieli syna, jeżeli różowy, będziecie mieli córkę.— wyszeptała jej na ucho, a Eight chwyciła szklankę, powąchała ją i lekko się skrzywiła.— Efekt będzie dopiero za kilka godzin, może nawet kilka dni lub miesięcy, ale warto już spróbować, by dowiedzieć się jak najwcześniej.

— Dobrze, dziękuję, mamo.— kiwnęła głową z delikatnym uśmiechem i napiła się napoju ze szklanki. Szybko go wypiła — nie był taki koszmarny, jak się wydawał. Oddała jej szklankę, a Grace pogłaskała ją po włosach i wyszła z pomieszczenia.

— Za piętnaście minut trening. Numerze Osiem, będziesz siedzieć na ławce. Wytłumacz wszystko reszcie jeszcze przed treningiem.— oznajmił Reginald, zjadłszy swoje śniadanie, odchodząc, gdy Eight kiwnęła głową.

— Co się dzieje Eight? Dlaczego nie ćwiczysz? Nabawiłaś się kontuzji… czy coś?— spytała zdenerwowana Allison, nachylając się w stronę siostry. Vanya i Five uśmiechali się pod nosem, czekając na reakcję rodzeństwa.

— Um... bo...— zaczęła. Nie wiedziała, jak miała powiedzieć to rodzeństwu.— Ja i–

— Ja i Eight spodziewamy się dziecka. Będziecie wujkami i ciotkami.— Five ją wyprzedził, nie chcąc owijać w bawełnę, a Eight uderzyła się w czoło.

— Naprawdę!?— pisnęła Allison wraz z Klausem, skacząc do góry. Benowi, Diego, jak i Lutherowi opadły szczęki — siedzieli tak z otwartymi ustami. Allison podbiegła do Eight i mocno ją wyciskała, głaszcząc po plecach, niemal płacząc ze szczęścia.

— Zabalowałeś, Piąteczka. Nie ma co.— powiedział podekscytowany Klaus, ściskając brata, już myśląc o tym, że będzie wspaniałym wujkiem, a może nawet i chrzestnym. Five wywrócił oczami i pokręcił głową z niedowierzaniem.

— Gratuluję.— szepnęła Allison wraz z Vanyą, gdy tuliły siostrę, która miała łzy w oczach. Nie smutku, czy żalu. Szczęścia. Mimo wszystko była szczęśliwa, że już w tak szybkim czasie założy z Five'em rodzinę. Kiedy wszyscy im pogratulowali, Eight podbiegła do Five'a i wtuliła się w jego klatkę piersiową.

— Och, Eight.— zaśmiał się i owinął ramionami jej talię. Położył swój podbródek na jej głowie i pocałował ją lekko w czubek głowy.

— Kocham cię.— wymamrotała w jego klatkę piersiową.

— Ja ciebie też.— odpowiedział, a Eight odsunęła się od niego z delikatnym uśmiechem.— Idę się przebrać.— oznajmił i zniknął w niebieskiej smudze światła, a reszta rodzeństwa również poszła do swoich pokoi.

Eight wyszła z jadalni i poszła do sali treningowej, gdzie usiadła na ławeczce obok Vanyi. Trening po chwili się zaczął, a Vanya zagadała siostrę.

— Jak chciałabyś nazwać dziecko?— zagadnęła, a Eight przygryzła wargę, zamyślając się. Nigdy się nad tym nie zastanawiała. Nie myślała, że w tak młodym wieku zajdzie w ciążę. Myślała, że jeszcze ma dużo czasu.

— Hm... nie wiem. Nie zastanawiałam się, ale... bardzo podoba mi się imię Eleven. Jest takie oryginalne, a u nas... normalne.— zaśmiała się, a siostra wraz z nią.

— Bardzo ładne imię, tacie spodobałoby się imię jako numerek.— przyznała Vanya ze śmiechem, a Eight tylko się uśmiechnęła.— Mhm, Luther i Five. To się nie może dobrze skończyć.

— Dokładnie.— mruknęła cicho Eight, przyglądając się walce, która dopiero się zaczęła.

Luther uderzył Five'a w twarz, przez co brunet zatoczył się do tyłu. Eight cicho syknęła (jakby czując jego ból), gdy strużka krwi zaczęła sączyć się z jego nosa. Krew spływała po jego policzku, ale Five nie zaprzestał jednak walki.

Oddał Lutherowi dość mocnym kopniakiem w tył głowy. Powalił tym blondyna na posadzkę i usiadł na nim. Zaczął go bić po twarzy, brzuchu, aż w końcu ze zmęczenia przeturlał się na bok, kładąc na posadzce.

— Numer Pięć wygrał.— oznajmił znudzony Reginald i zatrzasnął notes, gdyż była to ostatnia walka. Chłopcy dyszeli, leżąc na posadzce, aż w końcu Luther wstał i podał rękę bratu.

Eight niedługo później leżała w swoim pokoju i patrzyła w sufit. Usłyszała jednak po chwili puf i poczuła, jak miejsce obok niej się zapada. Spojrzała na Five'a, który posłał jej szeroki uśmiech.

— O czym myślisz?— zapytał i chwycił jej dłoń. Eight westchnęła i mruknęła.

— O naszej przyszłości. Five, jak my poradzimy sobie z dzieckiem?— zapytała i pokręciła głową, jakby nie dowierzając, że za jakieś siedem miesięcy zostanie mamą.

— Eight, masz mnie.— podniósł się do pozycji siedzącej i lekko nachylił się nad dziewczyną.— Ja nigdy cię nie zostawię, masz moje słowo. Kocham cię i... nie wiem, czym byłoby moje życie bez ciebie.

— Też cię kocham, misiu.— zaśmiała się. Wiedziała, że Five nienawidzi, gdy mówi się do niego zdrobnieniami, a już tym bardziej takimi zwrotami, dlatego chciała się z nim trochę podroczyć.

— Tylko nie misiu.— jęknął niezadowolony i wywrócił oczami. Swoje ręce położył po obu stronach jej głowy. Przycisnął ją lekko do łóżka, uważając jednak na brzuch, aby nie skrzywdzić maleństwa, które się tam rozwijało. Podwinął jej koszulkę i zaczął składać pocałunki na jej brzuchu. Eight przytuliła go do siebie szczęśliwa, gdy ten po prostu położył głowę na tej części ciała, idąc spać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top