☕ 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟏𝟎 ☕
Już minęły święta, nadszedł trzydziesty pierwszy grudnia, czyli nowy rok. Rodzeństwo stwierdziło, że przekonają Reginalda na malutką imprezę w academii, na co się zgodził, lecz przysiągł, że jeżeli zobaczy choć jedną butelkę alkoholu, wszyscy dostaną szlaban. Dał jednak nastolatkom wolną rękę i wyjechał na parę dni do hotelu. Ze wszystkimi została Grace oraz Pogo, który nie był zbyt zadowolony tym pomysłem, jednak finalnie się zgodził.
Eight już od kilku dni budziła się w ramionach bruneta. Wyznali sobie to, co do siebie czują, wszystko było, jak należy. Pomimo drobnych sprzeczek między tą dwójką, było niemalże wspaniałe.
Dziewczyna poczuła, jak ktoś całuje jej policzek dwa razy, przez co cicho mruknęła i przyciągnęła Five'a do siebie.
— Cześć.— wyszeptał i nachylił się nad brunetką. Zaczął pocierać ręką jej udo, które zakryte było jednak beżowymi spodniami od piżamy.
— Cześć, jest przecież wcześnie. Po co mnie budzisz?— zapytała oburzona, marszcząc brwi, obejmując go ramionami w pasie.
— Umm... bo ja nie mogę już spać, ale jeśli chcesz, to prześpij się jeszcze. Mnie to nie przeszkadza.— wzruszył ramionami i położył się obok niej, przytulając do jej boku.
— Nie podejrzewałam, że z ciebie taka przylepa.— zaśmiała się, również go obejmując. Prawda, Five od tych kilku dni ciągle deptał jej po piętach i się do niej tulił. Eight nie wiedziała, że Five potrafi taki być, choć był taki tylko dla niej.
— Wcale nie jestem przylepą.— zmarszczył brwi, oburzony, a Eight wybuchnęła śmiechem i pocałowała policzek chłopaka.
Eight ponownie zamknęła oczy i poczuła, jak Five głaszcze ją po włosach, przez co szybko znów zasnęła. Było jej bardzo przyjemnie i ciepło.
Parę obudziło walenie do drzwi jej pokoju. Five leniwie wygramolił się z łóżka i je otworzył, a brunetka mocniej opatuliła się kołdrą.
— Czego chcesz, idioto?— zapytał Five sennym głosem, otwierając drzwi. Jednym ruchem ręki przeczesał swoje włosy i ziewnął. Godzina, którą miał zaraz usłyszeć, była kosmiczna na to, że przespali niemal cały dzień.
— Jest godzina siedemnasta. Musimy zacząć przygotowania do sylwestra, inaczej nie zdążymy.— oznajmił, Five rozszerzył oczy, a Eight natychmiast wyskoczyła z łóżka.
— Dobra, zaraz zejdziemy. Dajcie nam chwilę.— powiedział Five, zatrzaskując drzwi przed nosem brata.— Wracam do siebie.
— Dobrze.— Eight kiwnęła głową, a Five zniknął w niebieskiej smudze światła. Ubrała zwykłe jeansy i brązowy sweter, a do tego swoje puszyste brązowe kapcie. Włosy związała w kucyka, poprawiła grzywkę, usta pomalowała pomadką, podkreśliła brwi oraz zrobiła kreskę i zbiegła na dół, aby pomóc rodzeństwie w przygotowaniach.— Mówcie, co mam robić?
— Ty możesz zrobić z Five'em jakieś dobre ciasteczka. Luther zajął się rozstawieniem stołów i krzeseł, Diego i Vanya sprzątają, a Klaus i Ben zostali wysłani po alkohol.— wyjaśniła Allison.
— Wiesz, że to nie jest dobry pomysł, aby to właśnie ich wysyłać po alkohol? Szybciej go wypiją, niż wrócą.— stwierdziła Eight z uniesioną brwią do góry.
— Wiem, wiem, ale Klaus się uparł. Podobno wie, co najlepsze.— mulatka zaśmiała się, a Eight razem z nią.
Luther ustawił stoły i krzesła tak, aby można było spokojnie się ze sobą porozumiewać oraz tańczyć, Diego i Vanya ładnie wysprzątali dom, Klaus oraz Ben kupili kilka butelek bardzo dobrego alkoholu, Allison oraz Eight ustawiły na stole chipsy, chrupki, słone paluszki, kwaśne żelki oraz coś do popicia, a Five rozkładał szklanki oraz małe talerzyki i widelczyki.
Kiedy wszystko było gotowe, Grace i Pogo zostali zahipnotyzowani przez Allison, żeby im nie przeszkadzali. Siedzieli w swoich pokojach, zajmując się sobą.
Eight ubrała się w brązową rozkloszowaną sukienkę przed kolano z cekinami. Włosy pozostawiła rozpuszczone, zrobiła cudny brązowo–czarny makijaż, ubrała brązowe szpilki i wisiorek od Five'a. Użyła swoich ulubionych perfum (pachnących kawą), była gotowa, więc zeszła na dół, gdzie wszyscy już na nią czekali.
— O wow.— mruknął Five z otwartą buzią, przez co popcorn prawie wypadł mu z buzi. Był oczarowany Eight, więc odłożył miskę z powrotem na stół i podszedł do dziewczyny, łapiąc ją za rękę. On ubrany był w czarną koszulę i zwykłe, czarne spodnie, a jego włosy były ułożone jak zawsze.
— Aż tak?— zaśmiała się z miny chłopaka.
— Aż tak.— pokiwał głową, a w pomieszczeniu nagle rozbrzmiała głośna muzyka. I teraz się zaczęło...
Klaus otworzył jedną butelkę wódki i rozlał wszystkim po kolei. Było kilka takich kolejek, aż w końcu wszyscy byli w miarę wstawieni. Eight tańczyła z Five'em, Diego, Lutherem... wszystkimi po kolei. Jednak w pewnym momencie pociągnęła Five'a za sobą, zaciągając go na jakiś ciemny korytarz.
— Co jest?— mruknął. Nie był aż tak pijany, jak Eight, ale ledwo było mu stać na nogach. Eight nic nie odpowiedziała, lecz przyciągnęła go do siebie za kołnierzyk jego koszuli, a ten przyparł ją do ściany, gwałtownie całując. Kiedy pocałunek stawał się intensywniejszy i namiętniejszy, Five niemal wbijał dziewczynę w ścianę, przez co cicho pojękiwała, narzekając na to. Five zszedł pocałunkami niżej i zaczął zasysać skórę na jej szyi. Eight nie pozostawała mu dłużna, tworząc na jego szyi czerwono sine ślady.
— Chcesz już wracać?— upewniła się dziewczyna, unosząc brwi do góry. Ona nie miała zamiaru wracać.
— Oczywiście, że nie.
Five pokręcił głową, zsunął ramiączko jej sukni, całując po ramieniu i obojczykach. Swoje dłonie ułożył na jej udach, podnosząc do góry.
Five oraz Eight wpadli do pomieszczenia, gdzie bawiła się reszta nastolatków. Byli zdyszani i cali czerwoni. Ciągle się całowali, nie było ich godzinę, ale Eight musiała przyznać, że była to najlepsza godzina w całym jej życiu. Było gorąco.
— No w końcu!— krzyknął uradowany Klaus. Dla niego alkohol to była codzienność, dlatego on jeszcze trzymał się na nogach. Był przyzwyczajony.
— Ale ją oznaczyłeś, Five.— burknął Diego, oglądając szyję Eight, przez co ta się zarumieniła.
— Ona nie pozostała mu dłużna.— Allison zaśmiała się i wskazała na chłopaka, który również miał całą szyję w malinkach.
— Dobra, ludzie, mam pomysł!— zaczął Luther.— Zagramy w butelkę.
— Jestem za!— krzyknęła podekscytowana Eight wraz z Allison.
Już po chwili wszyscy siedzieli na podłodze w kółku. Eight przytulała się do boku Five'a, a Allison do boku Luthera. Pierwszy zaczął Klaus i akurat wypadło na Five'a.
— No więc, braciszku, prawda, czy wyzwanie?— zapytał i uniósł brew do góry.
— Na dobry początek wyzwanie.— odpowiedział, a Klaus zagwizdał. Miał przygotowane dla niego specjalne wyzwanie, dlatego liczył, że Five wybierze właśnie to.
— W takim razie udawaj, że oświadczasz się Eight.— oznajmił Klaus i uśmiechnął się triumfalnie, a rodzeństwo zagwizdało.
— Dobra.— mruknął Five i wstał ze swojego miejsca, również podnosząc ze sobą Eight. Uklęknął na jedno kolano, ale szczerze mówiąc, ledwo się trzymał. Złapał ją za rękę i zaczął niemalże krzyczeć:
— Eight czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?!
— Ależ oczywiście, że tak.— odpowiedziała, robiąc poważną minę, a Luther podał Five'owi chrupka w kształcie kółka. Zielonooki nałożył go na palec Eight i z powrotem usiadł, co uczyniła również dziewczyna, zjadając chrupka.
Five zakręcił butelką, tym razem wypadło na Diego.
— Ja chcę pytanie.— oznajmił od razu, gdy butelka zatrzymała się na nim.
— Okej. Miałeś kiedyś do czynienia z policją?— wybełkotał Five, a Diego pokręcił głową.
— Nie!— uniósł ręce do góry.— Jestem czysty!
Rodzeństwo wybuchnęło śmiechem, a Diego w tym czasie wziął butelkę i nią zakręcił. Wypadło na Eight, która zagryzła wargę.
— Pytanie, czy wyzwanie?
— Na początek może pytanie.— wzruszyła ramionami.
— Okej... czy ty i Five, wiesz... coś ten teges?— zapytał, poruszając zabawnie brwiami.
— Jemu chyba chodzi o to, czy ty i Five przeżyliście już swój pierwszy raz.— Allison zaśmiała się, przesadnie gestykulując.
— Jeszcze nie.— odpowiedziała rozbawiona Eight, a rodzeństwo się zaśmiało.
— Ej ludzie! Za minutę dwunasta!— zauważył nagle Ben po jakichś trzydziestu minutach, podnosząc się ze swojego miejsca. Five złapał Eight za rękę i teleportował ich na dach academii, gdzie czekali na fajerwerki, którymi miał zająć się Luther.
— Dziesięć… dziewięć...
— Chcę ten rok spędzić z tobą, Eight.— wyszeptał Five.
— Ja z tobą też, Five.— wtuliła się w jego bok i wbiła wzrok w górę, aby zobaczyć pokaz fajerwerków.
— Sześć… pięć...
— Cztery… trzy...— zaczęli odliczać razem.
— Kocham cię, Five.— powiedziała Eight, patrząc mu głęboko w oczy.
— Kocham cię, Eight.
—… jeden!— usłyszeli głośne krzyki rodzeństwa, a Five złączył ich usta w długim pocałunku, wyrażającym wszystkie emocje. Skończyli razem stary rok i zaczęli nowy razem. To im było potrzebne.
— Szczęśliwego nowego roku.— Eight uśmiechnęła się i ponownie oparła głowę o ramię Five'a.
— Szczęśliwego nowego roku.— odpowiedział Five i pocałował ją w czubek głowy.
Po całej imprezie Five przełożył Eight przez ramię i teleportował do swojego pokoju. Pomógł ściągnąć jej sukienkę, a dziewczyna w samej bieliźnie położyła się na jego łóżku i natychmiast zasnęła, totalnie wstawiona. Five również rozebrał się do bokserek i położył obok Eight. Przyciągnął ją do siebie w talii i również szybko zasnął.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top