☕ 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟏 ☕
Zapewne znana jest wam historia o czterdziestu trzech kobietach, które urodziły czterdzieści troje dzieci mimo tego, że z samego rana nie były one w ciąży. Pewien ekscentryczny miliarder, sir. Reginald Hargreeves, postanowił odszukać jak najwięcej tych dzieci i wykupić je od ich rodziców, aby stworzyć niezwykłą academię, którą niedługo później miał nazwać Academią Umbrella. Tworzyły ją niesamowite dzieci z super mocami, jednak kiedy przyszywane rodzeństwo podrosło, musieli zmierzyć się z wieloma uczuciami, które im towarzyszyły.
Członków niezwykłej academii było siedem, ale tylko z początku. W pewnym momencie dołączyła ósma osoba i szybko musiała wdrążyć się w świat treningów i wczesnego wstawania, czy też nawet ocalania ludziom życia. Sir. Reginald Hargreeves był oschłym człowiekiem, dlatego też nazywał swoje dzieci po numerach. Tylko kilkoro z nich miało swoje własne imiona. Pozostała dwójka chciała być oryginalna, co w sumie… nie do końca im się udało.
Oto historia, pełna miłości tej dwójki, która dotychczas żyła w przekonaniu, że nie mogą się zakochać, że nie mogą być razem, bo „tak nie wypadało".
☕
— Eight, śpiochu, obudź się!— krzyknął ze śmiechem Klaus w stronę śpiącej piętnastolatki, potrząsając jej ramieniem.— Eight, no...— mruknął, siadając na łóżku.
— Co jest?— szepnęła, unosząc powieki, rozglądając się po pomieszczeniu. Światło przedostające się przez rolety do jej pokoju oślepiło ją, przez co zmrużyła oczy, marszcząc brwi.
— Przyszedłem cię obudzić.— oznajmił niemal poważnym tonem i roześmiał się z powodu jej miny. Nienawidziła wcześnie wstawać, ponieważ często siedziała do późnej nocy.
— Aaa… już rozumiem.— powiedziała ze śmiechem.— Five jeszcze śpi?— zapytała z nadzieją, podnosząc się do pozycji siedzącej. Uwielbiała budzić go szklanką letniej wody. Wtedy był taki na nią zdenerwowany, a każdy mógł przyznać, że złościł się bardzo śmiesznie, ale jednocześnie było w tym coś uroczego, co dziewczyna bardzo lubiła.
— Właśnie po to cię obudziłem.— odpowiedział, posyłając jej uśmiech. Kiedy brunetka to usłyszała, zerwała się z łóżka, założyła szybko swoje kapcie i niemal wybiegła z pokoju, jednak jak najciszej, by nie obudzić Five'a lub innych członków jej rodziny.
Wstąpiła po drodze do najbliższej łazienki, nalewając letniej wody do kubełka, w którym znajdowała się czyjaś szczoteczka do zębów. Niewidzialna — ponieważ była to jej super moc — weszła do pokoju bruneta i nachyliła się nad nim.
Dosłownie kilka sekund później wylała całą zawartość kubełka na śpiącego, nic niespodziewającego się, chłopaka.
— Eight!— chłopak natychmiast zerwał się z łóżka, biegnąc za piętnastolatką. Doskonale wiedział, że to ona. Tylko ona była do tego zdolna, bo reszta po prostu nie chciała się z nim kłócić — według nich był strasznie nudnym i ironicznym chłopakiem.
Przecież mogę się teleportować, pomyślał i pojawił się tuż przed nastolatką, która znów zniknęła w szarej, delikatnie połyskującej smudze światła, jednak ta z chwilą później rozpłynęła się w powietrzu. Mocą Five'a była teleportacja oraz przemieszczanie się w czasie, choć brunet jeszcze nigdy tego nie robił.
— Jeśli cię dorwę, to wywiozę do lasu i tam zostawię.— warknął, a letnia woda spływała mu po czole, mocząc podłogę, jego stopy oraz koszulę nocną. Dobrze, że nie było tutaj Pogo lub Grace, ponieważ dostałby szlaban za ten bałagan.
— Nigdy mnie nie znajdziesz.— Eight szepnęła mu do ucha, stojąc za chłopakiem, oczywiście niewidzialna. Five natychmiast odwrócił się w stronę, z której dobiegał jej głos, mocniej zaciskając pięści, gdyby nagle miał zacząć z nią walczyć, co w sumie było codziennością.
— Znajdę i pożałujesz swojego czynu po raz kolejny, Eight.— zaśmiał się, chodząc wokoło, aby nie dać się złamać. Nie mógł pozwolić, aby uszło jej to na sucho. Chciał w końcu się odegrać, był zbyt zdeterminowany, a dziewczyna za mocno go irytowała.
— Okej, możemy urządzić sobie mały pojedynek.— odparła dziewczyna, pojawiając się przed Five'em, wystawiając zaciśnięte pięści w jego stronę.
— Nie to miałem na myśli, ale skoro tak bardzo pragniesz pojedynku z najlepszym, to nie będę się sprzeciwiał.— odpowiedział i zaśmiał się, a brązowowłosa znów zniknęła w smudze.— Eight! To jest nie fair, do jasnej cholery! Nawet cię nie widać!
— Używanie mocy jest nie fair?— zaśmiała się wprost do jego ucha, przez co lekko się spiął. To było co najmniej dziwne.
— Dokładnie tak. A teraz, pokaż się.— odpowiedział spokojnie, a głodna Eight chciała to w końcu zakończyć. Lubiła się z nim droczyć, ale co za dużo to niezdrowo. Już się jej znudziło, choć znając chłopaka, chciałby się z nią pobić i ją pokonać.
Pojawiła się przed nim, a Five niespodziewanie pociągnął ją za rękę i teleportował do pokoju, gdzie rzucił się na nią i zaczął łaskotać po żebrami. Doskonale wiedział, że wszędzie miała łaskotki, a on zawsze to wykorzystywał. Nawet podczas treningów, gdy całe rodzeństwo patrzyło. Dlaczego miałby tego nie robić, żeby wygrać?
— Fi–vee, pr–oszę.— chrząknęła przez śmiech, a po chwili chłopakowi znudziło się męczenie dziewczyny, więc wstał z niej i podszedł do drzwi. Położył rękę na złotej gałce, by ją przekręcić i wyjść, ale odwrócił się i rzekł:
— Następnym razem nie odpuszczę. Pilnuj się.
Syknął i wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami. Dziewczyna ruszyła do swojego pokoju, który stał pomiędzy pokojem Vanyi a pokojem Five'a.
Podeszła do szafy, wzięła mundurek, który wszyscy mieli nosić, i ruszyła do łazienki, aby się przebrać. Wiele razy ktoś bez pukania wchodził do jej pokoju, więc wolała przebierać się w łazience, aby uniknąć krępującej sytuacji.
Jej mundurek składał się z granatowej sukienki w brudnoczerwoną kratkę (sięgała ona niemal do kolan), czarnego krawatu oraz z marynarki koloru granatowego z herbem academii na piersi. Zakończenia marynarki wykończone były czerwoną wstążką. Miała czarne podkolanówki i baleriny. Mundurek chłopców składał się z identycznej marynarki, ale także białej koszuli i jedwabnej kamizelki z czarnym krawatem. Mieli granatowe spodenki i czarne, lakierowane buty. Każdy obowiązkowo musiał nosić ów mundurek.
Z chwilą później wszyscy nastolatkowie (przyszywane rodzeństwo Eight) siedzieli przy śniadaniu, gdy niespodziewanie sir. Reginald odezwał się, co nie było codziennością. Przy każdym posiłku był zakaz rozmawiania, czy nawet szeptania.
— Dzisiaj trening. Jedynka z Czwórką, Trójka z Dwójką, a Pięć z Ósemką. Numer Sześć dzisiaj nie ćwiczy, ponieważ ostatnim razem nabawił się kontuzji. Nie podoba mi się to, ale wasza mama twierdzi, że powinien posiedzieć na ławce.— powiedział i odszedł od stołu, a Eight jęknęła sfrustrowana, z trudem powstrzymując się od włożenia głowy w talerz.
Zaczęła powoli konsumować swoje śniadanie, gdy poczuła, jak ktoś kopie jej nogę pod stołem. Rozejrzała się po całym rodzeństwie. Najbardziej podejrzany był oczywiście Five, reszta przecież była zajęta sobą. Popatrzyła na niego i posłała mu pytające spojrzenie. Ten tylko uśmiechnął się sarkastycznie, co oznaczało, że odegra się za dzisiejszy, wczorajszy i przedwczorajszy poranek. Dziewczyna znała te jego uśmiechy i wiedziała, że dostanie taki wycisk, że zapamięta go do końca życia.
Po zjedzeniu całego posiłku wstała od stołu i poszła przebrać się w dresy do ćwiczeń. Związała brązowe włosy w ciasnego kucyka, poprawiła idealnie przyciętą grzywkę, i szybko pobiegła do sali treningowej, bo wiedziała, że Reginald nienawidzi spóźnialstwa.
— Zaczynamy.— burknął Hargreeves, nawet nie podnosząc wzroku znad czerwonego dziennika, w którym wciąż coś notował.— Jeden i Cztery, idźcie pierwsi.
Rozkazał, a chłopcy wyszli na środek sali i zaczęli walczyć. Luther popchnął Klausa, a ten zdezorientowany upadł na posadzkę, jednak zamortyzował upadek, wystawiając ręce przed siebie. Szybko podniósł się i chciał podciąć nogi Jedynki, lecz ten zepchnął go znów na posadzkę, a Klaus, nie wiadomo nawet z czego, zaczął się śmiać. Luther podał mu rękę i pomógł wstać.
— Dobrze.— mruknął znudzony ojciec.— Pięć i Osiem, zapraszam.— powiedział i wyjrzał zza czerwonego dziennika, ponieważ był ciekaw walki tej pary, gdyż lali się oni, ile wlezie. Czasem naprawdę myślał, że stanie się im coś złego, ale nie przerywał.
Five i Eight wyszli na środek i zaczął się bardzo ciekawy, lecz trochę bolesny pojedynek. Eight podcięła nogi chłopaka, a ten upadł na posadzkę, ciągnąc za sobą dziewczynę. Szybko się podnieśli, ponieważ żaden z nich nie chciał przegrać. Five wymierzył cios w nos dziewczyny, ale ta ze swoim szybkim refleksem ominęła atak i stała się niewidzialna. Chłopak, tak samo, jak rodzeństwo oraz zaciekawiony Reginald, czekali na rozwój akcji, jakby był to jakiś film. Wystarczyłoby przynieść tylko popcorn, a rozrywka byłaby naprawdę niezła. Towarzyszyło im wiele jęków bólu, sapnięć lub innych podobnych, niezidentyfikowanych dźwięków wyczerpania.
Five rozglądał się, mając nadzieję, że zauważy szarą smugę światła. Na marne — smuga rozpływała się zbyt szybko. Nagle chłopak skulił się z bólu i owinął brzuch rękami, ponieważ Eight z całej siły uderzyła go w bok. Five nie zaprzestał jednak walki, teleportował się za dziewczynę, owinął rękę wokół jej szyi i zaczął ją dusić. Brązowowłosa za dużo razy walczyła z chłopakiem, aby nie przewidzieć jego technik. Jedną ręką sięgnęła brzucha chłopaka i wsunęła chłodną dłoń pod jego podkoszulkę, w której ćwiczył. Z całej siły wbiła mu paznokcie w brzuch, a Five natychmiast ją puścił, sycząc z bólu.
Popchnęła go, ale ten znów zdążył pociągnąć ją ze sobą. Wylądowali tak, że Eight leżała pod Five'em, a ten siedział okrakiem na jej biodrach.
Ja tego tak nie zostawię… pomyślała i ostatkami sił przeturlała chłopaka tak, że leżał pod nią. Jego nadgarstki trzymała mocno nad głową. Chciała zrobić coś, czego się nie spodziewał.
Pozwoliła chłopakowi znów się przeturlać. Chwycił ją rękami w talii i przycisnął do posadzki, oddychając ciężko, będąc wycieńczonym. Eight natychmiast wzięła sprawy w swoje ręce i przyciągnęła chłopaka tak, że pocierali się nosami. Five zamrugał i rozszerzył oczy, a to był znak dla Eight, że chłopak się zdezorientował.
Zaśmiała się w myślach i stała się niewidzialna. Oniemiały chłopak puścił jej talię, a ona wyślizgnęła się spod Five'a i stanęła za nim. Popchnęła go tak, aby położył się na plecy. Pojawiła się i znów przycisnęła nadgarstki chłopaka do posadzki. Uspokajali swoje oddechy, aż Eight wydusiła:
— Wygrałam.— szepnęła, a po chwili dodała jeszcze:
— Szybko i łatwo jest cię zdezorientować. Popracuj nad tym, a może wtedy będziesz lepszy.
Wstając z chłopaka, posłała mu szybkie spojrzenie i triumfalny uśmiech. Five ciągle leżał na posadzce z rozłożonymi ramionami, ale jego wzrok był utkwiony w brązowowłosej, która po prostu odeszła.
Rozwścieczony teleportował się do swojego pokoju, od razu padając na niewielkie łóżko. Tylko z nią przegrywał podczas treningów. Tylko ona znała jego techniki, z nią nie miał szans, choć bardzo mocno chciał to zmienić.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top