☕ 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟏𝟓 ☕
Eight naciągnęła kołdrę bardziej na swoje nagie ciało, przez co usłyszała cichy pomruk Five'a, który ją obudził.
— Oddaj mi kołdrę.— szepnął. Byli mocno wtuleni w siebie, ale gdy Eight przypomniało się, co robili w nocy, gwałtownie podniosła się do pozycji siedzącej, mocniej zakrywając się kołdrą, by nie pokazywać swojej nagości.— Hej, co jest?— mruknął Five, otwierając oczy. Rozejrzał się po pokoju, gdzie wszędzie leżały ich ubrania oraz jego rozerwana koszula i porozrzucane guziki.
— Czy my...?— zapytała Eight szeptem, patrząc na Five'a, który kiwnął głową. Eight włożyła twarz w dłonie, przejeżdżając nią po włosach. Była naprawdę załamana i przede wszystkim zszokowana.
— Żałujesz?— zmarszczył brwi. Wstał z łóżka, dlatego Eight natychmiast odwróciła wzrok. Włożył bokserki i spodnie, po chwili wyciągając czystą koszulę i również ją zakładając.
— Nie, oczywiście, że nie, ale...— pokręciła przecząco głową.— Ale po prostu jestem w szoku… że to się stało.— wymamrotała dziewczyna, drapiąc się po karku. Powoli wstała z łóżka, jednak zgięła się wpół poprzez bardzo dziwne uczucie w swoim miejscu intymnym oraz podbrzuszu.
— Co jest?— zapytał zdenerwowany Five, marszcząc brwi. Złapał ją w talii i stanął za nią. Eight bolało wszystko od pasa w dół i czuła, że jeszcze trochę poboli.
— Nic, po prostu boli. To nic takiego.— wzruszyła ramionami i zrzuciła z siebie kołdrę, wkładając bieliznę. Przeciągnęła jakąś beżową koszulkę przez głowę, założyła również wczorajsze jeansy i związała włosy w kucyka. Rozejrzała się po pokoju, szukając tego, o czym Five'a powinien pamiętać. Kiedy nigdzie tego nie znalazła, nawet w koszu na śmieci, zaczęła się zastanawiać czy się zabezpieczyli...
— Odgrzać ci kolację na śniadanie?— zapytał, opierając się nonszalancko o framugę. Tym wyrwał ją z transu, gdy totalnie zdenerwowana szukała zużytej prezerwatywy.
— Um... tak, poproszę.— odpowiedziała zakłopotana. Nie chciała o nic pytać Five'a, więc szybko pokręciła głową i wyszła z pokoju. Weszła do salonu niedługo później, gdzie brunet jadł już swojego hamburgera.— Jesteś pewny, że hamburger na śniadanie to dobry pomysł?
— Nie wiem, ale nie mamy nic innego, a mi się nie chce na razie wychodzić.— oznajmił, a Eight wzięła swoją sałatkę i zaczęła powoli ją jeść, choć bardzo jej nie smakowała, a wczoraj jeszcze była smaczna. To chyba te emocje...
— To niech ci się za chcę.— zaczęła chwilę później, wciąż mając nieobecny wzrok.— Dzisiaj idziemy na basen i do parku rozrywki.
— No dobra.— westchnął.— Nie chcesz zostać dzisiaj w domku? Tutaj jest tak cieplutko...
— Nie? Po co tutaj przyjechaliśmy? Żeby siedzieć w domku i nic nie robić?— zmarszczyła brwi, a Five kiwnął głową.— Chyba śnisz.
— Dobra… i… um... Eight, ja... przepraszam, że tak do ciebie wczoraj powiedziałem. Poniosły mnie nerwy i przepraszam. Wiem, że nawet nie oddałaś tego głupiego pocałunku.— złapał jej rękę, a ona uśmiechnęła się delikatnie w jego stronę, głaszcząc kciukiem jego dłoń.
— Nic się nie stało, naprawdę. Każdego mogą ponieść nerwy, ale… proszę, nigdy więcej tak nie rób.— powiedziała ze śmiechem, a Five założył kosmyk jej włosów za ucho.
— Oczywiście. Kocham cię, Eight.— powiedział, lekko się rumieniąc. Dziewczyna przytuliła go, podkuliła nogi i położyła dłoń na jego klatce piersiowej.
— Też cię kocham.— szepnęła do jego ucha i zaczęła swoimi brązowymi paznokciami kręcić jakieś dziwne wzorki na jego klatce piersiowej.
Eight i Five weszli przez wielką bramę prowadzącą do parku rozrywki. Byli ubrani w ciepłe kurtki i czapki, ponieważ prószył lekki śnieg. Chłopak kurczowo ściskał rękę Eight, gdyż nie bardzo lubił przebywać w towarzystwie ludzi, a ona go tutaj zaciągnęła.
— Gdzie najpierw idziemy?— zapytał Five, patrząc na Eight, która uśmiechała się szeroko, patrząc na te wszystkie niesamowite atrakcje.
— Tam.— wskazała palcem na tak zwanego „młota”.
— Chyba sobie żartujesz!— pisnął Five, posyłając jej groźne, ale i przestraszone spojrzenie.— Ja tam nie idę. Nie ma takiej opcji!
— Five... proszę.— mruknęła i uwiesiła się na jego ramieniu. Takim oczom nie mógł odmówić. Westchnął i poszedł kupić kilka żetonów, dzięki którym mogli korzystać ze wszystkich atrakcji.
Na samym początku poszli na atrakcję, którą wybrała Eight. Usiedli obok siebie w jednym wagoniku, przyszedł pan, który zapiął ich pasy i zabrał żetony. Czekali, aż zapnie resztę uczestników, ciągle trzymając się za ręce. Five ostatnim razem był na takim czymś, gdy był mały i nie miał z tym zbyt dobrych wspomnień. Szczerze mówiąc, było naprawdę tragicznie.
W końcu maszyna ruszyła — bardzo szybko. A to był dopiero początek. Five zaczął piszczeć jak reszta uczestników, a Eight próbowała zakryć usta drugą ręką, ale również krzyczała, gdy wywijało nimi na wszystkie strony. Byli bardzo wysoko. Poczuła, jak Five mocniej ściska jej rękę i zaczyna głośniej piszczeć. Eight wybuchnęła śmiechem i kazała zamknąć mu oczy. Gdy byli już bardzo rozpędzeni, wywijali na dosłownie każdą stronę, a Eight musiała trzymać głowę nisko, by nie uderzyć o oparcie, ale była zadowolona. Five nie bardzo, dlatego od razu jak wyszli z tego piekła, dziewczyna została przez niego owrzeszczona.
Późniejszą atrakcję wybrał Five. Wybrał oczywiście dom strachu, bowiem wiedział, że Eight boi się ciemności, klaunów, pająków i wszystkiego, co w tym domu było. Weszli do środka, a drzwi za nimi się zatrzasnęły. Eight obejrzała się za siebie przerażona, mocniej ściskając jego rękę. Drogę oświetlała im tylko mała żarówka u samej góry pomieszczenia. Poszli dalej, a zza rogu wyskoczył facet przebrany za klauna, przez co Eight wrzasnęła i mocniej wtuliła się w bok Five'a. Ten objął ją ramieniem i zaciągnął dalej. Chwilę później z belki nad sufitem wyskoczył dosyć niski mężczyzna z piłą łańcuchową. Rozległy się piski, krzyki i syczenie. Eight o mało się nie popłakała ze strachu, jednak zacisnęła mocno zęby, próbując się opanować.
— Five, ja cię chyba zabiję.— wyjąkała i pociągnęła nosem, po chwili pocierając go paznokciami.
— Nie bój się, jestem tutaj… aaa!— wrzasnął, widząc dziewczynkę przebraną w łachmany z rozpuszczonymi, długimi czarnymi włosami, które opadały jej na bladą twarz. Po chwili Eight również wrzasnęła, widząc kolejnego klauna. Zaczęli biec do wyjścia, a gdy wyszli na wolność, Eight zaczęła bić Five'a po klatce piersiowej.
— Nigdy więcej!— krzyknęła, a Five odciągnął jej ręce od swojego ciała, zaczynając się śmiać.
— Może waty cukrowej na uspokojenie?— zaproponował i uniósł brew do góry. Eight oczywiście przytaknęła, więc Five poszedł kupić dwie waty cukrowe.— Proszę.
— Dziękuję.— odpowiedziała, biorąc od niego swoją porcję. W międzyczasie Five wygrał dla niej ogromnego misia, strzelając z zabawkowego pistoletu na wodę, a wiadomo — w strzelaniu pistoletem był naprawdę dobry przez liczne misje.
Później poszli na samochodziki, oczywiście Five uderzał w każdego, kogo spotkał na swojej drodze (myślał, że o to chodzi). Eight nie lubiła patrzeć, jak uderza w każdego kogo popadnie, ci zdezorientowani ludzie, którzy nie wiedzieli, o co chodzi...
Na samym końcu poszli na młyn. Byli sami, więc Five objął ją ramieniem w talii i złożył na jej ustach pojedynczy pocałunek. Zaczęli się rozglądać, oglądali krajobraz. Lasy, rzeki, drzewa. Byli tak wysoko, że było widać ich domek oraz tory kolejowe, po których suną pociąg. Natrafili akurat na zachód słońca.
— Jest piękny.— stwierdziła Eight, wtulając się w Five'a. Ten pocałował ją w czubek głowy i szepnął:
— Cóż, powiedziałbym, że jesteś ładniejsza niż ten zachód słońca, ale to zdecydowanie za stare.— wymamrotał ze śmiechem.
Wrócili do domku z jedzeniem, gdy było już ciemno, aczkolwiek była dopiero siedemnasta — ale oczywiście w zimę już było ciemno o tej porze. Szybko zjedli swój obiad, który przynieśli, i odpoczęli chwilkę. Ubrali się w stroje kąpielowe chwilę później, przeszli z domku do recepcji, a później na basen, w szlafrokach i z ręcznikami w rękach.
Five, korzystając z tego, że nie było nikogo na basenie (który był ogrzewany, ale było także przejście na dwór oraz ciemna jaskinia), wskoczył do wody na bombę, rozpryskując wodę dookoła, również oblewając Eight, która miała ręczniki w ręce. Basen był kryty, przeszkolony, ale woda w basenie była bardzo gorąca.
— Chodź, Eight!— krzyknął Five, wynurzając się. Dziewczyna uśmiechnęła się w jego stronę, odłożyła ręczniki na leżak i również wskoczyła na bombę, uprzednio zatykając nos. Kąpali się chyba z dwie godziny, ciesząc się swoim towarzystwem. Chlapali się, pływali. Do swojego domku wrócili około godziny jedenastej wieczorem, zmęczeni.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top