Prolog
Czasem życie daje by odebrać, czasem odbiera, aby dać początek czemuś innemu...
Milczę, choć krzyczeć chcę... Płaczę, choć nie ma łez... Znikając, odbierasz coś.. Sekretem staję się... shhh... Nikt nie dowie się... Gdyż... W każdej deszczu łzie, skryję dla Ciebie się...
.. ..
Witaj...
Takie krótkie, niepozorne słowo, a tak bardzo chciałabym je do Ciebie wypowiedzieć. A może bardziej chciałabym je po prostu od Ciebie usłyszeć. I przymykam oczy, i... cisza... Cisza, która tak boli. Wiesz, często pisząc listy, maile, bywało, że nawet sms'y, pisałam, że nie wiem czy to dokończę. Sam rozumiesz, znasz mnie, wiesz, że rozpisuję się, piszę o głupotach i takich tam innych, czasem mam wątpliwości czy powinnam kontynuować, bo przecież to takie bezmyślne jest momentami, Ty wiesz. Właściwie zawsze jest gdzieś taka myśl, aby przerwać, by nie kontynuować, bo to przecież mało ważne. I przypominam sobie tą chwilę, gdy powiedziałeś mi, że wszystko jest ważne, że ja jestem ważna. I tym razem jest inaczej. Teraz jestem pewna, że dokończę ten list. Trochę boli jednak fakt, że Ty nigdy go nie przeczytasz...
Zastawiam się, i wiesz, tak naprawdę to sama nie wiem, co chciałabym Ci napisać, bo fakt jest taki, że chciałabym abyś wiedział wszystko, absolutnie wszystko. Chciałabym Ci opowiedzieć o każdym smutku, każdej mojej radości, jakich zaznałam, gdy Ciebie ze mną nie było. A może to po prostu jest tak, że chciałbym abyś w tym wszystkim był. Ze mną był. Tak cholernie za Tobą tęsknię i tylko Ty możesz wiedzieć jak bardzo to mnie boli. Tylko Ty wiedziałeś o mnie zawsze wszystko. I chce mi się płakać, krzyczeć, wyć... Bądź... po prostu bądź... to takie cholernie trudne... Czasem łudzę się, że mi przeszło, że nauczyłam się z tym żyć. Ale kurwa mać, to nieprawda...
Powinieneś chyba wiedzieć, że jednak skomplikowałam sobie życie, ale to raczej było oczywiste. Znasz mnie, wiesz jak potrafię wszystko pokręcić. Teraz chyba jednak przeszłam samą siebie. I chciałabym Ci to wszystko opowiedzieć. Ponieważ byłeś moim złotym środkiem, lekiem na całe zło. Bo przecież wystarczyło samo to, że byłeś.
Powiedz mi czy kiedyś to przestanie boleć? Czy kiedyś tak po prostu minie? Ty — to chyba jedyny powód, dla którego chciałabym umieć cofnąć czas. Pragnę biegać z Tobą nocą po cholernej płycie lotniska, ścigać samoloty i śmiać się do bólu z każdego naszego upadku. Łazić po dachach i nad ranem z krzykiem budzić sąsiadów. Wytańczyć w deszczu kolejną chwilę i ukryć się z Tobą we wspomnieniu, którego nigdy nikomu nie oddam. Czasem myślę o tym, co stałoby się gdybyś mógł ze mną teraz być...
I budzić się ze snu z myślą, że za kilka godzin będziesz na mnie czekał i zabierzesz ze sobą do bezpiecznego miejsca gdzie wszystko co złe, przestanie istnieć. I mieć tę świadomość, że jesteś. I wiedzieć, że obetrzesz każdą łzę, że przytulisz, że powiesz „Uśmiechnij się dla mnie". I czuć, że po prostu jesteś. Tak po prostu...
Dziękuję za każdą spędzoną z Tobą chwilę i za to, że nauczyłeś mnie być niewidzialną... za to, że pokazałeś mi jak się ukryć w tłumie. Tylko Ty to umiałeś... Dziękuję za każdy Twój uśmiech, za każde „Zróbmy coś głupiego". Dziękuję, że pomogłeś mi wyjść z mroku. Za to, że pomogłeś pozbyć się bólu i strachu. Za to, że nauczyłeś mnie chcieć o siebie walczyć. Dzięki Tobie wiem, że wszystko ma znaczenie, nawet, gdy moje Wszystko, to zbyt wiele... To dzięki Tobie mam tyle siły, aby stawić temu czoła. Dzięki Tobie jestem tym, kim jestem. Dzięki Tobie jestem... Ty wiesz... Non ens... a ja oddam za to absolutnie wszystko. Ponieważ moje głupie serce, chce wyjawić Ci mój sekret, który przed Tobą jak idiotka strzegłam, a teraz oddałabym życie, aby móc się nim z Tobą podzielić... Chcę jeszcze raz usłyszeć Twój radosny śmiech i to cholernie mi teraz potrzebne... „Nie przeszkadzajcie sobie, ja na Was popatrzę"...
Zdobyłam to, mam swoje wszystko albo nic, i wiesz co? To kurewsko boli. I wiesz... Kocham ten ból, pragnę tego bólu i nie oddałabym go za nic w świecie.
A.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top