,,I'm coming home"
Kilka dni temu pozwolono mi wyjść ze szpitala. Tony nadal jest nieprzytomny.
Aktualnie siedzę w altance i próbuję myśleć o czymś miłym.
Dziewczynki próbują mnie rozśmieszyć. Nawet im to wychodzi.
- Mamusiu, tatuś na pewno się obudzi... - Uśmiecha się Megan.
Morgan kiwa tylko głową. Jest przugnębiona.
Biorę je na ręce i przytulam mocno. Te śmieją się uroczo.
- Cieszę się, że was mam słoneczka moje.
Morgan wstaje i idzie do domu.
Pov. Megan
Odchodzę od mamy i idę do siostrzyczki.
- Morgiś, co jest?
- Meg, przez tego dziwnego pana możemy stracić tatusia. A mamusia płacze.
Siadam na podłodze.
- Nazwał się naszym dziadkiem. - Przypominam sobie jego słowa.
- Myślisz, że to jest on? Tata naszej mamusi?
Kiwam głową.
- Na to wychodzi... - Mówię.
Morgan myśli nad czymś przez chwile.
- Musimy się na nim jakoś zemścić!
- Niby jak? Morgiś?
- Jeszcze nie wiem. -Siada pupą na podłodze. - Ale jestem mistrzynią zbrodni!
Skąd ona zna takie słowa?
- Aha, ta jasne...
- A myślisz, że gdzie zginęły wszystkie twoje batoniki? Hmmm?
Otwierania szerzej oczy.
- Jeszcze jakieś zaprzeczenia co do mnie? - Siostrzyczka się uśmiecha.
- R-raczej nie...
- Supcio! - Klaszcze w dłonie. - Teraz tylko wymyślić plan i...
- Nie będzie żadnego planu. - Przerywa jakiś głos.
Morgan odwraca głowę. Na mojej twarzy maluje się uśmiech.
- Tatuś!
*****
Wybaczcie, że rozdział pojawia się po tak długim czasie i dodatkowo jest krótki.
Kiedy miałam się wziąć za pisanie go, jedna osoba dobiła mnie.
Ale czuję się lepiej... Postaram się dodać jutro rozdział.
CookieGirlFantasy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top