Wesele
Pov. Ty
Ksiądz mówi przemówienie. Jestem lekko zdenerwowana. A co jak Tony się rozmyśli i powie ,,nie"?
- [T/i] [T/n] czy bierzesz Antony'ego Ridgewell'a za swojego męża i ślubujesz przy nim czuwać w szczęściu i chorobie?
- Tak, biorę.
- Anthony Ridgewell czy bierzesz [T/i] [T/n] za swoją żonę i ślubujesz przy niej czuwać w szczęściu i chorobie?
- Tak, biorę.
- Wymieńcie się obrączkami.
Chyba zaraz mi stanie serce. Na twarzy chłopaka maluje się rumieniec.
- Na mocy, nadanej mi przez Boga, ogłaszam was mężem i żoną. (autokorekta - ojecem -_-) Możecie się pocałować.
No i nastaje ta magiczna chwila. Słyszę jak goście zaczynają klaskać.
Płatki kwiatów spadją na nas.
Wychodzimy z kościoła. Fotograf robi nam zdjęcia. Po tem wsiadamy do auta i jedziemy do wynajętej knajpy ma wesele.
Wtulam się w ramię, już, mojego męża.
- Mam wrażenie, że to tylko sen i, że się zaraz obudzę. - Mówi Tony.
- Spokojnie. Nie śnimi. - Całuję go w policzek.
Dojeżdżamy na miejsce. Wieczór mija bardzo szybko.
Impreza kończy się o 5 nad ranem. Od razu idę do łazienki i się myję.
W hotelu mam pokój z Tony'm. Dziewczynki są u mojej mamy.
Po skończonym prysznicu ubieram się w piżamę i wchodzę do pokoju.
Chłopak wchodzi po mnie do łazienki. Siadam na łóżku i czeszę włosy szczotką.
Odlatuję na chwilę gdzieś myślami. Po chwili, jak ktoś mnie obejmuje.
Odwracam głowę. Tony. Całuję go w policzek.
Ten jednak wbija się w moje usta, przewracając nas przy okazji na łóżko.
- Tony... Serio?
- No co? - Wisi nade mną.
Znowu mnie całuje. Chyba nie mam zbytnio wyboru.
~gdzieś o 10~
Budzę się wtulona w Tony'ego. Do pokoju wpada Eliza.
Widzi nasze rozwalone ubrania.
- Znowu wpadam w idealnym momencie. - Śmieje się.
- Masz wyczucie czasu i tyle.
Brązowowłosa rozmawia ze mną chwilę po czym wychodzi.
Teraz coś do mnie dociera.
- Tony...
- Kocham cię. - Chłopak ubiera szybko spodnie i wybiega do łazienki.
- TONY!!!
*****
Ohayo Ciasteczka.
Co tam u was?
CookieGirlFantasy
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top