Chapter 16
- O której kończysz pracę? - stanął nade mną Marcelo.
- Dlaczego cię to interesuje?
- Bo ty mnie interesujesz skarbie - oblizał usta.
- Przestań, pracuję, nie przeszkadzaj mi, dobrze? - popatrzyłam mu w oczy.
- Mogę Ci poprzeszkadzać w bardziej przyjemny sposób - objął mnie w pasie.
- Marcelo - odepchnęłam go.
- Lola, jesteś młodą, piekną kobietą. To nic dziwnego, że taki facet jak ja się tobą interesuje.
- Taki facet jak ty? Kpisz sobie? - zaśmiałam się.
- Wiem, że Ci się podobam. Każdej kobiecie się podobam - oblizał wargę.
- Lubisz sie bawić ustami?
- Twoimi zwłaszcza.
- Nie pozwalaj sobie - uniosłam dłoń w górę.
- Przestań, nie chcesz pobić tej ślicznej buźki.
- Mówisz o sobie? - zaśmiałam się.
- Oczywiście, że tak. Z czego się śmiejesz? - podrapał się po głowie.
- Masz wielkie ego - prześledziłam go od góry do dołu.
- Wiem skarbie - przejechał dłonią po moim policzku.
- Idiota! - krzyknęłam, zabierając jego łapska z mojej twarzy.
- To nie było miłe - chwycił mnie mocniej za podbródek.
Nie rozumiałam o co mu może chodzić.
- Marcelo przestań - powtórzyłam głośniej, patrząc mu prosto w oczy. Moja ręką wylądowała na jego przedramieniu.
- Przyjemnie - uśmiechnął się.
- Możemy zostać przyjaciółmi - schowałam wzrok, wbijając go w podłogę.
- Nie, chcę czegoś więcej. Lola daj mi szansę - schylił się.
Zaczynał mnie wyprowadzać z równowagi. Ten mężczyzna mnie kompletnie nie interesował. Nie chciałam go poznawać bliżej, nie chciałam tracić czasu. Ja po prostu wiedziałam, że to kolejny idiota, stojący mi na drodze do szczęścia.
- Nie przeszkadzam, aby? - Andres stanął w drzwiach, opierając się o ich ramę.
- Nie, Marcelo właśnie wychodził - podkreślam ostatnie słowo, patrząc mu w oczy.
- Tak? Właśnie wychodziłem - wytłumaczył się. - Przepraszam - minął Andresa, udając się do wyjścia.
Brunet odwrócił się zamykając portal.
- Lola, prosiłem ciebie - podszedł do mnie, kładąc dłonie w talii.
- Andres... ja wiem, ale to on mnie zaczepia - odgarnęłam kosmyk włosów z twarzy. - Dlaczego ty mu tego nie powiesz?
- Nie mogę, ale proszę ciebie, zostaw go w spokoju - kiwnął głową na 'nie'.
- Myślisz, że może mi coś zrobić?
- Nie mogę więcej powiedzieć, przepraszam - odsunął się ode mnie. - Głupio mi, tak bardzo... - usiadł na krześle.
- Co się dzieje? Możesz mi powiedzieć - przyjechałam po jego ramieniu.
- Nic się nie dzieje, nie przejmuj się - skierował się w moją stronę.
- Odkąd Marcelo się pojawił, zdajesz się zachowywać inaczej - zwróciłam mu uwagę
- To nie prawda, tylko Ci się wydaje.
- No nie wiem... śmiem sądzić, że jednak nie...
- Marcelo to mój kolega.
- Dlaczego więc chcesz mnie przed nim chronić?
- Ponieważ znam go dłużej od ciebie, i wiem jaki jest.
- Nienawidzę takich argumentów - uniosłam brwi.
- Słyszysz je często? - otworzył usta.
- Dosyć często.
Jego wzrok powędrował na mój biust.
- Przepraszam - odsunął się.
- Nie krępowało mnie twoje spojrzenie - uśmiechnęłam się.
- Nie? - przygryzł wargę.
- Oczywiście, że nie. Przecież mówiłeś, że między nami nigdy do niczego nie dojdzie, masz żonę kochasz ją - naśladowałam jego głos, przy okazji gestykulując dłońmi.
- To, że popatrzyłem Ci się na biust, nie oznacza, że to zaręczyny.
- Przecież wiem - utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy.
- Czy mi się wydaje, czy ty mnie kokietujesz?
- Nie kokietuję, ty to powiedziałeś - zaśmiałam się szyderczo.
- Do cholery jasnej! Dobrze wiesz o co mi chodzi! - chwycił mnie pod rękę.
- Naprawdę aż tak bardzo cię wkurzam? - usmiechnęłam się do siebie.
- To za mało powiedziane - syknął przez zęby.
- Śmieszny jesteś - stwierdziłam.
- Chciałbym się z tobą zabawić - oblizał usta.
- Jak? - zainteresowana, kiwnęłam głową.
- Daj mi pokazać - przysunął się do mnie. Prawą rękę uniósł, kładąc ją na moim ramieniu. Lewą natomiast wylądował na moim policzku. Zjeżdżając w dół, gładził dzielnie moja szyję. Zatrzymał się nad piersiami. Cofnął wzrok z powrotem, patrząc mi w oczy. Przełknął ślinę i złożył pocałunek za głową, szepcząc do ucha.
- Przegrałaś.
Ta zabawa nie była przyjemna dla moich uczuć, zmysłów, ani dla samej mnie.
N/a: Nowy rozdział. Miały być co tydzień w soboty, jednak nie wyrobiłam się, żeby wczoraj wstawić. Teraz ważna informacja.
Robię sobie pierwszy urlop na wattpadzie. Dwu tygodniowa przerwa :)) też jestem człowiekiem i chce odpocząć. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Oczywiście będę odpisywała na wiadomości. Robię wolne od pisania rozdziałów. Notkę tą powstawiam pod wszystkimi książkami.
Do zobaczenia niedługo! xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top