Rozdział 36
Shiro trochę się stresowała. Była już na Górze dwa dni i dzisiaj przypadł dzień, kiedy spotka się z Wielkim Ropuszym Mędrcem. Wie, że jest najważniejszą jednostką w tym miejscu. Starała się jednak opanować i nie wpadać w niepotrzebną panikę, spowodowaną zdenerwowaniem.
Sala w której znajdowała się wielka ropucha była duża. Shiro, gdy do niej weszła do pomyślała, że chyba właśnie tak musi się czuć mrówka, gdy znajduje się w ludzkim mieszkaniu.
- Shiro to jest Wielki Ropuszy Mędrzec.- Fukasaku przedstawił wielką żabę, a dziewczyna zgrabnie się skłoniła.- Jest również najstarszą ropuchą, która znajduje się na górze.
- Miło mi cię poznać. Nazywam się Hatake Shiro.- Gamamaru zaśmiał się miło.
- Mi również jest miło. Chciałem się z tobą zobaczyć od kąt usłyszałem o twojej wyjątkowej sytuacji.- biało włosa uśmiechnęła się nieśmiało.
Rozmowa z Gamamaru była długa, bo czasem trudno było go zrozumieć, ale Shiro natknęła się na sedno sprawy. Mędrzec potrafił przewidzieć przyszłość w niejasnych wizjach. W gruncie rzeczy nie mógł zobaczyć w żadnej z tych wizji nie mógł zobaczyć dziewczyny.
- Zwykle to się nie zdarza. Wizje Wielkiego Mędrca czasem są bez znaczenia i po prostu potrafi powiedzieć, która ropucha na górze będzie mieć problemy żołądkowe w przyszłym miesiącu. Nie może wybrać o kim będzie kolejna wizja, ale ty Shiro-chan jesteś przyjaciółką Naruto. Wbrew pozorom często ma o nim wizje i o jego towarzyszach, ale ty nigdy się w nich nie pokazałaś.- Fukasaku wytłumaczył jej to, gdy tylko opuścili wielką salę.
Słowa te sprawiły, że Shiro zaczęła się martwić. Co raz bardziej miała wrażenie, że coś jest z nią nie tak.
- Mogę odpocząć przez resztę dnia i przetrawić te informacje?- spytała i udała się do swojego pokoju, gdy tylko uzyskała pozytywną odpowiedź.
Usiadła na swoim łóżku i przez chwilę wpatrywała się w zdjęcie swojej drużyny. Im więcej czasu minęło tym bardziej miała wrażenie, że pytania na które chce znać odpowiedź przybywają. Tylko, że cały czas miała w głowie to, że to ona sama odcięła się od wspomnień.
- Technika Przywołania.- szepnęła cicho, a po chwili w kłębach dymu ukazała się biała tygrysica.
- Dawno się nie widziałyśmy Shiro-sama. Jak mogę ci dziś pomóc?- Hikari wyglądała na niezwykle szczęśliwą, że ją widzi.
- Ja po prostu nie chciałam być teraz sama.- biało włosa poczuła jak jej policzki się nagrzewają.- Gdy jesteś w pobliżu to czuję dziwny spokój.
- Czuję się zaszczycona Shiro-sama. Ja również czuję się najlepiej, gdy jesteś w pobliżu.- Shiro wtuliła się w wielkiego kota.- Czy coś cię martwi Shiro-sama?
- Można tak powiedzieć. Czuję się trochę przytłoczona tym wszystkim co się dzieje.
- Powinnaś się przespać. To złagodzi twój stres Shiro-sama.- dziewczyna kiwnęła głową i zamknęła oczy.
Po chwili odpłynęła do krainy snów.
- Dlaczego akurat bez?- kobieta o długich białych włosach odwróciła się do wielkiego tygrysa.
- Ponieważ jest piękny! Do tego ten zapach!- dziewczyna zaśmiała się i wybiegła na sam środek dziedzińca, gdzie rosły krzaki bzu i okręciła się parę razy wokół własnej osi.- Uwielbiam, gdy to miejsce jest pełne różnych kolorów i zapachów.
- Dlaczego, więc co jakiś czas karzesz bzu zwiędnąć? Możesz przecież sprawić, żeby kwitły cały czas.
- Każdy zasługuje na odpoczynek. W szczególności rośliny, które tak ciężko pracują dla wszystkich.
Witam
Zacznę chyba od przeprosin, że dawno nie było rozdziału. Nie miałam weny i kompletnie zacięłam się twórczo. Dzisiaj postanowiłam jednak coś z siebie wykrzesać. Mam nadzieję, że się podobało.
Makoto
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top