I rozdział 17 I + 2 nominacje
Przez cały poranek towarzyszyło jej dziwne uczucie. Intuicja podpowiadała, żeby była ostrożna, przez co wszystko wykonywała słabiej, mniej precyzyjnie. Specjalnie nie pokazywała swych umiejętności - jeśli ktoś ją obserwuje, w co szczerze wątpi, będzie miał niespodziankę podczas ich ewentualnej potyczki. Każdy, nawet najmniejszy, ruch miała zaplanowany.
Było to dla niej zabawne. Wyzbyła się większości pierwotnych emocji, jednak intuicja została cały czas taka sama. Mimo, że nie znała strachu, pierwotny instynkt informował ją o niebezpieczeństwie. Miała ochotę się roześmiać, jednak nie potrafiła tego zrobić szczerze. Zawsze myślała, że nic nie odczuwa, jednak czy to prawda?
Wyszła z swego mieszkania i ruszyła w stronę biura Hokage, uprzednio zabezpieczając drzwi genjutsu. U jej boku kroczył srebrny lis, który podcinał swymi ogonami nogi mężczyzn, którzy odwracali się za jego panią bądź posyłali jej pożądliwe spojrzenia.
Stanęła dumnie przed drzwiami, w które przed chwilą zapukał jej chowaniec. Niemalże od razu otrzymali komendę wejścia. Tak też uczynili. Białowłosa pchnęła wielkie wrota, przez które weszła do środka. Delikatnie opuściła głowę, w geście szacunku. Nigdy się nie kłaniała, nie ważne komu. Chowaniec podreptał za zmiennooką, siadając blisko niej.
-Co cię do mnie sprowadza, drogie dziecko?- zapytał Trzeci, z lekkim uśmiechem na ustach. Podniosła głowę i spojrzała prosto w jego oczy. Były one krwisto czerwone, jednak nie widniały w nich iskierki, które jej zazwyczaj towarzyszyły, więc pozostawały matowe. Źrenica powoli zanikała, zostawiając po sobie tylko jednokolorową tęczówkę. Przyglądał się w ciszy jej oczom, czekając na odpowiedź, jednak białowłosa nie śpieszyła się z nią.
-Jako, iż zostałam Kyosai, nie podlegam żadnemu joninowi, dlatego też chciałam poprosić o trening z którąś drużyną. Oczywiście, będzie to jedno bądź dwu razowe wydarzenie, gdyż w pewnym momencie nie będę wiedzieć, jak dalej ćwiczyć.- skończyła swą wypowiedź, po czym spuściła głowę, oczekując odpowiedzi. Usłyszała cichy śmiech starca, przez co skierowała na niego swój wzrok.
-Mogłem się tego spodziewać.- odparł, rozsiadając się wygodniej na krześle- Możesz trenować z drużynami, gdyż nauczysz się współpracy. Jak będziesz chciała, to po prostu przyjdź na czyiś trening. Jonini byli powiadomieni o twojej ewentualnej obecności, więc nie powinni być zdziwieni. A teraz idź. Mam jeszcze sporo roboty.
Posłusznie wyszła, tuląc w swych ramionach chowańca. Błądziła po wiosce, w poszukiwaniu jakieś drużyny. Minęła Ichiraku, jednak w restauracji nie było żadnej znanej jej osoby. Przemierzyła całą wioskę, nie szczędząc swych stóp, które potem wylądują w bandażach. Odkryte czubki palców zostały mocno poranione przez szkło, na które ''przez przypadek'' nadepnęła. Musiała wstrzymywać swą chakrę, by nie skupywała się na ranach. Uczucie zagrożenia nadal nie minęło, lecz zamienia się obecnie w poczucie obserwowania. Zachciało jej się trenować, by odpędzić jakiekolwiek podejrzenia swego obserwatora.
Wiedziała doskonale, że osoba, która ją śledzi, ma wyraźny powód do tego. Może podpatrzyła, jak sprawdzała swą naturę chakry bądź kreowała coś z niej? Było wiele opcji, co ją szczerze irytowało, ponieważ w tym wypadku nie mogła zdać się na ludzką naturę i domyślić się przebiegu wydarzeń. Shiro posłała do mieszkania, bo tam był bezpieczniejszy. W razie czego się obroni.
Przygryzła dolną wargę, w przypływie irytacji. Nienawidziła, że w tak wielu sytuacjach jest kompletnie bezużyteczna. Szybko jednak odpuściła i przyodziała swą zewnętrzną maskę. Na jej ustach zawitał szeroki uśmiech, którym witała przechodzących obok mieszkańców, oczy zmieniły swą barwę na błękitną, ponieważ ten kolor kojarzył się ludziom z opanowaniem. I pomyśleć, że zaledwie kilka dni temu obudziła się w szpitalu - kompletnie nie świadoma tego, gdzie się znalazła. Wyszła z terenu wioski i powędrowała do polany, na której poprzedniego dnia testowała swą broń. Strażnicy spali w najlepsze, więc nie chciała im przeszkadzać.
Podskakiwała w swym marszu, kierując się w stronę strumyka. To właśnie tam znalazła królika... który uciekł z jej mieszkania, po zaledwie dniu. Przynajmniej zdążyła zawrzeć z nim kontrakt. Tak właściwie, to dawno nie była na paktowaniu. Mimo, iż zawierała, podczas niektórych nocy, traktaty z zwierzętami, nadal pozostało jej wielu gatunków. Odłóżmy to jednak na bok i skupmy się na jej czynach.
Dotarła wkrótce na polanę. Jej zieleń przerywał jedynie mały strumyk, którego woda była wręcz przezroczysta. Ręką podparła się o drzewa, natomiast drugą ściągnęła swe buty oraz spodnie. Została w bieliźnie oraz przydługiej koszulce. Wbiegła na oszronioną trawę, by po chwili położyć się na niej. Skierowała swe spojrzenie na niebo, na którym błądziły pojedyncze chmurki. Pozwoliła sobie być dzieckiem, dopóki była tu sama. Porównywała kształt białych obłoków do znanych jej rzeczy. Dopatrzyła się psa oraz ośmiornicy. Ręce skierowała ku nieboskłonowi, jakby chcąc go dotknąć. Wiedziała, jaką konsystencje miały te kłębowiska, jednak zapragnęła ich dotknąć; poczuć je. Czy gdyby wzleciała do gwiazd, mogłaby dotknąć jednej z nich bądź któreś z chmur? Czy bóg pozwoliłby jej, by jej ciało odczułoby dotyk?
Wyczuła zbliżającą się osobę, więc prędko otrzepała się z szczenięcych myśli. Dobrze wiedziała, że nie istnieje ktoś taki, jak 'bóg'. Co najwyżej pierdolnięty staruch, którzy rzuca kostkami o planszę, losując tym samym kroki pionków, którymi są ludzie. Udawała, że się nad czymś zastanawia, przez co tajemnicza postać podeszła bliżej, zwodzona prędkim unieszkodliwieniem swego celu. Młoda Kyoki nie musiała się wysilać, by określić płeć tej osoby.
Kobieta, ponieważ była nią osoba, która śledziła białowłosą, wychyliła się zza drzewa, a następnie zaczęła biec w stronę nastolatki, z kunaiem w ręce. Pędziła w jej stronę, niczym huragan, myśląc, iż bachor jest zbyt słaby, by zareagować w porę i się obronić. Gdy dzieliło je kilka kroków, rzuciła bronią w dziewczynę, celując w serce. Wyciągnęła natychmiast katanę, która do tej pory skryta była w pochwie na jej biodrach. Jej źrenice znacząco się zmniejszyły, natomiast same oczy wytrzeszczyły, gdy zauważyła, że zmiennooka znikła. Odruchowo rozglądnęła się wokół, szukając swego celu.
Hiniku leżała kilkadziesiąt metrów od swego poprzedniego miejsca. Paroma słowami spowolniła, wręcz zatrzymała, kobietę. W tamtym czasie rzuciła się w krzaki i wytworzyła snajperkę, na której się właśnie opierała. Jej prawe oko uważnie śledziło ruchy, jak zauważyła, czarnowłosej kobiety. Uśmiechnęła się lekko pod nosem, czego nawet nie zauważyła. Jednym palcem pociągnęła za spust, sprawiając tym samym, że z lufy wystrzelił potężny, biały pocisk. Nie wydała przy tym większego hałasu, gdyż dodała tłumik, by nie zwracać na siebie uwagi strażników wioski, która była całkiem blisko.
Gdy tylko usłyszała świst powietrza, rzuciła się na ziemie, unikając tym samym naboju. na jej ustach malował się zwycięski uśmiech, gdyż poznała położenie białowłosej. Kątem oka spostrzegła, że drzewo, w które uderzył pocisk, jest rozpuszczone. Po drewnie została tylko ciecz, która nie była raczek zbyt bezpieczna. Jej mina lekko zbladła, jednak w jej myślach wirowało jedno zdanie ''Mam przewagę!''. Jakże naiwna musiała być, skoro tak się myliła.
Przeklinała się w myślach za to, że nie trafiła. Nie chciała się użerać z jakimś nędznym pachołkiem. W jej głowie aż wrzało, gdy tylko zdawała sobie sprawę, że mogła przegrać przez tak żałosny błąd. Gdyby nie sytuacja, w jakiej się znalazła, prawdopodobnie skupiłaby się na tym, że coś ''czuje''. Teraz jednak nie mogła pozwolić sobie na rozmyślanie o tak błahych sprawach. Wystrzeliła jeszcze cztery pociski, jednak każdy był wycelowany w inne miejsca.
Czarnowłosa nie ruszyła się nawet o milimetr, gdyż chwilowo została sparaliżowana strachem. Pewność siebie nagle prysnęła, a zastąpił ją lęk. Gdy zorientowała się, że żadna kula ją nie trafiła, otrząsnęła się z tego stanu, po czym ruszyła w stronę, z której przyleciały naboje. Trzymała swą gardę, ponieważ spodziewała się kolejnego ataku dystansowego, jednak ten nie nadszedł. Skoczyła na grubą gałąź i stamtąd rzuciła się na przeciwnika. Znów ogarnął ją szyk, gdy białowłosa magicznie wyparowała, a jej ostrze wbiło się w ziemie. Nieustannie szarpała swą bronią, chcąc ją wydostać, jednak na nic to było. W obecnej sytuacji, była odsłonięta.
Z przerażającym uśmiechem zaszła ją od tyłu. W ręce stworzyła rewolwer, który mienił się jasnym blaskiem. Broń przyłożyła do jej pleców, na wysokości serca. Krwistoczerwonymi oczami, z pionowymi źrenicami, obserwowała, jak ciało kobiety przechodzą dreszcze od mroźnej chakry. Czy to były ''uczucia''? Chęć zabicia danej osoby?
-Wiesz... kunaie służą do walki wręcz, nie do rzucania...- powiedziała, pochylając się lekko nad jej uchem. Głos, jakim to powiedziała, sprawiał wrażenie, że zamiast krwi, w żyłach miała lód. Niezwykłą satysfakcje dawał jej obraz, na którym jej niedoszły oprawca drżę z strachu.- A teraz, powiesz mi grzecznie, czemu mnie śledziłaś i chciałaś zabić...- wychyliła się bardziej do przodu, kierując swój wzrok na jej oczy. Kobieta pokiwała głową, jednak wyglądało to bardziej, jakby trzęsła się z zimna.
Skierowała swe brązowe oczy na jej szkarłatne odpowiedniczki. Gdyby nie to, że była wyszkolonym shinobi, upadłaby na ziemię bądź zaczęła uciekać w najlepsze. Wiedziała jednak, że powinna starać się, by wytrzymać wszystko, co ją czeka. A miała to być banalna misja zabicia jakiegoś bachora! Gdy tylko zauważyła uśmiech na jej twarzy, omal nie zaczęła się wyrywać i biec przed siebie. Spotkała najprawdziwszego demona! Białowłosa powoli wycofała się do tyłu, jednak lufa broni nadal wycelowana była w nią.
Już miała zacząć mówić, jednak coś jej w tym przeszkodziło. Jak oparzona skoczyła w jakieś losowe krzaki, modląc się, by nie strzelała do niej. Gdy tylko zniknęła za zielonymi liśćmi, zaczęła turlać się w lewo. Natomiast zmiennooka nawet nie strzelała widząc tą głupotę, jedyne, co strzeliła, to facepalm. I to sobie samej.
Ręce czarnowłosej zaczęły tworzyć różnorakie pieczęcie. Gdy tylko je skończyła, wrzasnęła w popłochu ''Chidori!''. Rzuciła się na dziewczynę, która stała i wyczekiwała ataku. Raczej nikt nie byłby na tyle głupi, by używać tej techniki, gdy położenie wroga nie jest pewne... W prawej ręce miała biała, w kształcie kuli ilość energii elektrycznej, która emitowała niewielkie światło, które oplatało ją. Zaszarżowała, nie zważając na nic.
Białowłosa łatwo uniknęła ataku, po czym sprzedała potężnego kopa w kręgosłup. Jej oczy zmieniły się na błękitne, a uśmiech już dawno spłynął z ust. Wzrok, który przed chwilą miał w sobie tańczące iskierki, teraz wyrażał tylko znudzenie oraz pogardę. Westchnęła teatralnie i rozłożyła ręce, udając załamanie. Kątem oka dostrzegła gapiów, którzy usadowili się na gałęzi, kilka drzew dalej. Udała jednak, iż ich nie zauważyła.
-A chciałam być miła...- palcami u jednej dłoni przyłożyła do głowy, którą pokręciła z zrezygnowaniem oraz szyderczym uśmiechem.- No nic, najwyżej chwilę się z tobą pobawię.- zrobiła kilka kroków w kierunku dziewczyny, która znów zaczęła formować różne pieczęcie.- Myślisz, że pozwolę ci na to drugi raz?- przymrużyła oczy, delektując się jej przerażonym wzrokiem. Kobieta nie przestała jednak robić techniki.- 'Przestań'.- jedno proste słowo, a sprawiło, że nie mogła się poruszyć.- Ktoś powiedział mi kiedyś, że moje rozkazy to ''niemy szept''... Nadal nie wiem, o co jej chodziło.- powoli stawiała kolejne kroki, potęgując emocje, które buzowały w brązowookiej. Gdy znalazła się blisko kobiety, zmaterializowała cztery pręty, którymi przybiła ją do ziemi. Zaciekawiło ją uczucie, jakie musiała czuć, gdy jej ręce i nogi przebite były na wylot. Odpowiedział jej stłumiony krzyk.- Nie rozumiem ludzi... Dlaczego wpajacie innym, że ból jest zły?! Że istnieją ''negatywne emocje''?! Nie umiecie zaakceptować prostych rzeczy, bo są wbrew waszemu rozumowaniu!- wykrzyczała jej to w twarz, co chwilę wyciągając któryś z tworzyw i wbijając je jeszcze raz, tym razem w inne miejsce. Nie przejmowała się publicznością, póki ta nie chciała interweniować.
Gdy czarnowłosa zemdlała z bólu, Kyoki wstała i zakryła dłońmi oczy. Nie płakała, lecz nie chciała patrzeć na ten świat, który był zbyt piękny, w porównaniu do jej wymiaru. Poniosło ją - wiedziała o tym, jednak była to tylko mała chwila, podczas której się nie kontrolowała. Jej oddech stawał się coraz bardziej płytki, jednak nie znała tego przyczyny. To, co zrobiła, nie było dla niej czymś złym; to ona ją zaatakowała. Po za tym... nikt nigdy nie wytłumaczył jej, co jest dobre, a co złe. Zawsze zmuszona była słuchać na lekcjach, że ma nie robić złych rzeczy, jednak nikt nie nauczył jej, co to są te ''złe rzeczy''.
Pręty znikły, a białowłosa zaczęła się lekko chwiać na boki. Przez to, że nic nie odczuwała, nie mogła tak łatwo stwierdzić, co jej się stało. Spoglądnęła na swe ręce - nienaruszone, nogi - w idealnym stanie, klatka piersiowa- duża, jak zawsze, brzuch - płaski. Nawet w własnych myślach była w stanie myśleć o swym ciele, jak o czymś pięknym. Klęła na głos, nie zważając na to, że ktoś może to usłyszeć. Nie mogła zauważyć urazy, jeśli był on wewnętrzny.
Spojrzała na nieprzytomną kobietę, która wyglądała wyjątkowo żałośnie. Jej ubrania była rozdarte w wielu miejscach, ukazując tym samym malutkie rany, które zdobyła prawdopodobnie w chaszczach. A ona sama leżała w kałuży własnej krwi. Wzrok białowłosej wyrażał niewiarygodną pogardę, jednak to nie jej wina, że uważa ludzi za żałosnych. To oni dają jej do tego powody.
Przestała się bujać na boki, a jej wzrok się wyostrzył. Znów nie wiedziała, co było przyczyną nagłej zmiany, jednak nie przeszkadzało jej to. Nagle w głowie usłyszała przeraźliwy głos, który powiadał ''Nareszcie mi się udało! Trzeba było tylko spróbować, fuck yeah!''. Czy to, co teraz odczuła, było zażenowaniem...?
Koło niej pojawiła się drużyna dziesiąta. Każdy wpatrywał się w białowłosą, która z sztucznym obrzydzeniem starła krew z policzka.
-Nic ci nie jest, kłopotliwa kobieto?- odezwał się pierwszy czarnowłosy. W odpowiedzi, zaprzeczyła tylko skinięciem głowy. Asuma podszedł do ciała kobiety i wziął ją na ręce, już chciał się pytać, co się tu wydarzyło, jednak uprzedziła go z odpowiedzią.
-Śledziła mnie od rana, a gdy byłam na polanie, zaatakowała mnie. Resztę raczej widzieliście.- blondynka od razu podeszła do niej i zaczęła opowiadać o misji, którą przed chwilą ukończyli. Nie przestawała mówić nawet na chwilę, a białowłosa jej jedynie krótko odpowiadała bądź kiwała głową.
Po odniesieniu tajemniczej kobiety do Hokage oraz zdaniu raportu, cała drużyna udała się na grilla. Hiniku poprosiła jednak, by sensei jej w czyś poradził, więc również wylądowała przy stole.
Zajadali się w najlepsze, nie zważając na to, że białowłosa nie tknęła nawet kawałka mięsa czy warzyw. Wpatrywała się w ludzi, którzy wędrowali po ulicach. Wszyscy byli uśmiechnięci. Stwarzali wrażenie szczęśliwych, jednak zmiennooka doskonale wiedziała, jak złudna jest ta iluzja. Nie chciała tu być, a jedynym powodem, dla którego tu siedziała, to to, że po posiłku Asuma obiecał porozmawiać z nią. Mężczyzna nadal pamiętał ich pierwsze spotkanie oraz moment, w którym czytała na głos książkę Kakashiego. Zgodził się na rozmowę z nią, ponieważ był szczerze ciekawy, jaki ma 'problem'.
Nawet nie zauważyli, że nic nie zjadła. Z jednej strony powinna się smucić z tego powodu, jednak bliżej było jej do szczęścia, ponieważ mogła wreszcie wyjaśnić sprawę związaną z jej naturą chakry.
Wszyscy się właśnie żegnali, po czym ruszyli w swoją stronę. Jedynie ich sensei oraz Kyoki stali nadal w miejscu. Bez słowa wyjaśnienia ruszyła w stronę placu treningowego. Mężczyzna zapalił papierosa, po czym ruszył za dziewczyną.
***
Nioh nioh! Przerywam w takim momencie, jaka ja zła.
Mam dwie nominacje... szczerze, nie spodziewałam się, że kiedykolwiek jakąś dostanę... więc, dziękuję
DragonSalvador oraz Yusuke-chan
1. Ulubiona gra
Ogólnie gram w wiele gier, więc jest to trudne pytanie... najwięcej przesiaduję na mystic messenger, lolu i overwatchu, więc mogę raczej napisać, iż to one są mymi bestami
2.Ulubiony napój
Mrożona/gorąca owocowa herbatka. Jedyna rzecz, którą mogę pić kilka razy dziennie, przez cały rok
3.Gdzie planujesz pojechać/polecieć na wakacje?
Dom. Jedyne miejsce, w którym byłam i czuję się tam dobrze. Mam laptosia (który jest na skraju swej wytrzymałości), herbatkę i tosty
4.Wolisz pisać/czytać książki na wattpadzie na komputerze czy na telefonie?
Oł... wolę czytać i na telefonie, jednak piszę tylko na komputerze... a raczej jego klawiaturze
5.Lubisz podróżować?
Nie. Wolę zostać w domu niż z niego wyjść i chodzić, mówiąc, że 'zwiedzam'
6.Masz z kimś prywatny kontakt z wattpada?
Jedna osoba. Wiem, że kilka dziewczyn w klasie ma konto, jednak nie chcę mieć nic wspólnego z osobą, która nie odróżnia książki od typowego chatu bądź aŁtoreczkowego romansidła... przepraszam wszystkich, których obraziłam podczas odpowiedzi...
7.Ulubiony wokalista/wokalistka
Ach, zaszaleję i podam i mężczyznę, i kobietę. 96neko i Mafumafu! Niah, jak uwielbiam delikatny głos Mafu i Kuro, gdy śpiewa jako mężczyzna~(ᗒᗩᗕ)՞
8.Nosisz okulary lub soczewki?
Obecnie nie, jednak za dwa miesiące mam wizytę u okulisty i tak trochę wiem, że będę musiała je nosić. Jeśli je będę miała, to wolę okulary! Takie, jakie nosi 707!
9.Jaki jest twój ulubiony cytat?
Mam trzy;; Shojiki mo baka no uchi (bycie zbyt uczciwym to głupota), Deichuu no hachisu (piękne kwiaty lotosu rodzą się z błota) oraz Kreai-to nareba kerai-o tsukaenu (słuchając innych, uczymy się rozkazywać). Możliwe, że coś zawaliłam z tłumaczeniem, ale raczej oddałam piękno tych słów
10.Nominuj kolejne 5 osób.
Hisio1 (widzę te wszystkie gwiazdki od początku książki, co prawda drugiej, ale nadal- Dziękuję)
Harukishi (miło się czytało ff z fairy tail)
Yusuke-chan (nioh nioh)
Jakub z.
Milo-nee-san (świeży obserwator. Jeszcze nie splamiony złym dotykiem)
I druga nominacja... (๑ↀᆺↀ๑)
1. Ulubiony napój.
Powtarza się.... ლ(。-﹏-。 ლ)
2.Jaka jest u ciebie pogoda?
No cóż... jest dość... księżycowo..? jest noc, więc nie jest słonecznie, ale widać pięknie księżyc. Powiedziałabym, że idealna pora na długi, romantyczny spacer do lodówki lub po cmentarzu.
3.Twoja ulubiona gra?
Tak teraz myślę, że powinni pisać, czy gra na telefon, czy na komputer....
4.Paluszki vs krakersy?
Widzę to tak... Paluszki wbiegły na ring, a tuż za nimi pędzą krakersy. Sędzia rozpoczyna walkę, proszę państwa kto to wygra?! No kto?! Krakersy łamią paluszki w pół, jednak te się nie poddają i obrygrazają swych przeciwników. Co za emocjonująca walka! Sory....
5.Do której klasy idziesz po wakacjach?
... wolę nie odpowiadać... zrobię inaczej! Możecie wybrać, jaka wersja wam się podoba. Jestem w stanie przypodobnić się do każdej kategorii wiekowej! kl 7, 3, 1, 2. Do wyboru do koloru!
6.Twój ulubiony smak lodów?
Akacjowe... pfu! pistacjowe! zawsze mylę...
7.Napisz krótki wierszyk
Gdy to na Rifcie emocje wrzą
gdy to jesz tort
nie smuć się
Does Jumin Han is Gay? ლ(=ↀωↀ=)ლ
(musiałam)
8.Masz ulubiony serial, jak tak, to jaki?
NCIS: kryminalne zagadki - wiążę z tym dużo wspomnień, bo wychowałam się na tych wszystkich kryminalnych serialach
9.Jakiego koloru są twoje włosy?
Naturalnie są brązowe, jednak od kilku lat są białe ^^
10.Jaki jest twój charakter?
(weszłam w google i wyszukałam słowo ''charakter'') Zespół cech wyróżniających daną rzecz, zjawisko, osobę od innych tego samego rodzaju.... Ach, jeszcze coś ważnego, charakter to coś, co pokazujemy przed sobą, natomiast osobowość, to to, co widzą inni. Osoba psychopatyczna, szalona, wulgarna, aspołeczna, poczęści bezuczuciowa, dziwna, lecz mimo wszystko - przyciągam do siebie ludzi swoją aurą;;
11.Twoje wady i cechy?
Nie umiem podzielić tego, co napiszę na te 'dobre' i 'złe', więc sami uznajcie, co jest cechą, a co wadą. Fobia społeczna, wulgarność, niesystematyczność, czarne poczucie humoru, bezuczuciowość, brak sympatii do większości ludzi, dziwne poglądy, dystans do wszystkiego (jednak niezbyt lubię, gdy ludzie ze mnie żartują), bałaganiasz, alien, łatwo rozśmieszam ludzi. Cóż, nie chce mi się więcej pisać T . T
12.Nominuj 12 osób
Pierdolcie się. <----- kropka nienawiści
Przepraszam za to, że duża część rozdziału to nominacje, ale niezbyt lubię nieodpowiadać na takie rzeczy...
No cóż... Bye bye-bi!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top