"Uroczystość z rodzicami "

**********************************13 Lipiec (Sobota)************************************

Otwieram oczy i potrzebuję chwili aby zrozumieć gdzie jestem. Śpiące ciało które oddycha spokojnie we śnie przypomina mi co tak na prawdę się stało.Kochałam się z Liamem, i wiecie co dobrze mi z Tym jest.Nie żałuję bo wiem że Liam zajął się mną bardzo dobrze, uśmiecham się kiedy przypomnę sobie te czułe słówka w ustach mojego Liama.

-Dzień Dobry -podnoszę wzrok z jego brzucha na oczy, przygląda mi się.Jeszcze przemawia do mnie tych wspaniale delikatnym głosem lekko zachrypniętym po nocy. - Zmęczona ?

-Nie -mówi cicho, tak jakbym bała się przerwać ten sem.Nie wierzę że to się stało, w końcu spotkałam kogoś kto na mnie zasługuje i odwrotnie.Michael był w moim życiu odkąd pamiętam, od kiedy przeprowadziłam się tutaj, zaczęłam szkołę i poznałam Angelikę. 

Michael był w moim życiu zawsze, zawsze był obok zawsze mogłam na niego liczyć aż w końcu zaczęło mnie to przeszkadzać.Zaczęłam czuć się nie doceniona, zwyczajnie, w rutynie żyliśmy.Kiedy poznałam Liama zauroczył mnie sobą, pokazał że mam inne jeszcze uczucia jak przyzwyczajenie i rutyna.- Jestem szczęśliwa 

-Chodź tutaj do mnie -odsuwa kawałek kołdry i każe mi się do siebie przysuną,przy okazji osunął swój brzuch.O kurczę wciąż tak samo sexi, decyduje się i przytulam się do chłopka kładę głowę na jego klatce piersiowej. -Moi rodzice zaprosili mnie na późny obiad, pojedziesz ze mną ?-podnoszę głowę a potem wzrok na chłopaka -Przegiąłem ? Za wcześnie ?-śmieje się pod nosem kiedy tak wygląda niepewnie swoich słów, uroczy  

-Pójdę z Tobą -raz kozia śmierć, uśmiecham się pod nosem i znów wtulam w chłopaka -Dobrze że wzięłam coś odpowiedniego do ubrania

-Dla mnie -rusza się, przekręcamy się i teraz on na mnie leży -Dla mnie, możesz iść w tym co masz teraz na sobie - mam tylko majtki i koszulkę Liama, uwielbiam już tą koszulkę. - Albo lepiej nie -nachyla się do ucha, aż przechodzi mnie dreszcz.Czuje się jak nastolatka a przecież mam już córkę i męża i nie powinnam tak czuć się z innym mężczyzną - Harry jeszcze by chciał mi Ciebie odebrać -łapie go po obu stronach twarzy, kładę ręce na policzka.Podnoszę wzrok i patrzymy sobie w oczy 

-Chcę Ciebie -mówię szeptem -Tylko Ciebie Liam 

***

Powtórzyliśmy wszystko z nocy ale w odwrotnej kolejności.Najpierw się kochaliśmy a potem razem poszliśmy wziąć prysznic i po raz kolejny nie żałuję swojej decyzji i jestem świadoma konsekwencji w 100 %. Nie rozumiem dlaczego pierwszego nie spotkałam Liama, wszystko było by takie łatwiejsze. Kiedy Liam ogarniał się w łazience zauważyłam że dioda w telefonie się świeci, pierwsze co to myśl że Melisie coś się stało.

 Zerkam czy Liam nie wychodzi z łazienki i szybko sprawdzam telefon, Michael. Napisał sms, odczytuje go - Tęsknie ja Szalony za Wami kochanie, postaram się wrócić do piątku.Kocham Was, ucałuj od Tatusia Melisę.Uderza to we mnie jak potężny kopniak w brzuch, już nie jestem tak pewna tego co robię.Czy powinnam mieszać w życiu Melisy, przecież ona uwielbia swojego ojca. Odkładam telefon ale najpierw piszę do Michaela że również tęsknie i że ucałuję Melisę.Nie wspominam że go kocham, bo nie mogę. 

-Wszystko dobrze ?-pyta Liam kiedy tylko przekraczam granice łazienki, sam właśnie kończy i na koniec pryska się perfumami, to znów one.O matko od razu robi mi się nie dobrze, czuje w brzuchu bąble i mój żołądek nie chce tych perfum -Mia? - Nie słucham go, otwieram szybko klapę od ubikacji i pozbywam się resztek ze środka.Nie mogę przestać wymiotować, kiedy ustępuje Liam puszcza moje mokre włosy a sama wycieram buzię papierem i spuszcza, wodę. 

-Mój żołądek nie lubi twoich perfum -nie podnoszę wzroku na chłopaka,zamykam klapę i siadam na nią.Opieram czoło o ręce.Staram się oddycham równo i spokojnie nienawidzę wymiotować.Pamiętam jak byłam w ciąży z Melisą, pierwsze 3 miesiące były okropne.Wszystko mnie bolało, nie miałam sił nie chciało mi się zbytnio jeść, do tego stres wtedy związany z Michaelem i na dodatek wymioty.-Możesz mnie zostawić samą ?

-Hej, Kochanie -klepka przede mną, podnoszę wzrok na chłopaka.Nie powinien mnie taką oglądać. 

-Nie wyglądam dobrze -śmieje się lekko pod nosem i przecieram papierem buzię -Nie powinieneś mnie taką oglądać -czuje łzy pod powiekami, nie chcę aby zobaczył mnie w złym stanie i odepchnął bo wyglądam okropnie.Wiem jak to brzmi, jak idiotka ale tak właśnie myślę. 

-W zdrowiu i chorobie Mio 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top