Sylwester
Duży pokój. Sześć osób siedzących na kanapie.
-Co ty taka szczęśliwa?
~A czemu miałabym nie być?
-Niech cię bogi mają w swojej opiece Losie, bo jeśli żądasz jeszcze jedno pytanie to urwę ci łeb albo coś co masz znacznie niżej.
_Czemu ty z kostuchą...sorki czarna...
-Spox.
_...zmieniłyście się ciałami?
-Wcale tak nie było.
_To jeśli nie to to może kosmici?
_Tylko nie kosmici!! Boje się ich.
~Kosmici nie istnieją strachajło.
_Odwal się od mojego brata Losie.
~Okej.-podniósł ręce w poddańczym geście.-Wolę z tobą nie walczyć.
_I to rozumiem.
~Więc czemu zachowujecie się jak nie wy?
-Bo dzisiaj jest fajny dzień?
~A bardziej konkretnie?
-Czarna chce przez to powiedzieć, że dzisiaj jest Sylwester.
^Kto ma fisia na punkcie misia?
-Zamknij się Didi - powiedziała głośno cała piątka.
^Spoko. Luzik. Już nic nie będę mówić jeśli tego chcecie.
-Tak chcemy tego.
^Ale tylko jedno. Dosłownie jedno małe pytanko.
~Dawaj.
^Czy jest szampan, jedzenie i muzyka?
_Tak będzie.
-Która godzina?
~13.39
^Wiem, że jestem upierdliwa, zadałam swoje pytanie i ogólnie miałam się już nie odzywać, ale gdzie się spotykamy?
~U bliźniaczek.
^Oki.
Potem po gadali jeszcze chwilę i każdy oprócz strachajły i jego siostry bliźniaczki, bo byli we własnym mieszkaniu.
Około 19.30 wszyscy zaproszeni przez bliźniaczki się zebrali. Pogadali chwilę, później zjedli kolacje. Pewien czas po kolacji każdy z zebranych sączył drinka, rozmawiał i czekał aż wybije północ. Oczywiście przy okazji słuchali jakiegoś programu, w którym piosenkarze śpiewali swoje i nie tylko swoje piosenki.
Tak minął czas aż do 23.50.
-Moi drodzy. Za 10 minut zaczyna się nowy rok. Który z panów otworzy szampana?
~Ja to zrobię.-powiedział Los.
-Szczęścia życzę.
~Powoli wracasz do żywych Mrs. Black.
-Zamknij się Losie i wara mi się przytulać do niej.
~Czuję do ciebie za duży respekt, by to zrobić moja droga.
-Dobra. Nie gadaj już tylko otwieraj.
~Zrobię to tylko poczekajmy jeszcze te kilka minut.
-Otwieraj...-powiedziała groźnie.
-Nie zadzieraj z nią teraz Losie, jeśli ci życie miłe.
~Skoro tak mówisz....
Chwilę później można było usłyszeć dźwięk otwieranego szampana. Los wlał go później do kieliszków.
~Zostały jeszcze dwie minuty. Co robimy?
-Jak to co? Bierzemy kieliszki i wychodzimy na balkon. Albo podchodzimy do okien.
_Bierzemy te kieliszki.
Po wzięciu kieliszków odczekali chwilę do odliczania i razem (żeby nie było jeśli nie wspomniałam wcześniej telewizor był włączony) zaczęli odliczanie.
-10....9....8....7....6....5....4....3....2....1.... Szczęśliwego Nowego Roku.
Każdy z każdym stukął się kieliszkiem i życzył jeszcze raz szczęśliwego nowego roku oraz czegoś tam jeszcze. Co było potem możecie sobie odpowiedzieć.
***
Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę choć rozdział pojawił się jakąś godzinkę i 40 minut po jego rozpoczęciu. Ale cóż. Mówi się trudno.
Do zobaczenia. :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top