Strach

Dlaczego się na to zgodziłam? No tak przecież nasze zakłady muszą mieć zawsze haczyki.

Dla rozwiania wątpliwości założyłam się z moją młodsza siostrą. Osoba, która przegra (w tym wypadku ja) miała się przejść nocą na najbliższy cmentarz. Bez latarki. Chociaż zakład nie wspominał o komórce ;). Sasza o tym nie wie, ale cśśś...Jakby co to ja nic nie mówiłam...

A wracając do cmentarza, to w dzień wygląda na bardzo schludny (przynajmniej jego większa część, bo jest bardzo duży i część nagrobków jest zapomniana więc trochę zarosła).

Natomiast w nocy tam jest istne.... hmmmm jak ona to ujęła? Aaaa tak.... Tak jakby wejść do zakazanego lasu leżącego przy Hogwarcie. Jeśli wiecie o co mi chodzi. Po prostu wejdziesz i nie wiesz czy wyjdziesz. A do tego ten posąg. Aż mnie ciarki po plecach łażą na samą myśl.

Owy posąg jest cały czarny. Kojarzy się z opisem śmierci, czyli postacią w czarnej pelerynie. Tak słyszałam.....

Ci co widzieli, mówili, że jak wracali po "przechadzce" nocą (czyt. zwiewali tak szybko jak mogli, możliwie krzycząc przy tym) postać miała skrzydła jak u kruka oraz wygląd człowieka. Chociaż o tym każdy mówił inaczej. Jeden, że to był anioł, inny, że to istota człekopodobna ze skrzydłami. A....I podobno przemieszczało się z miejsca na miejsce (nie wiem jak) i mówiło.

Ja tam w to nie wierzę. Na razie......Przecież może mi się zmienić.

Pewnie trzeba się zbierać.
Sprawdzam godzinę. 21.30. Dobra.... Pora ruszać na cmentarz.

-Tylko pamiętaj....Jeśli stchórzysz to wiesz jak to się skończy?
-Wiem, wiem Sasza....Jeśli stchórzę to przez tydzień będę robiła to o co poprosisz.
-No mniej więcej tak. A teraz....Zakład czas zacząć.
-Ty i te twoje cholerne zakłady. Nawet z zadania takiego jak to musisz zrobić zakład.
-Nie moja wina, że jestem jaka jestem Lena. No spadaj już.
-Oki. Ale nie myśl sobie, że tak łatwo ze mną pójdzie.
-Oj...myślę, myślę...-przy okazji uśmiechnęła się tak jakby już wiedziała, że wygraną ma w kieszeni. Jeszcze się zdziwi.

Po jakichś 10 minutach doszłam do bramy cmentarnej. Brama jest wysoka i masywna.
Przy otwieraniu skrzypi niemiłosiernie.

Weszłam. Rozglądam się wokoło. Nic. Ciemno jak w grobowcu. A cisza jest jak.... chyba nie znajdę porównania. Po prostu jest tak cicho, że słyszę własny oddech i bicie mojego serca.

Zaczynam powoli iść.(Latarko w komórce dzięki że jesteś) Oprócz mnie nic się nie porusza.Nawet lekkiego wiatru nie ma. Zaczynam mieć powoli obawy. Po jaką cholerę dałam się w to wciągnąć?

Szłam tak długo aż zauważyłam ten posąg, o którym krążą różne opowieści. Stanęłam przed nim. Hmmmm....Nie wygląda przerażająco.

Nagle usłyszałam za sobą trzask łamanej gałęzi. Chwilę później zaczął wiać wiatr. Nie za mocny oczywiście, ale i tak zaczęłam się bać. A w dodatku zapaliły się znicze na całym cmentarzu. Przełknęłam ślinę.

Patrzę za siebie. Nic....

Odwracam się. O szlag.... Posągu nie ma. Przecież przed chwilą tam był. Gdzie on jest?

A może mi się wydawało, że tam jest...

-Wcale ci się nie wydawało.-Na te słowa cała się spięłam.-Był tam. A teraz jest za tobą.

Odwróciłam się bardzo powoli. Za mną stał posąg, który jeszcze chwilę temu stał gdzie indziej i nie mówił.

-K...K...Ki....Kim...t...t...ty...j...j...jesteś?- Powiedziałam cała się trzęsąc ze strachu.

-Wiesz. Przecież ja tak jakby.....
-Ta-ak..ja...jakby....c...co?
-Oglądałaś Pottera?
Skinęłam głową.
-Więc kojarzysz dementorów. Ja jestem do nich w jakiś sposób podobny. Z tą różnicą, że ja po pierwsze żywię się strachem. Po drugie moją twarz możesz zobaczyć. Po trzecie....Hmmmm....Po trzecie to tak jakby....no nie wiem jak to ująć....najpierw kogoś starsze, a potem próbuje z nim porozmawiać. Chyba inaczej tego powiedzieć nie da rady.

-?!?!?!?
Strach?!?!Ja cie nie mogę. Chyba padnę. Serducho mi tak pika jak cholera. Gdyby miało nogi to by zwiewało gdzie pieprz rośnie.
-Wiem, że się domyślasz kim jestem, wiec nie będę owijał w bawełnę.

Przybliżył się do mnie na odległość około pół metra kroków (wcześniej stał koło 10 metrów ode mnie)

Kurde co on chce zrobić? Chyba nie chce mnie zabić?

W tym momencie zdjął kaptur. Chwila co?!?! Przecież nawet nie zrobił żadnego ruchu ręką. O ile jakąś ma. Kaptur po prostu.... zsunął mu się z głowy.

Miał włosy do ramion koloru popiołu. Oczy zaś jak.....cholipa....można było w nich zobaczyć wszystkie (przynajmniej tak mi się zdaje) odcienie szarości.

-Już się mnie tak bardzo nie boisz. Mam rację?
Dopiero teraz zauważyłam, że już się nie trzęsę. Ale nadal czułam, że z wysłowieniem będę miała problemy na czas nieokreślony.

-Nie słyszę, żebyś coś mówiła, wiec mogę stwierdzić, że choć nie trzęsiesz się jak galareta to głos na razie tobie nie wróci. Skiń głową jeśli się z tym zgadzasz. Dobrze?

Skinęłam głową.

-Dobra....Zastanówmy się o co ty mogłabyś mnie spytać? Hmmmmm.....Imię. Pewnie chcesz wiedzieć jak się nazywam?

Ponownie skinęłam głową. Na razie tak będę mu odpowiadać, bo głos odmówił mi współpracy.
-Ja nazywam się Strach. Jak widzisz mam popielate włosy i szare oczy.....

Jak zobaczył moją minę to zastopował.

-Z jednej strony twoja mina mówi: co ty nie powiesz? Ślepa nie jestem. A z drugiej, gdyby wzrok mógł zabijać już bym nie żył. Chociaż... nie.... Śmierć by raczej po mnie nie przyszła. O lol przecież ona się mnie boi. A ponoć nie boi się niczego.

-Przestaniesz już. Ja tu główkuje nad tym czy dam radę się odezwać a ty zaczynasz gadać jak kurde nie wiadomo kto.-Powiedziałam nieźle wkurzona.

Strach miał minę jakby zobaczył ducha. Chociaż raczej jego mina mówiła, że zobaczył po raz pierwszy ducha całującego ścianę.

-Czy ja...Czy ja właśnie....?
-Się odezwałaś? Tak zrobiłaś to.-Uśmiechnął się.-Nie, no kobieto. Szacuneczek. Po raz pierwszy ktoś mi się w taki sposób postawił.

-Jak to po raz pierwszy?
-A no tak. Ponieważ prawie wszyscy zwiewali jak zobaczyli, że to co brali za posąg nim nie jest.

-A co z tą jakże niewielką liczą osób, które zostały?
-Połowa z nich zwiała w momencie zdejmowania kapturu. Zaś trzy czwarte z tych co zostało później zapiepszało gdzie pieprz rośnie po tym jak coś powiedziałem. I tylko jedna osoba ze mną rozmawiała. I nadal to robi.

-Czyli ta jedna czwarta to jedna osoba. Domyślam się, że to ja.....
-Dobrze kombinujesz. No dalej....
-Przed zdjęciem kaptura było 8 osób. Tak?
-Tak. A odważnych nigdy nie brakuje. Część osób, które tutaj przychodzą robią to albo z głupoty albo z powodu jakiegoś zakładu ze znajomym....

-Zgaduje, że zakład z siostrą też pod to podchodzi.
-Tak.
-Więc już powinieneś wiedzieć czemu tutaj przyszłam.
-Od początku to wiedziałem.
-Serio?
-Oczywiście. Ciągle zastanawiałaś się nad tym czy ci co wracali z tego cmentarza mówią prawdę. I gdyby nie ten zakład to byś tutaj nie przyszła.
-Łał. Nie wiedziałam o tym, że ty tak dużo o mnie wiesz.
Poczułam wibracje telefonu. Dostałam smsa od siostry. A brzmiał on tak:
Kobieto wracaj! Ja się tu cholera martwię. Masz godzinę na powrót. W przeciwnym wypadku będę ciebie szukać.

Sprawdzam godzinę. O rzesz w mordę jeża. 23.59. A do tego jeszcze komórka mi się zaraz wyłączy. Czemu jej nie naładowałam? Nie....Przecież ja ją rano ładowałam, a do wyjścia w ogóle nie używałam. A no fakt..... zapomniałam, że latarka zżera mi mnóstwo baterii.

-Strach?
-Tak?
-Ile my juz gadamy?
-Hmmmm....Możliwe, że jakaś godzinkę. Ale jak z kimś rozmawiam to czasu nie liczę. A czemu pytasz?
-Jedno słowo. Siostra.
-To wszystko wyjaśnia. Pewnie martwi się i wysłała smsa byś wracała.
-Tak.
-No to może ciebie odprowadzić?
-Z miłą chęcią. Ale następnym razem opowiesz mi o sobie coś więcej.
-Następnym razem? Dobrze słyszałem?
-Tak dobrze słyszałeś. Zamierzam tutaj przyjść. Z własnej woli. Zero wymówek typu zakład.

-Zajebiście. W końcu będę mógł z kimś porozmawiać więcej niż jeden raz. A teraz już chyba musisz wracać.
-Nom. Prowadź.

Strach doprowadził mnie pod bramę. Oczywiście rozmawialiśmy kiedy mnie odprowadzał.

-Tschüss mein Freund.-powiedział na pożegnanie Strach.
-Tschüss.
Z uśmiechem wróciłam do domu.

Nie ma co wygrałam zakład troszeczkę kantując, ale niech to zostanie między nami.
Może następnym razem Sasza wymyśli bym na tym cmentarzu nocowała? Może..... Z nią to nigdy nie wiadomo. Ale i tak nie raz tam pójdę.

Kiedy kładłam się spać usłyszałam jeszcze krótki wierszyk. Zgaduje, a raczej jestem pewna, że wymyślił go Strach.
-Zero, jeden, dwa lub trzy następna będziesz ty. Rozmowa nocą na cmentarzu będzie. Zuzia bez ciebie się nie obędzie.

***
Dedyk dla ciebie Zuzia0123 :) Dzięki za pomysł.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top