Potęga
Patrzę na godzinę. 19.37. Czas się przygotować na seans filmowy. Mam nadzieje, że wszystko jest...dwie paczki chipsów....są...dwie paczki popcornu do zrobienia....są....litr coli....jest...Teraz tylko paczkę popcornu do mikrofali, by się zrobił, otworzyć cole i wsypać chipsy do misek.
-Sis.!! Wiesz co jest dzisiaj leci na TVNie o 20.00?
-Nic ciekawego.
-Czyli czegoś w stylu Epoka Lodowcowa, Iron men lub Władca Pierścienia nie ma?
-Taaak...
-To może obejrzymy coś z płyty?
-Jasne..Przecież nie po to zostały chipsy kupione, by ich dzisiaj nie zjeść..
-Wiem..Mamo?? Co chciałabyś obejrzeć?
-Jest coś ciekawego w telewizji?
-Nie, ale skoro miał być dzisiaj seans filmowy to obejrzymy coś na płycie.
-A czy wszystko jest przygotowane?
-Prawie...został tylko jeszcze popcorn.
-Jak go zrobicie i znajdziecie film to siadamy i zaczynamy oglądać.
-Dobrze mamo. Sis, masz już film? Za pięć minut będzie dwudziesta.
-Mam chodź już z jedzeniem i powiedz mamie, że już czas.
Ahhh...te wspomnienia... to były piękne czasy... No ale trzeba żyć dalej... Widocznie samotność mi nie służy...
Ja i moje "wyłączanie się". Będę musiała coś z tym zrobić. A poza tym.... chwilunia...coś za cicho jest... Patrzę na mikrofalówke. Tak wpatruje się w nią jak wrona w gnat. Włożyłam tam popcorn? Tak. Nastawiłam na dwie minuty? Tak.
Więc czemu jest cicho a ja się gapię na to urządzenie? Spojrzałam jeszcze na zegarek (jakoś wtedy nie dotarło do mnie, która jest godzina). Potem na mikrofalówke. Zegarek, mikrofalówka i tak jeszcze kilka razy.
Co się ze mną dzisiaj dzieje!!!!
Nie ważne...
Zaniosłam miski z chipsy'ami do swojego pokoju. Wróciłam po popcorn, miskę, cole i szklankę.
To co miałam postawiłam na stoliku, który stał koło mojego łóżka.
Rozejrzałem się jeszcze wokoło... Wszystko jest. Patrzę która godzina.... 19.57. Już czas..
Włączyłam telewizor, usadowiłam się wygodnie na łóżku, położyłam miskę z chipsami po swojej lewej, popcorn przesypałam do miski i położyłam obok chipsów, do szklanki (z kostkami lodu) wlałam cole i zaczęłam oglądać.
Dobrze, że wcześniej zsunęłam rolety. Jest koniec kwietnia, a ja lubię robić takie seanse, gdy mam ciemniej w pokoju.
Moje przemyślenia przerwał dźwięk rozpoczynającego się filmu. Dzisiaj puszczają "Władcę Pierścieni: Powrót Króla". Oglądałam go już, ale co mi tam. Zawsze jak po raz kolejny oglądam jakiś film to zawsze mnie czymś zaskoczy.
*Pewien czas później*
Trwały teraz przygotowania do walki na polach Pelennoru. Zanim w ogóle zaczęła się bitwa poczułam jak coś mnie kłuje i ciągnie. Cholera....co się dzieje?
Zamknęłam oczy. Po chwili uczucie kłucia i ciągnięcia znikło.
Powoli otworzyłam oczy. To co zobaczyłam....Po prostu wmurowało mnie w ziemię.
Nie byłam już w swoim pokoju...teraz byłam w...Powiem prosto z mostu. Zamiast widzieć film na telewizorze to widziałam go tak jakbym tam była. Tylko, że w powietrzu...na chmurze? O ile można nazwać coś co jest przezroczyste od góry a wygląda od dołu jak chmura.
-Widzę, że nie możesz jeszcze wyjść z szoku. Mam rację?
Odwróciłam się w stronę, z której usłyszałam głos.
Stała tam kobieta ubrana w zbroję. Na serio. Miała ciemno brązowe włosy. Oczy zaś zmieniały swój kolor z zielonego na brązowy, z brązowego na niebieski, z niebieskiego na piwne... i tak dalej. Widziałam w nich chyba wszystkie kolory oczu jakie można spotkać.
-O co chcesz spytać?
-Mam kilka pytań. Pierwsze: jak się nazywasz? A drugie: jakim...cudem się tutaj znalazłam?
-Po pierwsze zwą mnie Potęga, a po drugie chcąc byś mnie lepiej poznała... zabrałam cie tutaj.
-Dobraaa...Znasz moje imię?
-Tak.
-Domyślam się skąd.- mruknęłam.-A co mi chcesz powiedzieć?
-Spójrz w dół.
Zrobiłam to. W dole już rozgrywała się bitwa. Spojrzałam na Potęgę.
-Widzę jak tam na dole walczą. No i co?
-Co mi powiesz na ten temat?
-Mogę stwierdzić, że...Chwila...czy...w mojej wypowiedzi ma się znaleść słowo potęga?
-No a jakże by inaczej.
Spojrzałam na dół, potem na Potęgę. I tak z dwa razy.
-Czy ty tak....czy ty zawsze nosisz zbroję?
-Nie, nie zawsze.
-To dobrze.
-Idziemy na dół czy zabijamy stąd wrogów?
-ŻE CO!?!?!? Że jak?!?! Mamy kogoś zabić?
-Jakbyś nie zauważyła jesteśmy w Śródziemiu, a wrogami są orkowie, więc ich trzeba trochę wytępić.
-Ale jak? Ja nie umiem walczyć mieczem, a z łuku strzelałam kilka razy w życiu...
-A więc ustalone. Będziesz strzelać z łuku.
-Chwila...ŻE JAK!?!?!? Nieeee...nie, nie, nie, nie, nie, nie. Nie ma mowy. Z tej odległości nie dam rady kogoś ustrzelić. A nawet jeśli to mogę trafić jakiegoś sojusznika.
-Spokojnie. Bez obaw. Nazwisko, a w moim przypadku imię zobowiązuje.
-Co masz na myśli?
Zamiast mi odpowiedzieć dala mi do ręki łuk i kołczan pełen strzał.
-Są momenty w życiu innych kiedy mówią o potędze miłości. Samo słowo może pomóc w opisaniu czegoś, ale ty masz potężną wiarę.
-Potężną wiarę?
-Tak. Ponieważ potrafisz uwierzyć w pewne rzeczy bardziej niż inni. Masz momenty w których nie wiesz czy dasz radę, ale wierzysz, że to się uda. Więc dajesz kobieto.
Nie wiem nawet kiedy już byłam gotowa do strzału. Kątem oka jeszcze spojrzałam na moją towarzyszkę. Ona również była gotowa. I tak się zaczęło. Strzelałyśmy tak długo aż nie skończyły nam się strzały. Żadna nie chybiała. Nie wiem jakim cudem potrafiłam tak strzelać, ale jedno wiem na pewno. Ten dzień zapamiętam do końca życia i o jeden dzień dłużej.
Znów poczułam kłócie i ciągnięcia, a po chwili byłam już w swoim pokoju w momencie zakończenia bitwy.
Chwila...Przecież bitwa się nie rozpoczęła, gdy...hmmmm...no cóż życie potrafi zaskakiwać czyż nie?
Ehhhh...szkoda, że akurat dzisiaj życie dało mi niespodziankę. Gdyby tylko mama z siostrą tu były...
***
Trzeci dedyk dla Zuzia01234. Kobieto jeden komentarz i aż trzy dedyk i :).
Dziękuję za dotychczasowe komentarze i proszę o jeszcze więcej.
To do następnego rozdziału :)
PS. Dedykuję jeszcze ten rozdział nicusia11vilu, WIKTORIA12304 i MrsOakenshieldxox ponieważ dzięki nim akcja toczy się trochę w Śródziemiu. :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top