Nadzwyczaj ważne zebranie

Pov Osoba mało ważna (na razie :) )

Wszyscy już się zebrali. Każdy siedział wokół wielkiego okrągłego stołu. Życie obok Śmierci. Odwaga obok Strachu (jak na rodzeństwo przystało oboje byli niezadowoleni siedzeniem obok siebie). Nienawiść między Miłością, a Przyjaźnią.
Byli też Los, Hope, Inge, Didi (cała zrobiona z malutkich kawałków lustra), Potęga, Jelly, a nawet Samotność, która zebrań nie cierpi. Było nawet wielu wielu innych, o których będzie mowa innym razem. Bo tu nie chodzi o to kto jest, ale o to czemu tutaj się wszyscy zebrali. Zebrali się z jednego powodu. Z powodu pewnej....osoby. Tak. Dobrze przeczytałeś. I nie nie pomyliłem się. Tą osobą jest moja...hmmmm....bliska znajoma? Znajoma? Nieważne kim ta osoba dla mnie jest, ale ważne, że ją znam prawda?

Nie czas teraz na moje jakże głębokie przemyślenia. Trzeba słuchać o czym dokładnie rozmawiają.

Pov Szef

-Cień! Pacanie....nie siedź tak jakbyś miał zaraz zwiać do kogoś komu chciałbyś opowiedzieć co tu się działo. Jasne?
-Jasne jak słońce szefie.
-Mam taką nadzieję Shadow, bo inaczej będzie z tobą kiepsko.

Pov Życie

-Siostruś?-Powiedziałam szeptem.
-O co chodzi?
-Pamiętasz tą dziewczynę o której ci opowiadałam?
-Chodzi ci o Lenę?
-Tak. O nią mi chodzi. Podejrzewam, że to zebranie jest z jej powodu.
-Też tak sądzę.
-A czemu?
-No bo nie tylko ty się z nią spotkałaś.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-A przekaz zrozumiałaś? Przecież to samo się tłumaczy.
-Tak. Ty też?!?!?!
-Nie tak głośno. Tak ja też. I nie tylko ja.
-Kto jeszcze?
-Bliźniaki, trójkąt Bermudzki i paru innych.
-Czyli była na cmentarzu?
-Oczywiście. Skoro powiedziałam, że Strach z nią gadał.
-Tego nie powiedziałaś. Tylko bliźniaki. A jedynymi bliźniakami tutaj są Strach i Odwaga.
-A jak myślisz, gdzie mogła zobaczyć Stracha jak nie na cmentarzu?
-....
-No właśnie.
-A trójkąt Bermudzki? Czyli kto?
-Miłość, Przyjaźń i Nienawiść.
-Ja bym do tej trójki dodała Jelly.
-Fakt. Więc z trójkąta wychodzi nam...
-Trójkąt z kropką w środku.
-Hmmmm...Chyba lepiej bym tego nie wymyśliła. Chwila...
-O co chodzi?
-Przecież trójkąt Bermudzki to Wiara, Hope i Miłość.
-Tak. Ale Miłość jest w tym trójkącie i w tym z kropką w środku.
-Na mózg ci padło. Przecież jest tylko jeden trójkąt Bermudzki.
-Nic mi na mózg nie padło. I tak to prawda jest jeden i znajduje się na jakimś tam oceanie. Ale my możemy....
-Co możemy?
-No wiesz...
-Hmmmm...Pomyślmy...Czy chodzi ci o to, że my mamy taki swój trójkąt Bermudzki? A nawet dwa?
-Tak.

Pov Shhhimba ( :) wiecie o kogo chodzi?)

Po tym jak Szef powiedział mi słowa dzięki, którym "powróciłem" na ziemię starałem się nie zwracać na siebie zbytniej uwagi. A udało się to dzięki po pierwsze ciszy, która nastąpiła po odezwaniu się Szefa i bliźniaczkom, które szeptały coś między sobą. Ciekawe o czym gadały?

Pov Szef

-O czym tak zawzięcie dyskutujecie moje drogie?-zwróciłem się do bliźniaczek.
-Yyyyy...o tym jaki może być powód zwołania tego zebrania.
-Jeżeli okaże się, że to było co innego to...
-To nie było co innego. Przecież Życiu życie miłe jest. Nie okłamała by Szefa Szefie.
-Nie jesteś jej adwokatem Śmierć. Szybciej ona stałaby się twoim.
-Fakt. Ale kiedyś musiało to nastąpić.
-Racja. A teraz pytanie do wszystkich co tutaj są. Wszyscy dotarli?
-Jeszcze nie.- powiedzieli równocześnie Strach i Odwaga.
-No to kogo brakuje?
-Sowy...
-...Suni...
-...Pawia...
-...Małpy...
-...Lisa...
-...O! Jeszcze jednorożec.
-I to wszystko bracie?
-Chyba tak siostruś.
-Czekajcie chwilę. Jednorożec? Czyli kto?
-Fantazja szefie. I to wszyscy?-spytałem trochę wkurzony.
-Tak nam się wydaje Szefie.
-Tak wam się wydaje? Hmmmmm?!?!?!
-Tylko niech szef się tak nie denerwuje bo szefowi żyłka pęknie.
-Skoro wytrzymała już wiele takich akcji to wytrzyma jeszcze tą.-powiedziałem przez zaciśnięte zęby.

Pov Bliźniaki

"Odwaga?"
'O co chodzi?'
"Powiedzieć jeszcze szefowi, że nie ma jeszcze paru osób?"
'Na mózg upadłeś czy coś?'
"Nie tylko...."
'Tylko co? Wyłączyłeś myślenie?'
"Tylko...nie chciałem....by się jeszcze bardziej...nie denerwował z powodu... braku kogoś jeszcze."
'Oj bracie....Czy ty wiesz co chciałeś? '
"Przecież powiedziałem...."
'I właśnie o to chodzi. Człowieku?!?! Gdybyś powiedział o tym Szefowi to oczywiście cud na kiju szybciej by się stał niż gdyby Szef był wkurzony. A nawet mało powiedziane. On byłby na maksa sorki za słownictwo wkurwiony. Więc siedź cicho, bo pewnie zaraz nam zwróci uwagę.'
"Już siedzę cicho."

Pov Szef

Zaraz mi chyba mózg eksploduje od tego wszystkiego. Życie i Śmierć dyskutują o temacie zebrania, bliźniaki wymieniają kogo jeszcze nie ma, Kicia żali się Losowi, Bo jak zwykle się nudzi, a Shadow siedzi tak jakby był tylko słuchaczem, ale takim, który po całym zajściu zamierza rozgłosić to co tutaj się działo. Do tego ta dziewczyna...Dziwi wszystkich... Dosłownie WSZYSTKICH....Nawet mnie... I do tego ten hałas. Dobra mam dość. Nie mogę zebrać myśli. Albo zaraz przestaną gadać albo będzie źle.

-CISZAAAAAAA!!!!!!!!-No już nie wytrzymałem. Musiałem wrzasnąć, bo inaczej....Nie ważne jest to co zamierzałem zrobić gdybym tego nie zrobił ale dlaczego to zrobiłem... Kurrrrrrde....Czemu jak jestem na maksa wkurzony to nie umiem nic nikomu wytłumaczyć?

-Szszszeeefffiiieee?-spytała się Shy
-Czego?
-Czczczyyy wwwszszyyssttkoo wwww ppporząątku?
-Nie. Nic nie jest w porządku. A wiesz dlaczego? Bo zawsze jak jest zwykłe spotkanie to są wszyscy, nikt nie gada i każdy wie dlaczego ono jest. Gdy jest ważne spotkanie to rzadko są wszyscy, czasem między sobą coś szeptały i znajdzie się taki co może nie wiedzieć jaki będzie temat. W pierwszym wypadku nie liczę, że będą wszyscy. W drugim nie muszą. Ale jeśli choć raz proszę by byli WSZYSCY, bo jest to BARDZO ważna sprawa to jasna cholera...nie dość, że połowy nie ma to jeszcze macie czelność głośno gadać i do tego mnie ignorować?!?! NO TO WIĘC POWWIEDZ MI CZY TO JEST W PORZĄDKU!?!?!?

-No jasne żżżeeee nnnnie Szszszeeeefie.
-Więc być cicho. I mówić tylko wtedy gdy po pierwsze odpowiadacie na moje pytania. Po drugie gdy coś wiecie. I po trzecie gdy macie jakieś pytania. Tylko nie takie jakbyście chwile wcześniej z choinki się zerwali lub takich co Głupota często nam serwuje. Jasne?

-Jak słońce Szefie.-powiedzieli wszyscy chórem.
-To dobrze. A teraz do przejdźmy do powodu waszego pojawienia się właśnie tutaj. Czy ktoś wie czemu się zebraliśmy?

Cisza.

-Wiem, że kilkoro z pośród was dokładnie wie czemu, a parę następnych się domyśla, więc....?? Powiecie?
-Czy to chodzi o jakiegoś człowieka?- spytał Głód.
-Tak. Chodzi o człowieka. Ale czy ktoś wie o jakiego dokładnie?
-Chodzi o dziewczynę....-zaczął Los.
-...która jest nastolatką...-powiedziała, a raczej powiedziało Didi.
-...i ma młodszą siostrę Sasze...- odpowiedziała Inge.
-...i nazywa się Lena.-zakończyło Życie.

-Tak o nią chodzi. I zaraz dowiemy się o niej czegoś więcej. A tak z innej beczki widział ktoś Shadow a, bo był.

Pov Shadow

Mam nadzieje, że Szef nie zapomniał o zadaniu jakie mi dał. Teraz tylko znaleść Lenę. A to z jednej strony jest trudne a z drugiej łatwe. Cóż...skoro jest się cieniem wszystkich ludzi ma ziemi to nie dziwota, że tak mówię.

Pov Lena

Rozmowa telefoniczna

-Anka?
-O ci chodzi?
-Co zrobiłabyś gdybym zaczęła opowiadać....cóż....dla ciebie to mogłyby być dziwne....rzeczy?
-Ale w jakim sensie?
-No na przykład, że....na cmentarzu spotkałam gościa przed, którym inni zwiewali albo jak byłam sama w domu to w moim pokoju z nikąd pojawił się chłopak.
-Gdybyś nie była sama i ten świadek potwierdziłby to co ty mi powiedziałaś to uwierzyła bym. A jeśli byłoby odwrotnie to powiedziałabym, że niezłą masz wyobraźnię.
-Hmmmmm...chyba mam świadka, a nawet dwóch.....
-To dobrze, ale muszę już kończyć.
-Oki to jeszcze się zdzwonimy.
-Spoko. Ale tak by twoi świadkowie też mogli.
-Nie ma sprawy. To do zobaczenia.
-Cześć.

No cóż....Z Zami nie będzie problemu. Mówiłam jej o Ance, ale nigdy nie było okazji by się poznały. Natomiast z moją siostrą będę musiała porządnie pogadać. A jeśli to nie wyjdzie to trzeba będzie ją jakoś przekupić. Mam nadzieje, że chociaż wizja grania i to dużo w simsy lub lola albo w simsy i lola pomoże.

Ale nie czas na to. Musze sie jeszcze spakować na wyjazd.

-Gdzie wyjeżdżasz? Powiesz mi to?
-Kto tam?-spytałam lekko zdziwiona. Przecież Sasza wraca za jakąś godzinkę wie c powinnam być sama.-Jeśli jesteś jakim wredny znajomym lub kumplem który chce spróbować szczęścia to spadaj stąd najlepiej na jakieś niskie drzewo by upadek był bolesny. Mówię serio.

-A jeśli nic mi się nie stanie?
-Niemożliwe....Przecież każdy człowiek skacząc z takiej wysokości zrobiłby sobie coś w najlepszym wypadku, a w najgorszym zabiłby się.

-A kto powiedział, że jestem człowiekiem?
-No ja, ale....
-Ale co? No ufo. Więc gdybyś tak mogłaby się odwrócić do cienia czyli mnie przodem to byłbym wdzięczny.
-Uno momemto. To ty jesteś cieniem.-Powiedziałam odwracając się.
-Tak. Lecz wielu też nazywa mnie Shadow.

Popatrzyłam na swój cień jeszcze raz. Stał tam chłopak mojego wzrostu. Ubrania tak jak włosy i oczy miały raz jaśniejszą raz ciemniejszą barwę. Interesujące....

-A tak właściwie to po co się zjawiłeś?
-No cóż....Nasz Szef, czyli mój i tych których zdążyłaś poznać zwołał nadzwyczajne zebranie. Z TWOJEGO powodu. Moim zadaniem jest ciebie na to zebranie zaprowadzić.
-Gdzie dokładnie ono się odbędzie.
-Właśnie w tej chwili zebranie jest w trakcie.
-Ale ja pytałam o miejsce.

-Jest zmienne. Mam na myśli krajobraz i takie tam. Jedną rzeczą, która jest zawsze taka sama to wielki wręcz ogromny okrągły stół. Chociaż ja powiedziałbym owalny. Nieważne. Aktualnie w Atenach. Za pewien czas będą w rzymskim Koloseum. A potem to nie wiem gdzie. Idziesz?

-Skoro i tak wszyscy mnie tam oczekują to idę.
-Dzięki. Myślałem, że będzie gorzej.
-Gdybym była inna lub przeżyła co innego to pewnie tak. A jak tam się dostaniemy?
-Nie bój żaby. Po prostu zamknij oczy, wystaw ręce do przodu i mi zaufaj.
-Shadow?
-Tak?
-Nie sądzisz, że już Ci ufam? Przecież w każdej chwili mogłam stąd wyjść. Prawda?
-No racja. I raczej tak szybko by nie poszło to całe namawianie ciebie do pójścia na zebranie. No, ale dość gadania teraz czas pracowania. Na trzy jak będziesz gotowa. Dobrze?
-Tak.-Zamknęłam oczy i wystawiłam do przodu ręce tak jak prosił.-Gotowa.
-To...Raz...Dwa....Trzy.

Pov Szef

Jeśli za chwilę ta dwójka się nie pojawi to miło nie będzie. Ale znając Shadowa muszę się rozejrzeć nawet po kilka razy by go znaleść. O są. To dobrze. Więc przesłuchanie czas zacząć.

-Wiemy wszyscy dlaczego się zebraliśmy. Osoba przez którą jest to zebranie znajduje się tutaj. Shadow wprowadź ją.

Z największego cienia z Shadowem wyszła dziewczyna z długimi falowanymi włosami intensywnie niebieskimi oczami i wielkim uśmiechem. Że co?!?! Na jej twarzy nie powinno być uśmiechu. Chwila....Fakt. Przecież parę osób ją odwiedziło. Ale i tak nie powinna mieć tak szerokiego uśmiechu. Zaraz się dowiem czemu tak jest.

-Witaj Marleno.
-Marlena? Szefie ona ma na imię Magdalena.
-Życie ty moje....Tak ona nazywa się na ziemi. Tutaj jest Marleną.
-Ale Szefie....
-Stop. Koniec gadania. I żadnego ale. Przecież wiesz, że tutaj i na ziemi nie musi być tak samo.
-To prawda....
-Więc ZERO jakiegokolwiek dyskutowania ze mną jasne?
-Jasne jak słońce.
-A teraz chciałbym porozmawiać z naszym gościem. No, dobrze...A więc Marleno czy wiesz czemu znalazłaś się w tym miejscu?
-Musi jakiś być skoro po pierwsze przyprowadził mnie Shadow a po drugie gadam prawdopodobnie z Szefem wszystkich szefów. Zgadza się?
-Co do pierwszego stwierdzenia... zgadzam się w 100 procentach, a natomiast jeśli chodzi o drugie to... no tak jakby...no cóż możesz nie uwierzyć, ale bywa. Nie ważne jak mnie nazwiesz i tak będę taki sam.
-O co ci chodzi?
-Dowiesz się tego w swoim czasie.
-Czyli kiedy?
-Już nie długo, ale nie dziś.
-Naprawdę mi nie powiesz?
-Nie. Gdybym ci powiedział to byłoby to jedyne spotkanie którego się spodziewasz.
-Okeeeeej....Czy coś jeszcze?
-Tak. Tylko jedna sprawa. Jest to prośba.  Ode mnie.
-Jak ona brzmi?
-Nie zmieniaj swoich wakacyjnych nawyków.
-O co ci chodzi?
-Ty już dokładnie wiesz o co mi chodzi. Musisz tylko to sobie uświadomić.
-??????
-Domyślam się, że chciałabyś porozmawiać z kimś innym niż ja, więc teraz masz na to czas.

Po jego wypowiedzi od razu wokół mnie pojawili się wszyscy, z którymi się kiedyś spotkałam. Przez to nie miałam nawet czasu zastanowić się nad tajemniczymi słowami Szefa. No cóż....Mam nadzieje, że po powrocie do domu będę miała no to czas.

Nie wiadomo przecież ile nam zostało. I chyba tylko Cape diem i Memento moi może to zdanie (chociaż powiedziałabym, że to też moje przemyślenie) podsumować....

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top