Rozstanie z tym co się zna?!

Nadszedł dług0 wyczekiwany dzień czerwonwłosa wiedziała co się dziś stanie. Miała opuści słoneczny ogród. Chciała tu zostać ale nie mogła. Musiała odejść.

Przed 13 była już gotowa pożegnała się z wszystkimi i była spakowana. Przyjechał po nią jej opiekun. Wiedziała że to on jest jej nowym "ojcem" chciała tylko jeszcze pożegnać się z Suzuno ale on nie przyszedł.

Było jej bardzo smutno z tego powodu ale miała nadzieję że jeszcze się zobaczą.

Opiekun ją zabrał ze sobą do swojego domu a uwierzcie mi był ogromna a zresztą zobaczcie sami

Tam miała zamieszkać w tym pięknym domeczku. Jej opiekun był znany i to bardzo każdy bał się jego imienia a nazywał się...Ray Dark.

Macy wcale się go nie bała wiedziała że jak się kogoś kocha a nawet jeśli nie jest się spokrewnionym. Wiedziała że niedługo będzie miała nazwisko i z tego się cieszyła.

Nagle gdy jechali samochodem odezwała się:
- Macy tak, mam nadzieję że będziesz się dobrze czuć w swoim nowym domu.- gdy to mówił dziewczyna zauważyła lekki uśmiech na jego twarzy i po chwili odpowiedziała:
- Tak...umm...jak mam na pana mówić?- zapytała niepewnie bo nie wiedziała. Odparł:
- Mów mi tata i się przy tym nie krępuj.
- Dobrze tato.- uśmiechała się bo wiedziała że to początek nowej przygody.

Minął już miesiąc a ona już zapomniała o swoich przyjaciołach i zmieniła numer telefonu odcięła się od nich całkowicie nie przez to że jej kazano ale przez to że miała dużo nauki w nowej szkole. Miała już nazwisko i teraz nazywała się
"Macy Dark"

Cieszyło ją to bo nie była już nikim tylko kimś bardzo ważnym była kochaną córeczką tatusia. Ale oni byli szczęśliwi. Tylko jej ciągle czegoś brakowało tylko czego?

Była inna była dziwna nikt jej nie rozumiał ale kto by się tym przejmował. Nie szukała przyjaciół w szkole wolała być sama. Wmówiła sobie że nie potrzebuje nikogo prócz ojca którego kochała. Zapomniała o uczuciu którym darzyła Suzuno. Ale on nie zapomniał czekał na ich spotkanie które było coraz bliżej.

Tak minęły już 2 lata podstawówki Macy była już w ostatniej klasie podstawowej i czekała na koniec roku bo miała iść do szkoły jej ojca. Z dnia na dzień się uczyła i była najlepsza w klasie dokuczali jej przestało ale ona się nie przejmowała, ponieważ dwie poprzednie klasy skończyła z czerwonym paskiem a ojciec był z niej dumny. Kochała grać w piłkę nożną ale jej klasa tego nie doceniała a ona co? Nic miała to wszystko(za przerzeproszeniem) w dupie bo była sobą.

Tak oto przeżyła szóstą klasę i dostała się do szkoły ojca. Do Akademii Królewskiej a tam była tylko jedno osoba która znała był nią Judę Sharp.

Dziewczyna dobrze się z nim dogadywała w różnych rzeczach a jeśli chodzi o piłkę nożną to od czasu do czasu były kłótnie ale nikt z drużyny nie brał ich kłótni na poważnie, ponieważ się przy nich śmiali.

Jude był kapitanem królewskich i dobrze bo Macy nie miała na go tego głowy, ponieważ ojciec mianował ją współwłaścicielką szkoły więc miała co robić.

Tylko że pewnego danie dostała dwa podania do Akademii znała te dwie osoby ale nie mogła o nich powiedzieć ojcu bo ten by się wściekł więc zostawiła to dla siebie a oni czekali na odpowiedź czy się dostali.

W końcu Macy odpisała w imieniu szkoły że obaj się dostali i od następnego tygodnia misja się stawiać codziennie w szkole.

                          Od Autorki
Dzisiaj rozdział trochę którzy tylko 559 słów, zazwyczaj pisze ponad 800 ale dzisiaj trochę nie mogłam nic wymyślić by rozdział.mial tyle samo sów co poprzednie. To tyle.
                                Bajo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top