I - początek wiosny

Ethan siedział znudzony na lekcji angielskiego. Trzy godziny pod rząd nudnej i nikomu niepotrzebnej teorii to zdecydowanie za dużo. Ostatnia ławka pod oknem to idealne miejsce, może obserwować całą klasę i co kto robi, a jak mu się znudzi to patrzy przez okno. Nauczycielka po użeraniu się z tymi samymi uczniami przez trzy lata ma już gdzieś czy ktoś ją słucha czy nie, wystarczy jej, że siedzą cicho. Szatyn spojrzał na zegar wiszący nad drzwiami klasy. "Jeszcze pięć minut..." pomyślał.

- Pst, Ethan - chłopak usłyszał szept osoby siedzącej przed nim.

- Czego chcesz Alan?

- Idziesz z nami na peta po lekcji? - zapytał szczerząc się.

- Nie mam ochoty - Ethan nie był fanem używek. Korzystał z nich okazjonalnie, w sytuacjach dużego stresu lub po prostu na imprezach.

- Serio? Zawsze tak mówisz, nudziarz z ciebie - Alan odwrócił się spowrotem w stronę tablicy.

- No to jestem nudziarz, przynajmniej nie będę miał raka płuc - odburknął.

Chłopak z przedostatniej ławki już nic nie odpowiedział. Chwilę później zadzwonił dzwonek. Ethan zabrał swoje rzeczy i opuścił klasę tak szybko jak to było możliwe. Nienawidził czwartków, od rana musiał siedzieć na angielskim i słuchać wywodów wypalonej zawodowo nauczycielki. Żygać się od tego chciało. Teraz miał mieć matmę, ale pan "Burak", jak to go nazywano jest chory, a sekretariat zbyt leniwy, aby zaplanować zastępstwo. Oznaczało to długą przerwę, co wydawało się być zbawieniem po trzygodzinnych torturach. Chłopak nie mając nic lepszego do roboty udał się za szkołę. Była tam cicha miejscówka, rzadko odwiedzana przez uczniów, czy nauczycieli.

Ethan usiadł na ziemi i wyjął telefon. Scrollował przez jakiś czas po internecie, kiedy to poczuł jak ktoś lekko tracą go butem.

- Co robisz zdechlaku?

Chłopak spojrzał w górę. Pochylał się nad nim nie kto inny jak Gavin, czyli szkolny dziwak. Koleś miał długie czarne włosy, zazwyczaj rozpuszczone i rozczochrane. Ubierał się w workowate ciuchy i słuchał muzyki tak głośno, że osoba znajdująca się obok niego dokładnie wiedziała czego słucha. Nie wyglądało na to, że ma w szkole przyjaciół, bardziej znajomych którzy gadali z nim tylko jak coś od niego chcieli. Możnaby obwołać go mianem outsidera. Ethan czasami widywał go, jak taszczył ze sobą futerał z gitarą elektryczną, nigdy jednak nie widział, aby ten jej używał.

- Czego? - Ethan najwyraźniej nie był skory do rozmów. Chciał mieć spokój, a teraz nie dość, że został on zakłócony, to jeszcze osobą, która mu go zakłócała był szkolny dziwak.

- Co tak ostro? Tylko do ciebie zagaduję - chłopak wydawał się nieporuszony ostrą odpowiedzią na jego zaczepkę.

- To zagaduj se kogoś innego.

- Ale ja chcę zagadywać ciebie.

Ethan spojrzał się na górującego nad nim chłopaka z uniesioną brwią.

- Jesteś jedyną osobą w okolicy, a ja mam ochotę na rozmowę.

- Jesteś dziwny - skomentował go krótko, a Gavin tylko zaśmiał się na jego słowa.

- Wiem to, oj wiem... - po wypowiedzeniu tych słów po prostu usiadł obok Ethana, nie pytając się go czy nie będzie mu to przeszkadzać. Szatynowi by to w sumie nie przeszkadzało, gdyby nie fakt, że Gavin nie znał pojęcia przestrzeń osobista. Chłopak mianowicie oparł się o jego ramię, po czym jak gdyby nigdy nic wyjął swój telefon. Czy on przypadkiem nie chciał porozmawiać?

Ethan westchnął.

- Mógłbyś?

- Mógłbym co? - odpowiedział Gavin, nie odwracając wzroku od telefonu.

- Mógłbyś nauczyć się co to jest przestrzeń osobista?

- Nie bądź już taki delikatny, przecież cię nie molestuję.

- Co ty masz za porównanie? - Ethan spojrzał na niego zniesmaczony, odsuwając się.

- Barwne - odpowiedział pewnie.

Ethan przewrócił oczami. Nie podobała mu się obecność drugiego chłopaka. Słyszał, że jest dziwny, ale nie zakładał, że na serio tak jest. Myślał raczej, że ta "dziwność" odnosi się do jego wyglądu. Te długie włosy i kolczyki... zdecydowanie nie zaliczał się do osób łatwo wtapiających się w tło.

- To... co tu robisz zdechlaku?

" 'Zdechlak', na serio?" pomyślał sobie Ethan.

- Siedzę.

- To to ja widzę, dlaczego tu siedzisz?

- Bo lubię.

- Potrafisz wymawiać tylko do dwóch słów na raz? Pełne zdania to za duży wysiłek? - Gavin wyglądał na rozbawionego, jego nowy kolega nie podzielał jego entuzjazmu.

- Wal się.

- Wolałbym kogoś.

- Japierdziu - czarnowłosy wybuchnął na to śmiechem. Obrócił się w stronę chłopaka. Dopiero teraz Ethan był w stanie zauważyć, że szkolny dziwak miał namalowane kreski eyelinerem. Teraz wydawał mu się jeszcze dziwniejszy. - Co ty, malujesz się? - mimo, że nie miał takiego zamiaru, to w jego tonie głosu można było usłyszeć zdegustowanie.

- Ta, a co?

"Powiedział to tak spokojnie... nie obchodzi go co myślą inni?"

- Nie jest to raczej coś dla bab?

- Jak coś to "dziewczyn" - po raz pierwszy życił oschły komentarz. - I nie, osobiście uważam, że nie ma rzeczy dla dziewczyn lub chłopaków, są rzeczy dla ludzi. - wrócił do swojego normalnego tonu głosu i wzruszył ramionami.

- No nie wiem... nie wydaje ci się to dziwne? - chłopak nie wyglądał na przekonanego.

- I tak jestem uważany za dziwaka, nie będę się zmieniać tylko dlatego, że ktoś jest zniesmaczony moją osobą. Jak mu się nie podobam, to niech se znajdzie kogoś innego do obserwowania.

Ethan już nic nie odpowiedział. Nie wiedział, co miałby powiedzieć. Randomowo podszedł do niego jakiś koleś, zaczął gadać, a potem po prostu się o niego oparł, jakby znali się od lat. Nie chciał tak na początku myśleć, ale tak, ten chłopak faktycznie był dziwakiem. Z natłoku myśli wyciągnął go głos Gavina.

- Często tu przychodzisz?

- Jak mam ochotę

- A często masz tą ochotę?

Chłopak wzruszył tylko ramionami w ramach odpowiedzi.

- Z tobą się dogadać, to jak z książką od chemii, niby wiesz o co chodzi a jednak nie masz pojęcia co tam pisze.

- Skąd ty bierzesz te porównania?

- Kreatywny jestem.

Ethan pokręcił głową. Dlaczego on musiał taki być? Taki dziwny i nietypowy... Nigdy nie poznał kogoś takiego jak on. Zerknął na chłopaka, ten znowu siedział na telefonie.

- Ty przypadkiem nie podszedłeś do mnie, męczyć mi dupę, żeby ze mną pogadać?

- No przecież z tobą gadam, tyle że mentalnie.

- Co?

- Wysyłam ci swoją energię życiową.

- Dobrze się czujesz?

- Nie łapiesz moich żartów... - Gavin próbował udawać przygnębionego.

- Jesteś większym dziwakiem, niż myślałem - Gavin zaśmiał się tylko na tą uwagę.

Całe okienko Ethan spędził w obecności Gavina. Koleś jeśli nie zadawał dziwnych pytań, to siedział na telefonie. Chłopak miał nadzieję, że nie będzie już musiał się z nim użerać, ale jak to mówią... Nadzieja matką głupich.

~♧~

Był wtorek. Ethan rozpoczynał ten dzień lekcją biologii. Jak zwykle udał się na koniec klasy i usiadł w ostatniej ławce. Lekcja miała się niedługo zacząć. Coraz to więcej uczniów zaczęło zapełniać klasę. Szatyn nie miał zainteresowania w tym kto wchodzi do klasy ani gdzie siada. W pewnym momencie na ławkę obok niego rzucony został plecak z takim impetem, że chłopak podskoczył z zaskoczenia. Spojrzał się na sprawcę zamieszania. Był to szczerzący się od ucha do ucha Gavin.

"To chyba jakiś żart..."

- Siema zdechlaku! Nie wiedziałem, że mamy razem biologię.

- Możesz przestać mnie tak nazywać?

- Masz wory pod oczami, jesteś blady, do tego nie wykazujesz jakiegokolwiek entuzjazmu, nawet jak jesteś ze znajomymi. No po prostu trup - podsumował go.

- Wielkie dzięki - Ethan wywrócił oczami. Naprawdę wyglądał tak źle? - Dlaczego tu usiadłeś?

- Bo mogę i chcę.

Po tych słowach do klasy wszedł nauczyciel. Uczniowie zaczęli siadać na swoich miejscach i wyciągać rzeczy potrzebne im do lekcji. Nie minęło nawet pięć minut od rozpoczęcia zajęć, kiedy to Ethan poczuł, jak osoba obok go szturcha.

- Czego? - burknął szeptem.

- Nic.

Nie minęło dużo czasu, kiedy to Gavin ponownie go szturchnął. Tym razem Ethan postanowił go zignorować i skupić się na lekcji. Minęła chwila i chłopak ponownie poczuł lekkie szturchnięcie.

Potem kolejne.

I następne.

Znosił to jeszcze parę minut, aż w końcu nie wytrzymał.

- CZEGO! - pod wpływem emocji wydarł się na całą klasę. Wszystkie oczy skierowały się na niego, łącznie z tymi nauczyciela. Cała klasa pogrążona była w chwilowej ciszy.

- Chłopcy wyjaśnijcie mi, co tam się u was dzieje? - zapytał spokojnie pan Leaf.

- Nic proszę pana... - odpowiedział dużo spokojniej Ethan.

- Nie przeszkadzajcie w takim razie w lekcji, bardzo was proszę.

Ethan kiwnął głową, po czym posłał Gavinowi mordercze spojrzenie. Ten tylko szczerzył się tak, jakby właśnie wygrał główną nagrodę w konkursie.

"Czego ty ode mnie chcesz dziwaku..."

_______________________________________

Cześć, ogólnie to nudzi mi się w życiu i wpadłam sobie na pomysł bl. Nie wiem, czy ten rozdział zachęcił was do czytania. Wiem tyle, że mam dużo pomysłów na rozwinięcie tej historii.

Dajcie znać, czy chcecie kontynuację ;D

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top