4 Przegrana nie wchodziła w grę

Rozdział macie :D Cieszyć się możecie <3

Bucky w brew pozorom nie był nieczuły, choć dość często mu to zarzucano.

W końcu nigdy nie płakał na Tytaniku ani na  Był sobie pies co uważano za zwyczajnie dziwne i irracjonalne.

Tamtego dnia jednak kiedy przechodził obok szatni klas młodszych i dostrzegł dziejąca się tam sytuację coś się w nim ruszyło.

Grupka dzieci pastwiąca się nad jakimś drobnym chłopakiem.

Przez krótki moment zobaczył w chłopcu na ziemi samego siebie w młodszych klasach. Dziwaka, odludka kogoś "innego".

Kogoś kogo nikt nie chciał znać.

Właśnie tak drodzy czytelnicy. Bucky nie zawsze był symbolem siły w szkole. Gdybyście zobaczyli choć urywek jego dnia kiedy był na przykład w drugiej klasie...

Ojeju. Wtedy było ostro. Popychanki, wyzwiska, czasem bijatyki. A to wszystko wymierzone w Bogu ducha winnego Jamesa który nawet nie wiedział czemu ma metalowa dłoń.

Jednym słowem. Piekło które odrzucony dzieciak musiał przeżywać co dziennie.

Dopiero po latach. Po tysiącach niepowodzeń Barnes pokazał ludzia że jest czegoś warty.

Zamienił swoją słabość - metalowe ramię w siłę.

I dał ludzką do zrozumienia że się mylili.

Teraz kiedy stanął i zaczął obserwować sytuację na korytarzu poczuł jak się w nim wrze.

Pokłady tłumionej na dręczycieli wściekłości wręcz wylewały się z niego jak wrzącą woda z garnuszka.

A Bucky wściekły nie myślał zbyt wiele. Podszedł do dzieciaków i warknął, naprawdę głośno:

-Odczepvie się od niego!

Dopiero teraz, kiedy grupa złożona głównie z chłopców nieco przestraszoną się rozsunęła James dostrzegł że zastraszany chłopcem był Peter.

Ich Peter... Dzieciak który był dla całego akademika jak młodszy braciszek.

Wściekłe odwrucił się w stronę dręczycieli, okazjonalnie tupiąc podeszwami.

Większość dzieci nie czekała ani momentu i uciekła w poplochach.

Został tylko on. Największy i najbardziej masywny.

Barnes go kojarzył. Był to Flash Tomphson, zwany podczas lekcji przez nauczycieli „Cudownym chłopcem” choć w pokoju nauczycielskim można było części j usłyszeć określenia typu „Kretyn” czy  „Idiota”.

Nie powinno was interesować co Bucky robił w owym pokoju. Powiedzmy pokrutce że miał pewien powód.

Wracając jednak do Flasha. Chłopak uniusł wzrok wysoko, spoglądając Jamesowi w oczy z nieukrywaną pogardą.

Osiemnastolatek Stanął przed dręczycielem i przygotował się do ataku.

Przegrana nie wchodziła w grę.

Tu chodziło o ich Petera.

Przysięgam że Bucky już chciał przywalić temu chłopaczkowi, uderzyć w te jego idealnie równiutkie białe ząbki i poczekać aż będzie leżał na podłodze i jęczał.

Przerwał mu jednak cichy nie pewny głosik, ten należący do Petera.

-Bucky?

Barnes usłyszał jak Peter nabiera chlust powietrza. Odwrucił się w stronę chłopca dostrzegając że ten nie może zabrać oddechu.

Flash w tym czasie uciekł chociaż osiemnastolatek miał to teraz gdzieś.

Złapał chłopca i poleciał po Stephana oraz Bruca niepotrafiąc unormować oddechu.

Bał się o tego chłopca.

Przeklnął się w myślach. Kiedy stał się taki miękki?

Bucky się martwi ojeju jak uroczo <3

A teraz kwestia organizacyjna czyli wstawianie rozdziałów. To ff będzie publikowane na zmianę z „Milczec nie znaczy nie chcieć mówić” postaram się wstawiać jeden rozdział dziennie. Raz z irondada a raz z teen avengers. Chciałam oba codziennie wstawiać ale już widzę że bym nie wyrobiła więc no... Czyli jutro najprawdopodobniej irondad.

Jeśli jest tu ktoś kto czeka na ff o dzieciach wielkiej siódemki to ta książka będzie miała pewnie rozdziały dość rzadko bo są dość długie i ich sprawdzanie trochę zajmuje. Ale postaram się jak najszybciej wstawić następny <3

To tyle ze spraw organizacyjnych przejdę więc do standardowego pytanka:

Jak tam wam się rozdział podoba?

Mam nadzieję że znośny.

Miłego wieczorku,
LitteAilaEvans

Ps. Wczoraj pojawił się shocik Spideychelle, zapraszam jakby ktoś był zainteresowany.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top