35 Niebezpieczni?
Bucky zniknął za dzrzwiczkami a wokół nich zaczął formować się ostry wir walki.
Natasha wbiła się w niego bez problemu. Jak w każdą melodie na zajęciach tanecznych które odbywała za dziciaka.
Bo walka często przypominał jej właśnie taniec. Ruchy czasami faktycznie były podobne a satysfakcja po skończonym występie i walce porównywalna.
Więc teraz kiedy walczyli choć nie była w nic uzbrojona nie sprawiało jej to większego problemu.
Obrecila się na placach na około uderzając nogą w jakiegoś umięśnionego kolesia. Ten zachwiał się a kiedy strzeliła mu jeszcze jedno uderzenie kolanem ten upadł na zimie.
Natasha nie wiedziała ilu takich pokonała kiedy jeden z Darkersów wrzasnął do drugiego że oni są jacyś niebezpieczni i trzeba uciekać.
Zaśmiała się.
-My niebezpieczni? Gdzie! Po prostu zrobiliście coś jednemu z nas... Więc się mścimy.
Reszta pokiwała tylko głowami i ponownie zaczęli walczyć.
Po jakimś czasie Bucky nagle wkroczył na pole walki. Płakał i w rękach ściskał nieprzytomnego Petera.
Wszyscy zaczęli stresować się jeszcze bardziej. Kiedy ostatni Darkersi zostali pokonani całą grupa podeszli do Bucky'iego i Petera.
Bucky płakał a Peter był nieprzytomny. Żadne słowa nie miały opisać przerażenia i rozpaczy Natashy kiedy młodszy mimo tego że uparcie krzyczała jego imię nie otwierał oczu.
-Nat daj spokuj on jest nieprzytomny - Bruce ścisnął ja lekko za ramię. Widząc strach w jej oczach dodał - spokojnie oprócz tego nic mu nie jest.
Najszybciej jak umieli skierowali się do akademika.
Bo tylko tyle pozostało im zrobić
Ummm to już przed ostani rozdział tego ff a ostatni wstawiam dosłownie za chwilkę.
Miłego dzionka,
LitteAilaEvans
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top