"Pisz przy muzyce"
Właściwie nawet nie przyszłoby mi do głowy, żeby to pisać, ale wczoraj rozmawiałam z siostrą i powiedziała, że komuś może się przydać.
Wiecie, jaki jest największy problem przy pierwszym, a czasami i następnych opowiadaniach? Mówi się, że brak weny, ale każdy, kto napisał już trochę, powie wam, że nie ma czegoś takiego jak wena i ten, kto umie, do pisania może siąść w każdej chwili. Nie, nie, tu chodzi o coś innego.
Na wymuszanie weny jest kilka sposobów. Pisanie regularnie, zawsze w tym samym miejscu, pić w tym czasie jakiś określony rodzaj herbaty, którego nie pijecie w innych momentach dnia, nastrajanie się psychiczne, lub, legendarne już, słuchanie muzyki. Jakikolwiek wattpadowy poradnik pisania otworzysz, tam zawsze będzie "pisz przy muzyce". Niektórzy polecają konkretny typ muzyki, inni mówią, że to zależy indywidualnie od osoby, a są i tacy, którzy wypisują wam konkretne utwory. Ja swego czasu czytałam sporo poradników. Nie traktowałam ich jak prawdę objawioną, niektóre porady nawet wyśmiewałam, jeśli wiedziałam, że to tak nie działa. Ale to mistyczne "pisz przy muzyce" pojawiało się dosłownie wszędzie. A ja nie mogłam. Nie umiem uczyć się, ani pisać przy muzyce. Za bardzo mnie to rozprasza. Jeśli piosenka ma słowa, skupiam się właśnie na nich, jeśli nie ma, odpływam myślami. Jednak wszyscy mówili, że to działa, więc z uporem maniaka włączałam sobie cokolwiek, szukając, może tym razem znajdę gatunek, który mi przypasuje.
Wiecie jaki jest tak naprawdę problem z weną? Ręce nie nadążają za głową. Myślami zawsze jesteś zdanie dalej, już w następnej scenie, już myślisz, jak na ten rozdział zareagują czytelnicy. A rączki napisały dopiero "dawno, dawno te..." Właśnie dlatego jedna z moich sióstr rzuciła pisanie. Bo nie mogła się zmusić, by pisać to zdanie na którym były jej ręce, gdy głowa chciała już następny rozdział. A muzyka jeszcze to wszystko przyspiesza. Tak naprawdę to nie przy opisach krajobrazu, kiedy puszczamy sobie szum deszczu, ale scenach akcji jest największy problem z prędkością, a co my wtedy robimy? Włączamy sobie szybką, skoczną, bądź dramatyczną muzykę, jeszcze bardziej przyspieszając nasze myśli. Nie staramy się już składać słów w zdania, tylko wyobrażamy sobie scenę jak film. W trzyminutowej piosence, jest już po wszystkim, a nasze biedne rączki, nawet nie zauważyły, że coś się stało. Stoją takie zdezorientowane, jak dziecko zostawione przed kasą w supermarkecie i panikują, bo nawet słowa nie zdążyły zapisać. A potem mówicie o braku weny, albo myślicie, że to z wami jest coś nie tak.
Wpadałam na to przypadkiem, jakiś rok temu, gdy próbowałam pisać słuchając muzyki na youtube. Oglądałam wtedy sporo dubbingowanych po angielsku komiksów i właśnie jeden z nich mi się wtedy włączył. Był to komiks opierający się na wewnętrznych przemyśleniach bohaterów. Poza obrazami, bardzo dużo było tekstu, opisy nie tylko historii, ale nawet wyglądu, czytane dość wolno, niskim, cichym, spokojnym głosem. Dużo trudnych słów, których ze słuchu nie rozumiałam. I wiecie co? To było właśnie to! Mój mózg zrobił wtedy coś dziwnego. Byłam na tyle wyłączona, że nie docierały do mnie konkretne słowa, tylko to, ze ktoś czytał. Wyobraziłam sobie, że czyta właśnie moje opowiadanie, słowo po słowie, zdanie po zdaniu... Dużo łatwiej się wtedy te słowa składało. To było trochę, jakbym sama czytała to sobie na głos, więc nawet jeśli wciąż trochę nie nadążałam, było o wiele lepiej niż przy jakiejkolwiek muzyce, a nawet lepiej niż w całkowitej ciszy. Tak jak muzyka wszystko przyspiesza, tak słuchanie lektora uspokaja, zwalnia. Od tego czasu, jak nie mogę się skupić na pisaniu, włączam sobie jakiś audiobook i jest mi dużo łatwiej. Tylko angielski już nie za bardzo działa. Ważne, żeby to nie był żaden język, który umiecie, lub którego się uczycie. Inaczej, będziecie skupiać się na wyłapywaniu słów które znacie, czy prawdziwego znaczenia czytanego tekstu, a tu przecież chodzi tylko o to, by mieć tło do swojego opowiadania.
Także podsumowując (bo pewnie nie wszystkim będzie chciało się czytać całość):
-> Muzyką lepiej nastrajać się przed, nie w trakcie pisania.
-> Słuchanie muzyki strasznie przyspiesza nasze myśli, dlatego może nie pomagać, a przeszkadzać w pisaniu.
-> Lepsze są audiobooki w języku, którego nie znasz, bo kiedy wyobrażasz sobie, że ktoś czyta twoje opowiadanie, łatwiej ci składać słowa.
-> Ważne, żeby to był język, którego nie znasz, bo inaczej słuchanie mija się z celem.
Mam nadzieję, że te 695 słów, które nadziergałam udając, że piszę sprawozdanie na uczelnię komuś pomoże XD
Do następnego! :D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top