Fantasy nieśredniowieczne


Z góry uprzedzam, że piszę to na totalnym spontanie, bez ustalenia sobie wcześniej planu notatki. Logowałam się na komputerze tylko po to, żeby coś sprawdzić, ale skoro już tu jestem...

Ja nie lubię tych typowo tolkienowsko-fantastycznych inteligentnych ras. Znaczy nie, że coś do nich mam, ale jak widzę kolejne fantasy, w którym elfy skaczą po drzewach i strzelają z łuków, krasnoludy robią za przewodników po kopalniach, trolle są jak taki pijany seba szlajający się po mieście o drugiej w nocy, a dumni ludzcy rycerze walczą ze smokami... No spoko, ale ile można? Jednak gdzieś tam coś mnie tknęło i wrzuciłam dziś w internety pytanie, jak te wszystkim znane klasy postaci mogłyby radzić sobie we współczesnej technologii. Bo to ciekawe, bo inne, bo już dawno przyszła mi do głowy krasnoludzka sekretarka (albo pani z dziekanatu) i jakiś długowłosy elf w czerwonym kabriolecie. Nie dostałam jeszcze zbyt wielu odpowiedzi, ale z tych, które mam wynikało, że magiczne istoty w taki, czy inny sposób musiałyby podporządkować się reżimowi ludzi.

A ja się teraz pytam, dlaczego?

Włączając w to również te bardziej współczesne przedstawienia fantastyki z wampirami, zmiennokształtnymi i innymi dziwadłami, większość tych ras jest:

a) długowieczna

b) w jakiś sposób związana z magią

c) ma dość silne poczucie przynależności

d) ich siła jest nieproporcjonalnie większa od słabych punktów.

Owszem, ci, którzy prowadzą koczowniczy lub samotny tryb życia nie oprą się ekspansji osadników, owszem, strach potrafi czynić różne rzeczy. Pytanie tylko, jeśli kiedyś wszyscy żyli we względnej zgodzie, albo przynajmniej nie wchodząc sobie w drogę, to czemu po rozwoju technologii miałoby być inaczej? Czemu to ludzie mieliby rozwijać technologię i za jej pomocą stłamsić pozostałych, a nie na przykład krasnoludy? Czemu w ogóle jakaś rasa miałaby się wybijać ponad pozostałe? Owszem, uprzedzenia z pewnością wciąż by stanowiły problem, ale czy społeczeństwo mieszane nie mogłoby istnieć? Albo czy tym dominującym gatunkiem na pewno musieliby być ludzie?

Obiecałam sobie kiedyś, że nie będę robić w swoich pracach tych klasycznych ras postaci, ponadto sama mam wymyślone światy pełne magicznych istot, w których to ludzie tworzą cywilizację, a reszta po prostu jest. Ale teraz się zastanawiam, czy zawsze właśnie tak musi być? Może po skończeniu Katriny powinnam jeden z planowanych światów przerobić tak, by ludzie stanowili tylko jedną z ras pobocznych, a głównymi bohaterami były na przykład driady, albo inne reptyle?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top