45. Adrianna Konieczna

Adrianna nie zdawała sobie sprawy z tego, jak wielką rolę odgrywał w jej życiu Dominik.

Spędzał z nią wszystkie przerwy, zajmował jej uwagę na nudnych lekcjach, a czasem dawał spisać zadanie, gdy okazało się dla niej za trudne. Dominik był jej podporą, z którą mogła porozmawiać o wszystkim.

Nie przeszkadzał jej brak innych przyjaciół; Dominik zawłaszczył sobie ten tytuł w całości i Adrianna wątpiła, by kogokolwiek jeszcze do tego dopuścił.

Ale był też Michał. Spokojny, miły z ciepłym uśmiechem i chętny udzielić pomocy, jeśli tylko tego chciała. Jednak nie wyglądało to tak, jak Adrianna sobie wyobrażała, zanim zaczęli się spotykać. Michał często nie miał czasu przez zespół, do którego dostał się po przesłuchaniu w teatrze. W każdą sobotę od piętnastej do dziewiętnastej grali bez przerwy. Adrianna proponowała mu wieczorne wyjście do kina albo chociaż spacer, ale Michał po czterech godzinach nieustannego dostawał migreny i zasypiał, nim nastała noc.

Adriannie trudno było się do tego przyznać, ale o wiele bardziej podobały jej się czasy, kiedy była singielką. Nie czuła się do niczego zmuszona: spędzała przerwy, z kim chciała, chodziła z Dominikiem do kina i wzdychała do obcych chłopaków, z którymi nigdy nie rozmawiała. A przede wszystkim nikt nie pytał się jej, po co oglądała skoki.

Gdy to pytanie po raz pierwszy padło z ust Michała, myślała, że się przesłyszała. Popatrzyła na niego z rozbawieniem, a powtórka 66. Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie leciała na komputerze w jej pokoju.

– Przecież to już oglądałaś. I pewnie nie raz!

Adrianna policzyła w myślach do dziesięciu, zanim odpowiedziała.

– A ty słuchasz ulubionych piosenek tylko jeden raz? – odgryzła się.

Nie odzywali się do siebie przez resztę oglądania konkursu.

*

Adrianna próbowała dokończyć szkic na plastykę, która miała odbyć się za dwie lekcje. Rysunek świąt w jej domu wyszedł marnie, bardzo marnie, i nie była pewna, czy powinna oddawać pracę plastyczce. Ze złością mazała nieudaną twarz Szymona, a jej myśli krążyły wokół Dominika.

Nie miała pojęcia, co mogła zrobić, aby chłopak jej uwierzył. Od feralnego dnia nie odbierał telefonu i nie odpisywał na SMS'y, więc postanowiła odwiedzić go osobiście. Pół godziny stała na wycieraczce przed drzwiami wejściowymi. Słyszała czyjś ruch w domu, a nawet dzwonek telefonu Dominika, więc była pewna, że chłopak nie chciał jej otworzyć. Gdy wróciła do domu, który Dominik nazywał chałupką, rozpłakała się. Beczała jak małe dziecko, a pokój wydawał jej się jeszcze bardziej pusty i nieprzyjemny niż zwykle.

Pochłonęło ją to do tego stopnia, że nie zauważyła, iż na kartce, tam gdzie niedawno znajdowała się głowa Szymona, ziała ogromna dziura. Westchnęła ze zrezygnowaniem i cisnęła ołówek na podłogę. Pękł z trzaskiem na pół, a Adrianna miała ochotę zacząć krzyczeć. Czuła gromadzące się pod powiekami łzy, a stęchły zapach, który unosił się wejściu na strych szkoły, wpadł do płuc. Poczęła kaszleć, ale szybko zdała sobie sprawę, że da o sobie znać. Nabrała powietrza w płuca i siedziała jak trusia, gdy nauczycielka przemierzała korytarz tuż obok.

Do końca przerwy zostały cztery minuty, kiedy stanęła przed nią Wiktoria.

– Powiedz, że to nie prawda – szepnęła trzęsącym się głosem.

Adrianna wstała na trzęsących się nogach.

Kolejny fakt z jej życia: o wiele milej spędzała czas, gdy Dominik również był singlem. Odkąd zaczął chodzić z Wiktorią, miał dla przyjaciółki znacznie mniej czasu.

Razem z Dominikiem przestała się do niej odzywać Wiktoria, która trzymała stronę chłopaka.

– Wiktoria, ja naprawdę tego nie napisałam, uwierz mi, proszę. – Adrianna zagryzła wargi.

Nie wiedziała, jak przekonać o swojej niewinności. Pierwszą myślą było ujawnieni artykułów Rity. Pobrała wszystkie dokumenty, które dziewczyna wysłała na grupę. Jakie było jej zdziwienie, gdy nie znalazła żadnej z wiadomości na plakatach w jej notatkach. Początkowo stwierdziła, że w takim razie, Rita nie mogła tego zrobić. Ale potem doszła do wniosku, że to jeszcze bardziej obciążało dziewczynę. Przecież nikt nie miał pewności, co znajdywało się w jej domu, a tym bardziej w jej głowie.

Nikt nie wiedział, że plakaty miały jakieś połączenie z gazetką szkolną. Dlatego każdy mógł za tym stać, a to powodowało, że uczniowie sprawdzali, czy ktoś za nimi nie szedł, nie podsłuchiwał, kiedy mówili o czymś w tajemnicy, nie śledził. Adriannie wydawało się, że jeśli tak dalej pójdzie, wszyscy popadną w paranoję. Nauczyciele postanowili się w to nie mieszać. Tylko Dyrektorek raz zwołał zebranie, na którym prosił, by te informacje nie wyszły poza teren szkoły. Nie martwił się o uczniów, którzy nie chcieli wychodzić z domu, bo bali się żartów na swój temat. Obchodziło go jedynie dobre imię szkoły, a nauczyciele nie chcieli się z nim kłócić.

Adrianny też nie interesowało, kto za tym stał. Ona chciała odkryć, kto za tym nie stał i była pewna, że należała właśnie do tej grupy.

– W takim razie, kto? Halvor też uważa, że nie miał z tym nic wspólnego. I któremu z was mam wierzyć?

Adrianna wzruszyła ramionami. Wtedy wpada jej pewna myśl do głowy.

– Słuchaj, wiesz może, co było na pozostałych plakatach?

Wiktoria zmarszczyła gniewnie brwi.

– To mogłoby pomóc w ustaleniu winowajcy – dodała szybko.

Dziewczyna nadal przyglądała się jej nieufnie. Obróciła głowę, jakby sprawdzała, czy ktoś jej nie podsłuchiwał. Nachyliła się do Adrianny i szepnęła:

– Pamiętasz Kasię Dereń?

Adrianna nie musiała wiedzieć więcej.

*

– Mam zdjęcia wszystkich plakatów. Niektóre nie są bardzo wyraźne, więc w razie problemów napisz do mnie. Znam ich treść na pamięć.

Adrianna przyglądała się zdjęciom na telefonie Kasi. Dziewczyna założyła specjalny folder, który nazwała „Wszystko to, co nie wszystkim znane", i właśnie stanowiła główny kanał poczty pantoflowej.

– Czy wy nie macie co robić w pierwszej klasie? – zapytała Adrianna. – Za moich czasów...

– Oj, przestań. Przynajmniej coś się dzieje, a nie tylko, kartkówki, sprawdziany, kartkówki, sprawdziany, kartkówki. – Kasia poprawiła blond włosy, który opadły jej na oczy i zasłoniły ekran telefonu. – A właściwie po co ci one? Przecież sama je najpierw zerwałaś, a teraz się nimi zainteresowałaś? Trochę to dziwne.

Adrianna nie odrywał wzroku od telefonu. Szybko przeczytała kolejne hasła i zanotowała w pamięci swoje odkrycie. Przez plecy przebiegł ją dreszcz, a oczy niemal wyleciały z orbity.

– Kasia, za dużo chciałabyś wiedzieć. Za dużo.  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top