41. Adrianna Konieczna
Jadźka, w drodze do gabinetu Dyrektorka, potrąciła kilku uczniów i nakrzyczała na Dominika, który pałętał się jej pod nogami. Do środka wpadła jak burza i głośno trzasnęła drzwiami. Następnie słychać było tylko głośny krzyk i odgłos łamanych kości. Później nastała cisza, przerywana pojedynczymi wybuchami szaleńczego śmiechu sekretarki.
Tak wynikało z relacji Dominika. Adrianna spojrzała na niego ze zniecierpliwieniem.
– A tak na serio?
– Mówię ci, że tak właśnie było – zapewnił. – Myślałem, że nie wyjdę z tego cało. – Złapał się za serce i udał omdlenie.
Adrianna prychnęła pod nosem. Był pierwszy dzień po powrocie z przerwy świątecznej, a sekretarka zachowywała się, jakby był koniec roku szkolnego. Zazwyczaj w okolicach czerwca stawała się nie do wytrzymania; bez przerwy krzyczała, kręciła nosem i wyżywała się na biednym Dyrektorku.
Właśnie przemknęła koło nich grupa rozchichotanych pierwszaków i popędziła schodami w dół do szatni. Adrianna nie zwróciłaby na nich uwagi, gdyby nie zauważyła w gromadzie Kasi Dereń, którą pamiętała z dnia przesłuchania do zespołu. Dziewczyna zapadła jej w pamięć przez piękne blond włosy i niesamowitą gadatliwość.
– Kasia!
Dziewczyna przystanęła i obróciła się. Na widok Adrianny rozciągnęła usta w uśmiechu i pomachała do niej.
– Ada, czuję, jakby od ostatniej naszej rozmowy minęły lata! – Zarzuciła dziewczynie ręce za szyję i mocno się do niej przytuliła.
Adrianna skrzywiła się przez nadmierne czułości od, bądź co bądź, obcej osoby i nie skomentowała zdrobnienia, którego Kasia użyła.
– Gdzie tak biegniecie, co?
Kasia zachichotała i nachyliła się do Adrianny, aby powiedzieć jej coś na ucho.
– W szatni ktoś porozwieszał plakaty z tajemnicami uczniów! I to nie byle jakimi tajemnicami! Wiesz, że Agata Mróz w szóstej klasie na wycieczce szkolnej zsikała się do śpiworu, bo nie wiedziała, gdzie jest łazienka? Ale beka! – roześmiała się.
Adrianna zamarła na moment. Poczuła, jak całą krew odpłynęła jej z twarzy. Pokryła ją gęsia skórka i mimo że miała na sobie ciepły sweter ze świątecznym wzorem, wiatr prześlizgnął zimnym językiem wzdłuż jej pleców.
– Ale... ta... ta... jemnice? – Złapała się za głowę.
Zaczęła gorączkowo myśleć, co powinna zrobić. Poczuła obecność Dominika za plecami, ale w niczym to jej nie pomogło. Jej nogi zrobiły się jak z waty i musiała chwycić się przyjaciela, aby nie upaść.
– No, wydrukowane na białym papierze i porozwieszane na ścianach szatni. – Wzruszyła ramionami. – Idziesz ze mną?
Adrianna nie odpowiedziała. Nie zwracając uwagi na zdziwione twarze dwójki, pobiegła na dół, przeskakując po dwa schody. Na całe szczęście w szatni nie było jeszcze tłumów; zaledwie kilka nastolatków kręciło się i wpadało w histeryczny śmiech, raz po raz wskazując na plakaty. Adrianna nie czytała, co na nich było. Zaczynając od wejścia, zrywała je po kolei ze ścian i zgniatała w rękach. Słyszała jęki zawodu, a nawet jedna dziewczyna podeszła do niej, jednak kiedy tylko zobaczyła wojowniczą twarz Adrianny, uniosła w geście kapitulacji dłonie i razem z koleżanką zniknęła w jednym z boksów.
– Adrianna, co ty robisz?
Dominik potrząsnął nią za ramiona. Na ścianie za dziewczyną pozostał jeden plakat. Dominik najpierw w niezrozumieniu popatrzył na zmięte kartki w dłoniach Adrianny, a potem uniósł wzrok. „Dominik Nowak w pierwszej klasie gimnazjum wzdychał do Rity Stankiewicz. Nawet chciał się z nią umówić, ale za bardzo bał się jej jędzowatej aury. Kiedy tylko kroczyła korytarzem, uciekał do najbliższej łazienki. Nawet damskiej!" Zabrał dłonie z ramion Adrianny i przyjrzał się wydrukowi. „Dominik Nowak w pierwszej klasie gimnazjum..." słowa odbijały się w jego głowie, a w trzewiach czuł narastającą złość.
– Adrianna, co to ma znaczyć? – Przełknął gulę w gardle. – Skąd to się tu pojawiło?
Próbował zachowywać się spokojnie, ale słyszał swój trzęsący się głos i widział przerażone oczy przyjaciółki.
Adrianna pokręciła głową. Kręciła nią we wszystkie strony, ale ani obraz plakatu, ani zdania napisane na nim, nie chciały zniknąć.
– To nie ja, Dominik, naprawdę, to nie ja.
– Nie ty?! A kto?! Powiedz mi, kto o tym wiedział?! Bo są dwie możliwości: albo ty to napisałaś, albo nie dotrzymałaś słowa i przez to ktoś, komu o tym powiedziałaś, napisał to! Ale w obydwu przypadkach jesteś tak samo winna!
Łzy gromadziły się w kącikach oczu dziewczyny, a ona robiła wszystko, aby odciąć im drogę na zewnątrz. Nie zauważyła grupki gapiów, którzy wlepiali swój żądny sensacji wzrok w dwójkę kłócących się przyjaciół. Oblizywali złowieszczo oblizywali wargi, a odważniejsi wyciągnęli telefony i poczęli nagrywać całą scenę.
– Dominik, naprawdę nie mam pojęcia, jak to się stało, ale najwidoczniej ktoś się o tym dowiedział i na pewno nie ode mnie. Proszę, uwierz mi. Przecież jesteśmy przyjaciółmi, nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobiła.
Dominik otaksował ją wzrokiem. Adriannie wydawało się, że wyraz jego twarzy złagodniał, dzięki czemu odetchnęła w duchu. Za czymś takim mogła stać jedna osoba i musiała ponieść za to konsekwencje.
– Po tym wszystkim, nie wiem, czy naprawdę nimi jesteśmy – powiedział Dominik i wyminął ją.
Adrianna stała w szoku, a czarne litery z plakatu wydawały się naigrywać z porzuconej dziewczyny. „...wzdychał do Rity Stankiewicz." Jednym ruchem zerwała kartkę ze ściany, a wraz z taśmą odpadła część tynku.
Ktoś z tłumu zacmokał z niezadowoleniem.
– Spóźniłam się na coś? – zapytała Zuzka.
*
Adrianna nawet się nie łudziła, że o całej sprawie nie dowiedziała się dyrekcja. Na drugiej lekcji, którą był WOS, w drzwiach klasy pojawiła się Jadźka z zaciętą miną i poprosiła na spotkanie z Dyrektorkiem ją i Feliksa.
Gdy dziewczyna wychodziła, odwróciła się jeszcze do Dominika. Chłopak uparcie wpatrywał się w okno. Nic nie mówiąc, przesiadł się ze swojego stałego miejsca obok Adrianny w trzeciej ławce do drugiej koło okna i nawet na nią nie spojrzał. Sprawiło to, że dziewczyna zamiast zajmować się ustrojem w państwie totalitarnym, zastanawiała się, jak przekonać Dominika, że nie miała nic wspólnego z kompromitującymi plakatami. Najprościej byłoby kazać Ricie przyznać się do wszystkiego, ale nie widziała jej tego dnia w szkole.
„Może rozwiesiła plakaty i uciekła do domu, bo wiedziała, że każdy zorientuje się, czyja to była sprawka?" zastanawiała się, gdy szła koło Feliksa do sekretariatu.
Chłopak był tego dnia dziwnie milczący i nie chciał nawet na nią popatrzyć. Przez myśl przeszło jej, że może Dominik oskarżył ją przed Feliksem, ale przecież on dobrze wiedział, iż nie miała z tym nic wspólnego. Od czasu meczu charytatywnego stał się dziwny, a Adrianna nie była pewna czemu. Przecież to raczej ona powinna ciskać w niego piorunami za to, jak zachowywał się w stosunku do jej brata, Szymona.
W gabinecie Dyrektorka czekali na nich Halvor z Ritą. Dziewczyna posłała Feliksowi wyzywające spojrzenie, co Adrianna odebrała za przyznanie się do winy. Usiadła na tym samym krześle, co wtedy, gdy omawiali projekt gazetek. Trudno było uwierzyć, że od tego czasu minęły trzy miesiące. Wydali trzy numery, a czwarty, który był w przygotowaniu, miał się ukazać w następny poniedziałek przez przerwę świąteczną.
– Myślę, że musimy porozmawiać, prawda? – zaczął Dyrektorek, a czwórka uczniów wzięła głęboki oddech.
No to się porobiło 😞
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top