15. Halvor Mazur

           The Naked Eye
           Aktywna teraz

wt. o 21:27

Siarczan (VI) potasu [Rita]
nigdy nie sądziłam, że upadnę tak
nisko :'(

P(aj)ączek [Adrianna]
daj spokój, nie jest tak źle!

Siarczan (VI) potasu
nie jest tak źle? człowieku, jesteśmy
tak nisko, że będziemy musieli zrobić
odwiert!

Kowadło [Feliks]
Może się podzielimy, kto pisze, o
którym nauczycielu??? I najlepiej,
żebyśmy napisali po dwie opinie
(tylko proszę, przychylne
nauczycielom!)

Siarczan (VI) potasu
ja piszę o ekierce i o informatyku

Kowadło
Mój jest wuefista i Wolska

P(aj)ączek
mi zostawcie szpaka i stokrotkę

Hyr [Halvor]
ja biorę Wredną i tę od niemca

Siarczan (VI) ptasu
o co chodzi z tym Hyrem?

Hyr
to wieść z gwary góralskiej

P(aj)ączek
jaka wieść?

Siarczan (VI) potasu
Hyr znaczy WIEŚĆ

P(aj)ączek
aha XD

*

 Halvor wyłączył komputer dopiero o pierwszej w nocy w środę. Udało mu się przygotować szatę graficzną i skreślić parę słów o pani Wrednej. Ariadna Wredna, plastyczka, tak naprawdę była najmilszym nauczycielem, jakiego Halvor spotkał. Zawsze potrafiła popchnąć jego wyobraźnię we właściwą stronę. To ona zaszczepiła w nim miłość do sztuki.

 Teraz nie wyobrażał sobie dnia bez pędzli, sztalugi, kubków z farbą i drażniącego zapachu rozpuszczalnika. Swoje obrazy (te trochę gorsze, z którymi jednak nie mógł się rozstać) ofiarował rodzinie i przyjaciołom, więc Michał mógł spokojnie zacząć sprzedawać je na Allegro.

– Wiesz, co? – zaczął Halvor. – Wczoraj namalowałem pejzaż zachodzącego słońca nad Azotami*. I nie chciałbyś go może?

 Michał zaprzestał poszukiwań zeszytu od wiedzy o społeczeństwie w plecaku. Odwrócił się w stronę przyjaciela, przyglądając mu się spod przymkniętych powiek.

– Ile razy jeszcze, będziesz malował zachód, wschód czy cokolwiek innego nad Azotami, co?

 Halvor wzruszył ramionami.

– Ale ten naprawdę dobrze wyszedł – wyjaśnił Halvor.

 Sięgnął do plecaka Michała i wyciągnął z niego czerwony zeszyt z napisem WoS wykonanym czarnym markerem.

– Ale nie wyszedł tak dobrze, żebyś sobie go zostawił – zauważył. Kiwnął głową dziękując mu za odnalezienie zguby.

 Halvor zaczął go przekonywać, że mama nie może już patrzeć na te wszystkie sztalugi i mówi, jakie to szczęście, że dostał to stypendium i ona nie musi mu tego opłacać; że on nie ma w pokoju na ścianie, nawet na suficie, miejsca do wieszania, a dziadek spędził całe życie w Azotach i babcia nie może już na nie patrzeć; że od zapachu nadmiaru farby na obrazach psuje mu się węch, a Michał już jest przyzwyczajony ("Dzięki, przyjacielu" odpowiedział Michał. "Lepiej, żebym ja umarł."); że babcia Michała, Zosia, uwielbia jego obrazy i na pewno z chęcią je przyjmie; że Michał może zacząć je sprzedawać na aukcjach i zarabiać grube pieniądza, ale on, Halvor, nie może już na nie patrzeć.

– Okej, okej. – Michał zakrył ręką usta Halvora. – Zgadzam się, okej? Zgadzam się, ale nie gadaj już więcej.

 Halvor pokiwał entuzjastycznie głową, ciesząc się z kolejnego osiągniętego celu. Popatrzył, czego uczył się Michał, ale nie miał ochoty powtarzać materiału z drugiej klasy, więc podjął się wymyślania nowych połączeń kolorystycznych, które mógłby zastosować na kolejnym obrazie, malując Azoty.

– Co to ma znaczyć?!

 Michał i Halvor zostali wyrwani ze swoich światów. Przed nim stała Agata Mróz w czarnej sukience i narzuconej na to czerwonej koszuli w kratę. Oskarżycielsko wyciągała w ich stronę kartkę papieru. Michał wziął ją od Agaty i przeczytał na głos:

– Ogłoszenie. Z radością informujemy, że nowym członkiem zespołu muzycznego Cenetis została Adrianna Konieczna. Gratulujemy i dziękujmy wszystkim kandydatom za tak liczny udział. Podpisali członkowie zespołu Cenetis, w składzie Wiktoria Dudek, Marcel Włodarz, Michał Anioł. – Popatrzył z niezrozumieniem na Agatę. – To chyba było przypięte na gazetce na parterze, więc mogłabyś to tam odwiesić? – poprosił.

 Agata poczerwieniała ze złości. Nabrała powietrza w płuca i zmarszczyła czoło, a żyła tuż przy skroni zaczęła pulsować. Halvor tylko czekał na jad, który zaraz miała wypluć, obrzucając błotem zespół i Adriannę.

– Co ty sobie wyobrażasz, że kto ja jestem? Chłopiec na posyłki?! Że skoro jesteś w zespole to wszystko ci wolno? Mylisz się, oj, mylisz się!

 Halvor miał wrażenie, że Michał nagle skurczył się do rozmiarów małego dziecka, które dostaje reprymendę od rodziców, jednak nadal myśli, że przewrócony kwiatek i rozbita doniczka nie były jego winą.

– Stop, chwileczkę. – Wziął głęboki oddech. – O co ci dokładnie chodzi, Agata?

– O to, że Adrianna dostała się do zespołu niezasłużenie.

 Nastąpiła chwila ciszy, a Halvor ze zdziwieniem odkrył, że wszyscy uczniowie na korytarzu przyglądali im się z zaciekawieniem. Szeptali między sobą, raz po raz pokazując palcem w ich kierunku.

– Dlaczego twierdzisz, że Adrianna dostała się do zespołu niezasłużenie? – zapytał Michał. – Ale – zastrzegł – chcę, żebyś podała sensowne powody, a nie na zasadzie: „ona się nie nadaje".

– Uważam, że nikt nie mógł zaśpiewać lepiej niż ja. I – dodała po chwili namysłu – widzieliście, jak ona wygląda, co nie? Nie wiem, czy chcielibyście, aby was reprezentowała. – Parsknęła śmiechem.

 Michał wyprostował się i wpatrywał się w Agatę z konsternacją. Jego brwi uniosły się nadzwyczajnie wysoko, a oczy przestały błyszczeć. Poprawił burzę brązowych loków i pokręcił głową.

– Po pierwsze – zaczął pewnym głosem – nie wiesz, jak zaśpiewała Adrianna na przesłuchaniu, więc nie możesz jej oceniać; po drugie – w zespole chodzi o głos, a wygląd jest sprawą drugorzędną; po trzecie – nie uważam, żeby Adrianna wyglądała źle, powiem nawet, że jest całkiem ładna; po czwarte – najważniejsze – cały zespół, czyli ja, Wiktoria i Marcel, głosował, kto będzie naszą wokalistką, i padło na Adriannę. Aha – dodał – jeśli ją spotkasz, możesz ją poprosić, żeby do mnie przyszła? Byłbym wdzięczny.

 Otworzył zeszyt, manifestując brak zainteresowania dalszą rozmową z Agatą.

– Ja jeszcze nie skończyła – fuknęła.

 Agata zmięła kartkę w kulkę i rzuciła nią w Michała. Ostentacyjnie odwróciła się i stukając obcasami, odeszła, sprawdzając kątem oka, czy wystarczająco dużo osób widziało całe zajście.

– Chodzi o Adriannę Konieczną? – dopytywał się Halvor.

 Michał pokiwał głową, nie odrywając wzroku od zeszytu.

– Ta taka z grzywką?

– Mhm... – potwierdził Michał.

– Ona jest z 3b?

– A co? Zakochałeś się, że się tak pytasz? – wypalił Michał. – Chodzi o tę dziewczynę, która była ostatnia na przesłuchaniu. Ta, która śpiewała Małomiasteczkowego Podsiadło. Już wiesz, o którą chodzi.

 Halvor pokiwał głową. Nie chciał jeszcze bardziej denerwować przyjaciela, ale nie potrafił wytrzymać.

– Podoba ci się? – zapytał Halvor w końcu.

– Ja nie wytrzymam z tobą, Halvor! – Michał zamknął zeszyt i wrzucił go do plecaka. – Pilnuj swojego nosa i tej swojej Wiktorii. Dziewczyna tak się stara, a ty ją ciągle olewasz. Nigdy nie byłeś w związku, więc nie będziesz mnie teraz rozliczał, kto mi się podoba, a kto nie!

 Stanął przed Halvorem i wskazał na niego palcem.

– Miałem ci tego nie mówić, bo i po co, ale skoro tak ci zależy na sprawach miłosnych, to ci powiem. Jakiś chłopak zaprosił Wiktorię do kina i wiesz co? Zgodziła się. I kibicuję im, bo Wiktoria to świetna dziewczyna, a on na pewno nie jest ślepym bałwanem! – wypalił.

 Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale przerwał mu dzwonek na lekcję. Halvor przełknął gulę w gardle.

"Ale, że Wiktoria idzie na randkę?" zastanawiał się.

 Poczochrał włosy, nie mogąc w to uwierzyć. Wydawało mu się, że będzie już zawsze obiektem westchnień Wiktorii, a teraz ona idzie na randkę.

"Ale czym ja się przejmuję" skarcił się w myślach. „Przecież mi na niej w ogóle nie zależy. Chyba nie zależy. Nie, na pewno nie zależy."

 Przekonywał sam siebie przez całą lekcję.





*Grupa Azoty S.A. – przedsiębiorstwo z branży chemicznej zlokalizowane w Mościcach, dzielnicy Tarnowa   

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top