11. Halvor Mazur

 W czwartkowe popołudnie zamiast uczyć się słówek na kartkówkę z angielskiego, Halvor zdecydował się przyjść na przesłuchanie zespołu i wspomóc swojego przyjaciela.

 Sala numer jeden, w której znajdowało się pianino, w tamten dzień zmieniła się tak bardzo, że Halvor ledwie ją rozpoznał. Żółte ściany oblepiono setkami plakatów, zaprojektowanych przez chłopaka. Czarne postacie na środku napawały strachem, jakby chciały stłamsić kolejną wokalistkę. Ławki wyniesiono na korytarz prowadzący na salę gimnastyczną. Na tablicy napisano kolorową kredą nazwę zespołu – Cenetis. Na środku sali ustawiono trzy krzesła i stół dla komisji, czyli członków zespołu. Pod oknem stało pianino, a obok niego komputer na ławce z babcinym obrusem w kwiaty. Z tyłu ustawiono dwa rzędy krzeseł, które docelowo zostały przygotowane dla kandydatów.

– Nie ma nawet takiej opcji – zagroziła Wiktoria, gdy weszła do sali.

 Michał i Marcel próbowali wygrać walkę z komputerem, który tego dnia odmówił współpracy. Halvor machnął ręką w stronę chłopaków i usiadł na jednym z krzeseł w pierwszym rzędzie.

– Nie będą tu siedzieć, nie zgadzam się! – powiedziała, krążąc po pomieszczeniu. – Widzieliście, ile ich tam jest? Nie mamy nawet połowy siedzeń. O, cześć, Halvor. – Zauważyła chłopaka. – Poza tym, zachowują się jak zwierzęta. Jak wyszłam na korytarz, miałam wrażenie, że zaraz pękną mi bębenki!

 Chłopcy tylko udawali, że słuchają narzekań Wiktorii. Dziewczyna zawsze przesadzała i prawie nigdy to, co mówiła, nie obrazowało prawdziwej ilości.

– Może by któryś tam poszedł i ich uspokoił? – zapytała, stając obok komputera. – Halo, mówi się do was. – Poklepała Marcela po ramieniu.

– A, tak! Już idę – powiedział i dalej wpatrywał się w ekran komputera.

 Wiktoria ostentacyjnie uniosła oczy do góry i policzyła do dziesięciu.

– Halvor, ja wiem, że ty nie musisz, ale proszę cię, bardzo cię proszę – usiadła obok niego i złapała za rękę – pomóż mi. Tylko ty mi zostałeś. – Popatrzyła z wyrzutem na dwójkę chłopaków.

 Halvor delikatnie podniósł dłoń Wiktorii ze swojej i uśmiechnął się.

– Zobaczę, co dam radę zrobić – zapewnił.

– Och, dziękuję! – Zarzuciła ręce za szyję i dała buziaka w policzek.

– Wiktoria – napomniał ją Halvor.

 Dziewczyna odwróciła głowę, udając zawstydzoną, choć Halvor wiedział, że była zadowolona ze swojego zachowania.

 Podszedł do Michała, który nadal razem z Marcelem próbowali zmusić komputer do jakiejkolwiek reakcji.

– Stary grat – mruknął Marcel.

– Ej, nie obrażaj go – sprzeciwił się Halvor. – Do niego trzeba jak do kobiety. Z wyczuciem.

 Koledzy prychnęli n słowa Halvora.

– Nie zapominajcie, że mam dwie starsze siostry – powiedział i zaczął po kolei wciskać klawisze.

 Cała trójka pochyliła się nad komputerem i uważnie obserwowała nawet najmniejsze drgnięcia, których i tak brakowało. Halvor spróbował wszystkiego; nawet przeklikał alfabet łudząc się, że cokolwiek to da.

– Co za szajs! – zdenerwował się, a Michał i Marcel popatrzyli na siebie porozumiewawczo.

 Kursor nadal nie chciał się ruszyć ze środka pulpitu, mimo że trzęśli myszką bez opamiętania.

 Wiktoria chrząknęła, zwracając na siebie uwagę wszystkich.

– Nie miałeś przypadkiem, Halvor, pomóc mi w rozpoczęciu przesłuchania? – zapytała, patrząc z wyrzutem na chłopaka. – A z informatyki to jesteście cielę na niedzielę! Próbowaliście wcisnąć F1 i Fn, mądrale?

 Chłopcy popatrzyli po sobie speszeni. Michał nacisnął klawisze, jak na pilnego ucznia przystało i kursor poruszył się. Wiktoria spojrzała na nich znacząco.

– Nie mogłaś tego powiedzieć wcześniej? Nie stracilibyśmy tyle cennego czasu!

– Czy ktokolwiek mnie o to poprosił? – wypaliła. – Nie, więc z łaski swojej moglibyśmy już zaczął przesłuchanie. Chcę iść jak najwcześniej do domu.

 Michał wyszedł na korytarz, a reszta zajęła swoje miejsca. Tym razem Wiktoria miała rację – na korytarzu zebrało się sporo dziewczyn, choć Michałowi wydawało się, że część z nich jest tylko dla wsparcia innych.

– Bardzo proszę – zaczął, stając na ławce – abyście wchodzili klasami. To znaczy najpierw 1a, potem 1b i tak dalej. Uszanujcie nasz i swój czas. Do wyboru, jak wiecie, jest śpiew Acappella, z pianinem, jeśli potraficie na nim grać lub z podkładem muzycznym. Wchodzicie do klasy, podajecie swoje dane – imię, nazwisko, klasę – mówicie, jaki utwór śpiewacie i jakim sposobem. Czy się zrozumieliśmy? Świetnie, pamiętajcie, że w tym roku praca w zespole będzie klasyfikowania jako projekt. Mówię to do osób z trzecich klas.

 Odpowiedział mu cichy pomruk, więc nie dając szansy na pytania, zaprosił pierwszą osobę.

 Kasia Dereń z 1a miała najbardziej blond włosy, jakie kiedykolwiek Halvor widział. Jej oczy ruszały się zbyt szybko, aby przekonać się, jaki miały kolor. Weszła niepewnym krokiem z telefonem w jednej ręce i butelką wody w drugiej. Z tylnej kieszeni wyciągnęła legitymację szkolną, aby Michał, który był odpowiedziany za szczegółowy protokół, mógł spisać jej dane.

– Cześć – przywitała ją Wiktoria. Halvor siedział z tyłu, więc nie widział wyrazu ich twarzy. – Co nam zaśpiewasz?

 Kasia drżącą dłonią wskazała na siebie. Wiktoria pokiwała entuzjastycznie głową. Dziewczynka otworzyła usta, ale nie wypowiedziała żadnego słowa. Zamarła w bezruchu. Przełknęła gulę w gardle i nim ktokolwiek zdążył zareagować, wybiegła z klasy.

– Powinniśmy za nią biec? – zapytał Marcel.

– Wydaje mi się, że skoro tutaj nie potrafiła nic wypowiedzieć, nie ma sensu ciągnąć ją na scenę – odparła Wiktoria.

– Następna! – krzyknął Michał.

Do sali weszła dziewczyna w rudych włosach i niesamowicie różowym swetrze.

– Anna... Tylna... 1b... – powiedziała bez mrugania oczami. – Kaktus... BOVSKIEJ... Z podkładem.

 Podała Marcelowi pendrive i zanim muzyka zaczęła płynąć z głośników, zaczęła bujać się w rytm.

 Wiktoria uśmiechnęła się pokrzepiająco. Kiedy pierwsze słowa wydobyły się z ust Ani, Halvor skoncentrował całą siłę, aby nie dać po sobie poznać, jak bardzo dziewczyna fałszowała.

 Zespół był w takim szoku, że Marcel zapomniał wyłączyć muzykę, która włączyła się od nowa. Niczym nie zrażona Ania, zaczęła ponownie śpiewać.

– Dobrze, dziękujemy – przerwała jej drugą zwrotkę Wiktoria.

 Marcel rzucił się do komputera i z widoczną na twarzy ulgą, wyciągnął pendrive z portu USB.

– Tak – zaczęła Wiktoria. Podrapała się po głowie, nie wiedząc, co powiedzieć.

– Tak – powtórzył Michał. – Wydaje mi się, że musisz jeszcze trochę poćwiczyć.

– Ale dziękujemy, że przyszłaś – dodał Marcel. – Reszta nawet nie próbowała, więc podziwiamy twoją odwagę.

 Ania na koniec ukłoniła się do samej ziemi i z dobrym humorem wyszła z sali.

– Może powinniśmy zrobić przerwę? – zasugerowała Wiktoria.

– Nie, chcę mieć to już za sobą – sprzeciwił się Michał. – Następna!

 O ile z poprzednich zgłosiła się tylko jedna osoba z klasy, to z 1c przybył ich cały tabun. Halvor zapamiętał, że były przynajmniej trzy Natalie, dwie Ole, Martyna, Oliwia, Sandra, Maryla, dziewczyna, która kazała mówić sobie Jagna, Sylwia i Kamila, i żadna z nich nie zachwyciła. Większość śpiewała dobrze, a na pewno lepiej niż Ania.

– Następna – powiedział Michał, bo po ostatniej klasie zdarł sobie gardło.

 Do sali weszła drugoklasistka, którą Halvor kojarzył.

– Agata Mróz, 2a, acappella – powiedziała i uśmiechnęła się zalotnie do Michała.

 Nie uszło to uwagi Wiktorii, która otaksowała tę dwójkę wzrokiem.

– Cześć, co nam zaśpiewasz?

– Dangerous Women – odparła, a Marcel pokiwała głową z uznaniem.

– Prosimy bardzo – powiedział Michał i zapisał dane na kartce.

 Halvor musiał przyznać, że Agata miał talent. Może nie zawsze udawało jej się wszystko idealnie, ale pod koniec i tak był pod wrażeniem.

– Brawo – pochwaliła ją Wiktoria. – Masz spore umiejętności, ale wydaje mi się, że nie wyszło wszystko idealnie.

– Zresztą wybrałaś dość trudny utwór, trochę niewdzięcznym, tym bardziej, że śpiewałaś bez podkładu. Jeden błąd na początku mógł zepsuć całość. – Marcel nie chciał, żeby dziewczyna obrosła w piórka, jeśli zostanie za bardzo pochwalona.

– Zawsze stawiam sobie poprzeczkę bardzo wysoko, co nie? – odparła, wpatrując się w Michała.

 Chłopak unikał jej wzroku, udając, że musi coś dopisać na protokole.

– Dziękujemy. Jeśli mogłabyś poprosić kolejną osobę, bylibyśmy wdzięczni. – Wiktoria uśmiechnęła się do Agaty.

– Oczywiście, na razie! – Pomachała im na pożegnanie.

 Wiktoria nie zdążyła skomentować dziwnego zachowania Agaty w stosunku do Michała, bo drzwi otworzyły się i do sali weszła ostatnia dziewczyna.

– Cześć – przywitała się i poprawiła włosy.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top