Walka i przeznaczenie
Od początku wiedziałem że Stiv nie kłamie. Momentalnie rzuciłem się na ziemie. Pół sekundy później srebrny miecz przeciął powietrze kilka centymetrów nad moją głową. Obróciłem się, nałożyłem strzałe na cięciwę, naciągnąłem i wystrzeliłem.
Wszystko to trwało mniej niż sekundę. Okazało się że zaatakowała mnie żywa zbroja! Strzała wbiła się lekko w nią lecz nie poczyniła większej szkody.
- Niezły strzał - skomentował Stiv.
Później od razu włączył się do akcji. Zamachnął się maczugą na zbroję, lecz ona sparowała cios i przeszła do kontraataku. Wstrzymałem oddech gdy miecz był juz niedaleko głowy kumpla. Nagle stało się coś niespodziewanego. Halt zebrał siły i z całej mocy walnął zbroje mieczem o miecz. Wróg wypuścił broń z ręki schylając się. I wtedy odsłonił swoje nieokryte miejsce. Poczułem swoją szansę. Wyjąłem strzałę z kołczanu, nałożyłem, naciągnąłem i wystrzeliłem. Nie wiem czy urodziłem się z takimi umiejętnościami lecz trafiłem dokładnie tam gdzie chciałem. Zbroja osunęła się na ziemię, wydając przerażający jęk. Najpierw zapadła cisza, lecz chwilę później, chłopacy wydali z siebie ogłuszający wiwat.
- Wiedziałem że ci się uda - Jesper klepnął mnie w ramię.
- To nie mi się udało, to nam się udało - odpowiedziałem.
- Może i tak ale większość zrobiłeś ty - pochlebiał mi Halt.
- Hej, chłopaki czuje że tu kroi się coś dużego. - rzekł Stiv - więc uważam że powińniśmy stać się drużyną.
Po chłopakach przeszedł pomruk przytakiwania.
- Ale ktoś musi być jej przywódcą. - kontynuował Stiv - co wy na to by Kevin nim został.
- Tak!!! - chłopacy krzyknęli zgodnie.
- Ja? - spytałem zdziwiony - przecież ja nie umiem.
- A tam gówno prawda że nie umiesz - powiedział Jesper - to bardzo dobry pomysł.
Nie byłem pewien czy napewno, chociaż... może nie będzie tak źle.
- Ok zgadzam się. - w końcu oznajmiłem.
- Hura!!! - ryknęli chłopacy.
- Ok a więc skoro jestem przywódcą nakazuje nam wyjść stąd. - zakomendowałem - chodźcie tymi schodami.
Tak jak zauważyłem wcześniej schody prowadziły na dół. Zeszliśmy po nich. Gdy byliśmy na dole, zobaczyliśmy ścianę w której znajdowały się 4 drzwi. Każde miały inny napis:
- 1 Spryt
- 2 Odwaga
- 3 Empatia
- 4 Kreatywność
- Co to jest? - zdziwił się Jesper.
- Drzwi - odpowiedział kąśliwie Halt.
- To akurat wiem - odparował - pytam sie co to oznacza.
Chłopacy długo się zastanawiali. Po chwili zauważyłem jeszcze coś, a mianowicie tabliczkę z napisem:
- Do każdych drzwi wchodzi jedna osoba.
- Chyba wiem o co chodzi. - powiedziałem.
- No o co? - spytali.
- To proste - wyjaśniłem - każdy wchodzi do innych drzwi. Na każdego czeka za nimi test.
- Aaaaa...
- W takim razie nie traćmy czasu wchodzimy - zakomendowałem.
I wszyscy weszli w swoje drzwi. Ja wybrałem kreatywność. Stiv odwagę. Halt empatię a Jesper jak to Jesper spryt. Gdy wszedłem nic nie widziałem bo było ciemno, ale chwile później zapaliły się światła i usłyszałem głos:
- Witaj Dzika Ligo.
Hejo. Spodobało się? Mam nadzieję że tak.
I uwaga mam dla was pewien konkurs! Pod tym rozdziałem napiszcie teorię spiskową, dlaczego postać z lasu chciała złapać chłopaków. Najciekawsza pojawi się w kolejnym rozdziale. Powodzenia macie czas do soboty.Do następnego rozdziału :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top