Szkoła w wakacje
Automatycznie sięgneliśmy po broń. W ciągu dwóch sekund prześladowca z lasu był otoczony.
- Hej chłopaki spokojnie! - podniósł ręce. - nic wam nie chce zrobić!
- A w lesie chciałeś? - oburzył się Stiv.
- Nie, wtedy chciałem zagonić was do portalu.
Nasze umysły zaczęły pracować gorączkowo. To całkiem możliwe, poza tym jak on mógł się znaleźć tutaj?
- Naprawdę? - już nie wiedziałem co myśleć.
- Ale groził nam pan nożem! - krzyknął wciąż zapalony Stiv.
- To prawda, ale wątpię by tacy odważni chłopacy przestraszyli się jakiegoś dziwaka w masce - odpowiedział.
To odrazu nam pochlebiło.
- Skuteczna taktyka - pomyśleliśmy.
W każdym razie chwilę poźniej nasze wszelkie wątpliwości się rozwiały.
- Dzień dobry chłopcy! Witaj Olivierze. - przywiatał się z nami szef.
- Czołem! - odpowiedzieliśmy.
Ustaliliśmy że to bedzię nasze wspólne powitanie.
- Myślę, że poznaliście swojego mentora już w bliskiej przeszłości - zaśmił się lew.
Zatkało nas. To on miał być naszym nauczycielem?
- Oczywiście - odpowiedział bez cienia uśmiechu Olivier, po czym zdjął maskę.
Teraz mogliśmy mu się lepiej przyjrzeć. Był to mężczyzna około czterdziestki tak samo jak szef. Miał ponuro wyglądającą twarz i kruczoczarne włosy. Z tyłu miał ogon tak samo jak my. Domyśliliśmy się że był ze starszego oddziału pum. A poźniej jak zwykle Jesper musiał zadać głupie pytanie.
- Będzie nam pan dawał duży wycisk?
- O tak o to się nie bój - odpowiedział złowrogo.
Za kare Jeaper zarobił kolejnego kusgańca w żebro tym razem ode mnie.
Następnego dnia
Spotkaliśmy się z Olivierem punkt 9:00.
Tym razem nie zamierzał powitać nas w masce.
- Czołem! - przywitaliśmy się.
Mentor mruknął w odpowiedzi i zaczął:
- Zapewne zapoznaliście się z planem tygodnia, prawda?
- Tak
- Dobrze, w takim razie co mamy teraz?
- Rozgrzewkę
- Skoro tak uważacie choćcie - odparł.
Od razu zaczęliśmy wątpić czy oby napewno się nie pomyliliśmy. Jednak poźniej do mnie dotarło że to tylko podpucha. Halt jednak nie miał tyle szczęścia...
- Eee... nie jestem pewien czy oby napewno mamy teraz rozgrzewkę.
Olivier odwrócił się i bez żadnego rozbawienia zaatakował:
- W takim razie co teraz mamy?
-Eee...
- Czy uważnie przeanalizowałeś plan?
- Eee...
- A więc zdaj się na swoich kolegów.
Halt stał zupełnie oszołomiony, a ja dałbym głowę, że nasz mentor właśnie z trudem dusił śmiech.
Hej i jak podobało się? Koniecznie zostawcie gwiazdkę jeśli tak. Do następnego rozdziału :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top