Początki

Graliśmy w podchody. W lesie. Setny raz. Zaczęło mnie to już nudzić. Myślałem że kumple są bardziej kreatywni, i wymyślą coś ciekawszego. Oni jednak mówili że to rozwija naszą sprawność fizyczną. Nie wierzyłem że kiedykolwiek mi się ona na coś przyda. Przecież żyjemy w XXl w. Nie wiedziałem jak bardzo się mylę. Skład był taki:
Ja i Halt szukaliśmy
Jesper i Stiv sie chowali
Po kilkudziesięciu minutach szukania Halt również przyznał mi rację. Chłopaków nie było w tym samym miejscu co zwykle więc domyślaliśmy się że uciekli w głąb lasu. Robiło się ciemno i pomimo że mamy po 14 lat to i tak rodzice kazali nam wrócić zanim będzie późno.
- Pobite gary! - zawołałem
Ale odpowiedziała nam cisza.
- Koniec gry!!! - zawołał jeszcze głośniej Halt
Usłyszeliśmy szelest w krzakach.
- Chodźcie chłopaki już późno - powiedziałem.
Ale oni za nic nie chcieli wyjść.
- To nie są żarty - zdenerwował się Halt i podszedł bliżej krzaków.
I wtedy stało sie cos niespodziewanego.

Hej jeśli sie spodobało koniecznie zostawcie gwiazdkę. Za wszelkie błedy przepraszam weźcie pod uwage ze to moja 1 książka na wattpadzie i cały czas sie jeszcze z nim ogarniam . Do następnego rozdziału :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top