Nowa Misja

Mieliśmy totalny przypał. Osoba, która nas przyłapała to był nie kto inny niż sam Szef. Nie mieliśmy pojęcia co zrobić. Jednak on nie wydawał się zbytnio oburzony.
- Można się było tego po was spodziewać. - odezwał się.
- No... ten... my chcieliśmy... - zacząłem się jąkać jak przy Triss - my chcieliśmy dobrze.
- Jednak i tak wiedzieliście, że wchodzenie do Centrum Dowodzenia po godzinie dwudziestej pierwszej jest surowo zakazane - rzekł - a na dodatek nie przewidzieliście tego, że zmiany tutaj trwają przez całą noc.
I w tym momencie chciałem się solidnie walnąć w łeb. No przecież! Zapomnieliśmy o takiej oczywistej rzeczy.
- Więc dlaczego nikogo nie było gdy tu weszliśmy? - spytał Stiv.
- Zauważono już was o wiele wcześniej gdy wchodziliście do wentylacji. Strażnicy o mało nie podnieśli alarmu. W ostatniej chwili się zorientowali, że to ktoś z naszych - wyjaśnił Lew.
- I takim sposobem wpadliśmy - podsumowałem i bez owijania w bawełnę spytałem - jaką poniesiemy karę?
- Oj bardzo surową - zaśmiał się Szef - nie chciałbym być na waszym miejscu. Spotkajmy się jutro rano przed śniadaniem w moim gabinecie.
Nie mieliśmy wyjścia musieliśmy przyjąć każdą karę. Chociaż wolałbym nie myśleć jaka ona będzie.

Nazajutrz rano

Siedzieliśmy przed biurkiem Szefa. Wpuściła nas jego sekretarka, która miała taką minę jakby miała zejść na zawał. Domyślaliśmy się czemu nie ma jeszcze Lwa. Zapewne zbierał naszych rodziców i Oliviera. Nie myliliśmy się. Wszedł razem z naszym mentorem, jednak zamiast rodziców miał ze sobą jakiegoś faceta z teczką pod pachą. Nie był to żaden żołnierz z oddziału. Nie miał żadnych ogonów, uszu ani zwierzęco podobnych rzeczy. Domyśliliśmy się że to jakiś ważniak z administracji. Gdy wszyscy usiedli zaczął Szef.
- Mam nadzieję, że wszyscy wiedzą dlaczego tu jesteśmy?
Wszyscy skinęli głowami. Spojrzałem na Oliviera. Normalnie spodziewałem się, że będzie na nas okropnie wściekły. Jednak na jego twarzy malowała się... duma?!
- No dobrze w takim razie przejdźmy do rzeczy. Wiemy że Oddział 11 naruszył regulamin Bunkru numer 20, włamując się do jego Centrum Dowodzenia. Czy macie coś na swoje usprawiedliwienie? - zwrócił się do nas.
- My chcieliśmy tylko się dowiedzieć kto nas atakuje - odpowiedziała swobodnie Triss. Zbyt swobodnie.
- To nie upoważnia do naruszania zasad - odezwał się Olivier - i tak prędzej czy później byście się tego dowiedzieli.
- I dlatego mamy z sekretarzem pewną  propozycję - powiedział Szef.
- Jaką? - spytaliśmy się.
- Potrzebujemy informacji z pewnej miejscowości - rzekł ważniak - udacie się tam z misją wywiadowczą.
No proszę misja wywiadowcza. Czegoś takiego jeszcze nie było.
- Oczywiście nie macie wyboru - dopowiedział Olivier.
Doskonale o tym wiedzieliśmy. Tylko w taki sposób mogliśmy odbudować naszą reputację.
- No dobrze idźcie się pakować - polecił Lew - przed wyjazdem poznacie szczegóły.

Hej i jak wam się czyta? Standardowo możecie zostawić gwiazdkę jeśli się wam podoba. Do następnego rozdziału :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top