No to po zawodach...
Nie kminiłem długo, odpowiedź od razu przyszła mi do głowy. No... prawie odrazu. Porównałem wszystkie fakty. Wiedziałem, że stróż nocny to przyjaciel szefa więc to musiało być coś poważnego. O ile szefowie wogóle są wyrozumiali / :) \. Myślałem dalej, jeden to pracownik, drugi to zleceniodawca. Więc może te role miały jakieś znaczenie...
No i w końcu wykminiłem! No przecież STRÓŻ NOCNY miał proroczy SEN!
- Chłopaki mam odpowiedź! - wykrzyknąłem.
- Co tak szybko? - zdziwili się.
Odpowiedź natychmiast napisałem na kartce i włożyłem w szparę. Drzwi natychmiast się otworzyły i wybiegliśmy... na arenę. Ku naszej radości byliśmy pierwsi. Chwilę poźniej podszedł do nas Olivier.
- Gratulacje, dotarliście jako pierwsi.
- To dzięki Kevinowi, on tak szybko odgadł zagadkę. - powiedzieli chłopacy.
- No dobrze teraz się przygotujcie. Wyznaczcie jedną osobę, która bedzie walczyć na arenie.
Oczywiście już dawno ustaliliśmy kto to będzie. Nie, nie Stiv. Tylko Halt. Dlatego że to on walczył mieczem, Stiv pomimo że był najsilniejszy, walczył toporem. To wszystko wyjaśniało.
- No dobra w takim razie choć Halt. - pospieszył go Olivier.
Spodziewaliśmy się że poszedł do zbrojowni. Mentor wraz z kumplem wrócili po około 10 minutach. W tym czasie wszystkie oddziały zdążyły się zgromadzić. Za nami były węże a na 3 miejscu wilki. Wszystko było gotowe wybrani członkowie drużyn ustawili się w wyznaczonych miejscach i czekali na sygnał do startu. Pistolet wystrzelił a Haltowi mogliśmy teraz życzyć tylko powodzenia.
Wszyscy wbiegli na środek areny i znaleźli sobie przeciwników. Kumpel zaczął walczyć z jakimś chłopakiem z oddziału goryli. Nazwa idealnie mu pasowała, był potężnie zbudowany jak na swój wiek, i zadawał ciosy ze sporą siłą. Ale jak mogliśmy się spodziewać nie był tak zwinny jak Halt. Kumpel odrazu to wykorzystał i, za którymś razem przy szybkim sparowaniu ciosu odepchnął miecz, zyskując przy tym trochę czasu. Wyprowadził szybkie pchnięcie. Goryl przyjął to na klate, jednak skórzana tunika nie była aż tak mocna. Owszem drewniany miecz nie mógł zrobić większej krzywdy jednak wystarczył by z przeciwnika uszło gwałtownie powietrze. Ten zgiął się w pół. I to był błąd. Halt szybko uniósł miecz za głowę i zadał potężne uderzenie. Dalszy rozwój wydarzeń był oczywisty. Oczy goryla zaszły mgłą, nogi się pod nim ugięły i ten runął na ziemie jak długi. Jesper skomentował to krótko:
- No to po zawodach. Kumpel nie tracąc czasu podchodził już do kolejnego przeciwnika. I wtedy stało się coś niespodziewanego...
Hej i jak tam po wakacjach? Mam nadzieję że z niecierpliwością czekaliście na ten rozdział. Jeśli tak zostawcie tu gwiazdkę. Dzieki i do następnego ;)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top