|1|
~~··°🌺°··~~
Znowu muszę siedzieć w cholernej samotności, niewiem nawet ile dokładnie to potrwa. Może godzinę, dwie, a może pół dnia?
Kiedy cała ekipa zjawi się w bazie, ma odbyć się zebranie ze wszystkimi podklasami Tsubakiego, łącznie ze mną.
Tak, jestem jego podklasą od niedawna i jeszcze nie zdążyłam przyzwyczaić się do nowego środowiska, środowiska wampirów którym z resztą też jestem.
Może zaczniemy od początku i wrócimy do dnia w którym byłam jeszcze zwykłą uczennicą.
|10 maj|
Jak codzień wstałam o 6:30, powędrowałam do łazienki z której wyszłam dopiero po godzinie, zjadłam skromne śniadanie i wyszłam do szkoły.
W drodze, tuż obok małego sklepiku ze słodyczami, napotkałam mojego przyjaciela, Mahiru. O dziwo powiedział że właśnie na mnie czeka.
Nie chcąc spóźnić się na pierwszą lekcję, ruszyliśmy w stronę liceum.
Mahiru Shirota to średniego wzrostu brunet, o brązowych oczach i o ciepłym uśmiechu. Ma otwartą osobowość, nie boi się okazywać tego co czuje. Śmieje się, gdy jest szczęśliwy, płacze, gdy jest smutny lecz zdarza mu się to bardzo rzadko.
Kilka dni temu przygarnął kota, nadał mu imię i wręczył mały uroczy dzwoneczek na sznurku.
Później, ku jego zdziwieniu, mały kot okazał się być wysokim niebiesko-włosym wampirem o czerwonych oczach.
Od tamtego momentu Kuro (takie dostał imię) jest Servampem swojego Eve, Mahiru.
Jeszcze do końca nie znam znaczeń tych słów ale obiecano mi dzisiaj małe spotkanie z pozostałymi Servampami i jego Eve, będę mogła bliżej poznać naturę wampirów i wszystkiego się o nich dowiedzieć.
- To jak Tequilla? Po szkole idziemy do rezydencji Alicein'ów, pamiętasz? - zapytał Mahiru wyrywając mnie z zamyślenia.
Szybkim ruchem wyciągnęłam jedną słuchawkę z ucha i uśmiechnęłam się.
- Tak pamiętam, nie mogę się doczekać aż wszystkich poznam - odpowiedziałam i wróciłam do nacieszania sie muzyką.
- Nie idźmy tam. Poznawanie tylu osób na raz jest uciążliwe... - zaprotestował Kuro siedzący w postaci kota wewnątrz plecaka Mahiru.
- Daj spokój, dla Tequilli to żaden problem, prawda? A poza tym, tam będzie twoje rodzeństwo i raczej wypadałoby spotkać się z nimi raz na jakiś czas - powiedział Mahiru i otworzył plecak.
Kuro korzystając z okazji, wyskoczył z otworu i wylądował na prawym ramieniu chłopaka po czym ziewnął.
- Nie dam rady z wami... Wolałbym zostać w domu i obżerać się lodami ciasteczkowymi przed ekranem telewizora.
Zachichotaliśmy. Kuro miał naprawdę niesamowity charakter.
Moze czasem nadużywał słów ,,uciążliwe" lub ,,nie chce mi się" ale naprawdę dało się to znieść, to czyniło go jedynym w swoim rodzaju.
Gdy znaleźliśmy się pod szkołą, wyłączyłam odtwarzacz muzyki i pobiegłam w głąb budynku prosto pod klasę w której już za moment mieliśmy mieć lekcje.
Oprócz Mahiru nie miałam tu nikogo innego, w wyniku czego niekiedy zostawałam sama. Chłopak w przeciwieństwie do mnie miał dużo znajomych i przyjaciół, jednymi z nich byli Ryusei i Koyuki. Był też Sakuya ale zniknął jakiś czas temu. Wszyscy mówią że przeniósł się do innej szkoły lecz Mahiru twierdzi że to nie prawda. Kilka razy próbowałam się dowiedzieć tego co stało się z Sakuyą lecz brunet nie chciał o tym rozmawiać. Nie nalegałam.
~~··°🌺°··~~
Gdy dzwonek rozbrzmiał na większą część budynku, podeszłam bliżej do drzwi klasy i czekałam na nauczycielkę. Według planu miałam mieć teraz matematykę, a to oznacza oddanie sprawdzianów i kolejna ocena niedostateczna do kolekcji.
- Starzy mnie zabiją... - pomyślałam i drgnęłam.
Jako nieliczna miałam naprawdę surowych rodziców. Zawsze gdy zrobiłam coś źle dostawałam po twarzy.
- Zapraszam do klasy - powiedziała nauczycielka i machnęła czerwonym dziennikiem ze złotym napisem ,, 1A LICEUM"
Jak zwykle zajęłam miejsce w ostatniej ławce stojącej tuż pod oknem, wyjęłam zeszyt do przedmiotu, piórnik i czekałam aż inni się uspokoją.
- Jak już wiecie, sprawdziłam wasze prace, jestem naprawdę zawiedziona niektórymi osobami i ich ocenami ale mam nadzieję że każdy wie o kogo chodzi - powiedziała pani Saotome siadając przy biurku. - Iyumi, rozdaj sprawdziany innym uczniom.
- No ba, oczywiście że wiem o kogo chodzi - mruknęłam pod nosem i wyjęłam telefon z kieszeni.
Po chwili kartka papieru wylądowała mi przed nosem. Heh wiedziałam, dostałam kolejną jedynkę.
- Tequilla! Jak tam twoja ocena? - zapytał Mahiru stojący tuż za mną, w ręce trzymał swój sprawdzian.
- Pff... Sam zobacz - powiedziałam znudzona i rzuciłam kartką w jego stronę.
- Ohh... Nie uczyłaś się?
- Nie rozumiem tego gówna i nigdy nie zrozumiem. A co ty dostałeś?
- Piątkę z minusem. Słuchaj, a może mógłbym Cię tego nauczyć? Poprawiłabyś to na lepszą ocenę.
- Miło z twojej strony, dziękuję.
- Ej Mahiru! Chodź tu wreszcie! - krzyknął Ryusei machając ręką.
- Sorrki, muszę lecieć.
Nie odpowiedziałam. Samotne siedzenie w szkole stało się dla mnie normą.
~~··°🌺°··~~
Cała lekcja przebiegła w miarę cicho i szybko, nie licząc tego że kilka razy zostałam upomniana o to abym schowała telefon do plecaka i zaczęła pisać notatki.
Dzisiaj naprawdę nie miałam humoru. Po szkole czeka mnie spotkanie u Alicein'ów, później po powrocie do domu muszę wysprzątać całe mieszkanie, odrobić lekcje i pójść do jakiegoś supermarketu na zakupy.
Spakowałam rzeczy i skierowałam się do drzwi w których czekał Mahiru gdy nagle usłyszałam swoje imię wykrzyknięte przez nauczycielkę.
- Tequilla, mogłabyś zostać tu na chwilkę? Porozmawiamy.
Westchnęłam i kiwnęłam porozumiewawczo do chłopaka który wyszedł na korytarz.
- Nie podoba mi się twoje nastawienie do moich lekcji. Nie słuchasz, nie robisz notatek, a później i tak wszystko wychodzi na sprawdzianach. Przykro mi, ale niestety jestem zmuszona do skontaktowania się z twoimi rodzicami - powiedziała kobieta i spojrzała na mnie swoimi ciemnymi oczami przepełnionymi gniewem.
Poczułam lęk. Kilka razy słyszałam to samo od innych nauczycieli ale wiedziałam że dzisiaj stanowczo przegięłam i baba z matmy nie żartuje.
- J-ja przepraszam... Obiecuję że...
- O nie. Już obiecałaś kilka razy że weźmiesz się w końcu za naukę! Niestety ale prawdopodobnie zostaniesz usunięta ze szkoły, aby zrobić miejsce innemu uczniowi któremu zależy na ocenach i na jego przyszłości. Dla ciebie nie ma tu miejsca.
Osłupiałam. Poczułam jak cała się rozgrzewam a do oczu napływają mi łzy.
Nie umiąc wykrztusić z siebie ani jednego słowa, wyszłam z sali trzaskając za sobą drzwiami.
- Szlag - ryknęłam idąc wąskim korytarzem w poszukiwaniu jakiegoś miejsca w którym będę mogła usiąść i przemyśleć wszystko, co powiedziała nauczycielka.
Przystanęłam przy oknie i uderzyłam pięścią w plastikowy parapet niemal go łamiąc.
Nie wytrzymam tu ani chwili dłużej.
Ponownie wyciągnęłam telefon i napisałam wiadomość do Mahiru że będę czekać pod szkołą.
Zarzuciłam plecak na ramię i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych.
Na szczęście dzisiejsze lekcje trwają do 10:30 więc nie będę musiała długo czekać, przez ten czas postanowiłam pospacerować po pobliskim parku.
~~··°🌺°··~~
O 10:40 znowu spotkałam się z Mahiru. Był wyraźnie zaskoczony tym, że nie byłam na pozostałych lekcjach.
Pobiegliśmy na pobliski przystanek i wsiedliśmy do busa który podjechał jako pierwszy.
W pojeździe zacytowałam mu wszystko co powiedziała mi pani Saotome i zamilkłam.
- Może da się to jakoś załatwić? Nie mogą od tak wyrzucić Cię ze szkoły!
- Widocznie jednak mogą... Zawiniłam i muszę teraz ponieść konsekwencje.
- Spróbuj z nią pogadać jutro przed lekcjami, proszę! Jeśli nie dasz rady to ja to zrobię.
- Mahiru, rozumiem to, że się o mnie martwisz, ale widziałam po niej że nie ma już dla mnie ratunku. A tak w ogóle zmieńmy temat... Gdzie Kuro?
- W plecaku, znowu uciął sobie drzemkę.
Resztę drogi przejechaliśmy w milczeniu. Wiedziałam że w domu będzie czekać na mnie istne piekło i nie skończy się tylko na małej awanturze. Gdybym tylko mogła, nie wracałabym tam nigdy więcej.
- Chodź, wysiadamy - powiedział Mahiru wstając z siedzenia.
Gdy znaleźliśmy się na kolejnym przystanku, drzwi busa otworzyły się i mogliśmy swobodnie z niego wyjść.
Rozejrzałam się. Nigdy wcześniej tu nie byłam więc poczułam się nieco niepewnie.
- Jesteśmy na miejscu? - zapytał Kuro wyglądając z plecaka po czym zeskoczył na chodnik. - Chcę już być w środku... Uciążliwa jest ciągła postać kota.
- Jeszcze chwila i tam będziemy. Mam nadzieję że zjawią się wszyscy - powiedział Mahiru wskazując palcem na ogromy budynek stojący kilkaset metrów dalej. Podeszliśmy do złotego ogrodzenia.
~~··°🌺°··~~
- Jednak przyszłaś, Tequilla! Czekałem z całą resztą na ciebie - zza bramy wyskoczył uśmiechnięty, wysoki blondyn. Miał na sobie różową koszulę a na nią założony czarny płaszcz i pelerynę. - Jestem Servampem Żądzy, All Of Love. Moje obecne imię to Snow Lilly ale mów mi po prostu Lilly. Mahiru dużo o tobie opowiadał. - Nie mogłabym odmówić zaproszenia od takich osób jak wy - zaśmiałam się. - Cieszę się że mogę Cię poznać. Lilly odpowiedział szerokim uśmiechem. - Witaj Mahiru, Kuro, miło was znowu widzieć - powiedział blondyn i pchnął ręką w stronę wejścia. - Zapraszam do środka!
Weszliśmy do wnętrza ogromnego budynku. Było tu pięknie, nie mogłam się tym wszystkim nacieszyć. Ciekawe czy Mahiru i Kuro już tu byli? Lilly zaprowadził nas do jednego z pomieszczeń. Było mocno oświetlone. Nie minęła chwila a już powitał nas wrzask jednego z wampirów. - Słuchajcie! Mamy gości! -krzyknęła jakaś postać i skoczyła na jedno z krzeseł. - Zamknij się cholerny jeżu - mruknął jakiś chłopak zza stołu. - Jestem Licht, fajnie że wpadłaś... Miał czarną czuprynę lecz tylko mały kosmyk włosów był koloru białego. Może to pozostałości po farbowaniu? - Jestem piątym Servampem, Lawless Chciwości - odezwał się ,,cholerny jeż". - A ten Aniołek z groźnym spojrzeniem to mój Eve! - dodał. - Aniołek? Skąd ten pseudonim? Myślę że to przez ten jego biały plecak z dwoma skrzydełkami - pomyślałam. - Cześć wszystkim! - powiedziałam i uśmiechnęłam się. - Hejka - odpowiedzieli chórem. - Upierdliwi jesteście... Przedstawiajcie się szybko i wracajmy do domu - wymamrotał Kuro i zajął miejsce na kanapie.
~~··°🌺°··~~ - Usiądźcie do stołu, nie będziemy chyba rozmawiać na stojąco - odezwał się chłopak siedzący na dużym czarno-białym krześle. Sądząc po jego figurze, jest kruchy, wątły i niski. Miał na sobie mundurek składający się z fioletowo-czarnej kurtki na której były dwa odwrócone krzyże o dwóch kolorach - białym oraz czarnym. Podejrzewam że to właśnie on to Misono i cała ta posiadłość należy do niego. Gdy wszyscy posłusznie zajęli miejsca, niski fioletowowłosy znowu zabrał głos. - Jak już zauważyliście, jest z nami nowa osoba, Tequilla. Może na początek wyjaśnijmy jej znaczenia ,,Servamp'' i ,,Eve'. Ktoś chce zacząć? - Może ja? - z miejsca podniosla się kolejna osoba a wraz z nim wysoki mężczyzna z trzema papierowymi torbami na głowie. Jedna z nich zasłaniała całą jego twarz. - To Servamp Zazdrości, Doubt Doubt. A ja jestem Mikuni Alicein, jego Eve. A wracając do Servampów, Servamp to wampir który specjalizuje się w byciu pod czyjąś opieką. Pije krew tylko od mistrza, czyli jego Eve, z którym związani są kontraktem. Istnieją również podklasy ale o tym opowiem później. - Zapomniałeś powiedzieć że rozkazy ich mistrza są uciążliwe - wtrącił Kuro lecz widząc piorunujące spojrzenie Mahiru dodał - ...No ale słuchają ich. - Dobra, kolej na nas - przy moim lewym boku pojawił się kolejny blondyn, na jego ramieniu spoczywał najmniejszy wampir jakiego dotychczas widziałam. - Jestem Tetsu Sendagaya, a to mój Servamp Pychy, Old Child - powiedział. - Jestem odpowiednią i prawdziwą postacią pychy! Me imię brzmi Hugh Dark Algernon Trzeci! - Mówcie po prostu ,,Hugh'' - zaśmiał się Tetsu po czym wampir zeskoczył z jego ramienia, stuknął drewnianą laseczką o podłogę i krzyknął : - Me pełne imię kończy się na ,,trzeci''! Uśmiechnęłam się w duchu, Hugh wyglądał najbardziej wampirzo od całej reszty. Ma średniej długości czarne włosy, lekko kręcone i jak każdy z rodzeństwa czerwone oczy i wampirze kły. Na lewym oku nosi monokl, a na głowie cylinder dodający mu około 35 cm. Spojrzałam na drugi koniec stołu, zostały jeszcze tylko dwie osoby z którymi muszę się zapoznać. - Ta fioletowowłosa dziewczyna to Servamp Gniewu, The Mother. A gościu zajadający się ciastem to World's End, Servamp Obżarstwa. Tylko ich Eve pozostali nieznani - powiedział Mahiru który chyba zauważył że wpatruję się w tamtą dwójkę. - Czyli...Reasumując, każdy Servamp to jeden z grzechów? - zapytałam. - Otóż to. Jest siedmioro Servampów, tyle ile grzechów.
~~··°🌺°··~~
Po dwóch godzinach rozmowy wiedziałam już praktycznie wszystko o wampirach. Lecz jedno pytanie nasuwało mi się na język. - Czym są podklasy o których wspominał Mikuni? - zapytałam. - Podklasy to niższe wampiry stworzone przez Servampa. Słuchają rozkazów tego, który je stworzył. Umierający człowiek może stać się podklasą pijąc jego krew. W przeciwieństwie do Servampów które są nieśmiertelne, podklasa może zostać zabita przez ludzi lub nawet przez samego Servampa - odpowiedział Mahiru biorąc łyk zielonej herbaty. - Jednym z zabójców takich podklas jest Tsubaki... W tym tygodniu zamordowano pięć podklas Lilliego. - Tsubaki? Kto to? - Znany jest również pod nazwą ,,Who Is Coming?''. Jest najmłodszym z ośmiu Servamp'ów lecz przez długi okres czasu nie był znany dla braci i siostry. Wiadomo, że był przetrzymywany lub współpracował z C3. Po niedopatrzeniu organizacji uciekł - odpowiedział Misono groźnym tonem. - Dlatego właśnie chcemy go powstrzymać. Tsubaki zabija mnóstwo ludzi i wampirów bez żadnych skrupułów - dodał Hugh zajadając się ciastkiem. - Lepiej na niego uważajmy, szczególnine ty, Tequilla. Jeśli Tsubaki dowie się od swoich podklas że jesteś z nami, w każdej chwili może cię znaleść i zabić bez wachania. Słysząc to ostrzeżenie momentalnie stałam się nerwowa, zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu w poszukiwaniu czegoś co pomogło by mi zapomnieć o tym zabójcy. Po chwili mój wzrok wylądował na Lillym, a dokładnie na jego zegarku który wisiał na jego szyji, wskazywał godzinę 14:50. Szlag, o 14:00 miałam być w domu na obiedzie! Kompletnie zapomniałam. Szybko chwyciłam telefon i ujrzałam 11 nieodebranych połączeń, 4 od matki i 7 od ojca. Dlaczego nie słyszałam jak do mnie dzwonili? Musiałam mieć wyciszony dzwonek telefonu. Odwróciłam się do Mahiru i szepnęłam że muszę jak najszybciej wracać do domu. - Czekaj! Nie możesz wracać sama! Jeszcze coś ci się stanie - Mahiru złapał mnie za rękaw koszuli i przytrzymał. - Nie chcę stracić kolejnego przyjaciela! - Miałam być w domu godzinę temu. Jestem spóźniona a do tego pani Saotome pewnie dzwoniła do moich rodziców z informacją o tym że uciekłam z lekcji i że w najbliższym czasie zostanę usunięta ze szkoły. Muszę wracać! Chłopak zbladł. Dopiero co udało się nam zapomnieć o tej sytuacji a to na nowo wróciło. Wyrwałam się z uścisku dłoni i pobiegłam w stronę wyjścia.
~~··°🌺°··~~
Jak na złość nie mogłam znaleźć żadnego autobusu który by jechał w kierunku mojego domu. Przez to musiałam biegnąć tam sama i dopiero po pół godzinie znalazłam się pod mieszkaniem. Drżącą dłonią złapałam klucze i wsadziłam je do zamka drzwi, następnnie przekręciłam je i chwyciłam za klamkę.
W środku panowała grobowa cisza co jeszcze bardziej mnie zestresowało. Nie zdejmując nawet butów po cichu wbiegłam do swojego pokoju po którym walała się sterta szklanych butelek, niektóre z nich były rozstrzaskane. Otworzyłam okno i chcąc położyć plecak na ziemi poczułam jak nagle coś mną szarpnęło. To był mój ojciec, nawet niewiem kiedy tu się znalazł. Chwycił za kołnierz mojej koszuli i uniósł mnie lekko do góry.
- Gdzie do cholery byłaś?! - krzyknął. Był pijany, tak samo jak matka stojąca w drzwiach, wiedziałam to.
- N-na dworze...
- Z kim?!
Nie mogłam mu od tak powiedzieć że poznałam grupę wampirów i to właśnie z nimi spędziłam cały ten czas. Uznali by mnie za wariatkę i zapisali na kolejne wizyty u psychologa.
A dlaczego kolejne? Moje życie nie jest takie kolorowe jak to inni sobie myślą. Moi rodzice to alkocholicy i zawsze znajdą okazję aby się na mnie mścić za to, że w ogóle istnieję.
Kiedyś miałam próby samobójcze i tak właśnie wylądowałam na cotygodniowych spotkaniach z psychologiem.
- Z Mahiru... - po części powiedziałam prawdę.
- Z tym gnojem? Z nim też uciekłaś z lekcji?! Przecież i tak wszyscy wiedzą że jesteś bezużyteczna! A on ,,lubi" Cię tylko chyba dlatego że dałaś mu dupy.
I coś we mnie pękło. Chciałam stąd uciec, chodźby zaraz.
- Nie mów tak o nim! - krzyknęłam i chwilę potem zrozumiałam że to był błąd. Mężczyzna wyciągnął mój telefon z kieszeni plecaka i rzucił nim o ścianę.
- Zamknij się!
Zdążyłam tylko zauważyć ochydny pół uśmieszek matki, po czym dostałam w twarz jakby młotem oburęcznym. Osunęłam się na podłogę, czując, jak ostry kawałek butelki rozcina mi koszulę i skórę pod nią. Krew zaczęła ściekać mi po boku.
Mój prawy policzek zaczął strasznie piec a oczy łzawić.
Nim udało mi się podnieść, dostałam kopniaka w ranny bok, tuż pod żebrami. Ojciec znowu zaczął się drżeć.
- Nigdy Cię nie kochaliśmy, nikt Cię nie kochał. Zostałaś u nas tylko ze względu na kasę!
Też chciałam zacząć krzyczeć, tyle że nie mogłam złapać tchu, miałam złamane żebro.
Dostałam następnego kopa, tym razem w mięsień lewego uda, teraz nie mogłam nawet wstać. Oplułam się krwią i przymknęłam oczy. Usłyszałam jak matka mówi ojcu że jesli nie chcą ponieść konsekwencji za zabicie własnego dziecka, muszą uciekać.
I tak zrobili. Mężczyzna opluł tylko moje ciało na pożegnanie i zniknęli.
Resztkami sił podniosłam lekko głowę i spojrzałam w okno. Zaczęło padać.
Opuściłam głowę na zimną podłogę, zaczęłam powoli tracić przytomność gdy nagle usłyszałam ciche *stuk-stuk-stuk*.
Czyżby starzy wracali do mnie aby jeszcze raz mi wypomnieć że jestem śmieciem?
Nie, to nie oni lecz jakiś czarno włosy chłopak stojący w otwartym oknie. Ubrany był w czarną yukate, przewiązaną w pasie czerwonym, wąskim paskiem. Na ramiona narzucony miał biały płaszcz, który od wewnątrz na dole ma czerwony wzór w kwiaty.
Spojrzał na mnie i na dużą plamę krwi która była pod moim, prawie że martwym ciałem.
Czarnowłosy wszedł do pokoju. Znwou usłyszałam*stuk-stuk-stuk*. To pewnie jego geta wydają ten charakterystyczny dźwięk.
- Przyszedłem po ciebie, Tequilla - odezwał się ten ktoś lecz nie usłyszałam nic więcej. Obraz zaczął powoli mi znikać aż nastała ciemność.
~~··°🌺°··~~
I tak właśnie się tu znalazłam. Moja samotność wróciła na nowo, straciłam Mahiru i nowych przyjaciół których niedawno poznałam. Teraz zostało mi tylko czekać... na Tsubakiego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top