28.
3 miesiące później
Jestem juz w 6 miesięcy ciąży i zaczynam wyglądać jak słodki słonik. Przed chwilą wróciłam z pracy i dziś mamy piąteczek.
Jutro zgodnie z umową przeprowadzam się do Hansa. Trochę boje się tego ale decyzja już podjęta. Od tego czasu co się zgodziłam na tą chorą propozycje, Hans często mnie odwiedzał, pomagał w codziennych obowiązkach itp.
Dzisiaj też jadę na 20 do ginekologa, Hans ma po mnie podjechać i jedziemy razem. Uparł się, a ja nie mam ochoty się kłócić.
Jak powiedziałam Kate o tym co zamierzam zrobić to zjechała mnie, uważa, że to głupi pomysł i będą z tego kłopoty ale ona nie rozumie, że mam ciężką sytuacje finansową.
Faktycznie, że jak zawsze Kate ma dużo racji w tym co mówiła ale ja jak to ja zrobię i tak po swojemu, a po drugie głupio mi odmawiać Hansowi mimo, że wiem, że ten pomysł nie należy do najlepszych.
O 19.30 wyszłam z domu i już samochód stoi, tym razem do czerwone BMW i Hans sam prowadzi.
- Cześć - powiedziałam jak weszłam.
- Cześć - cmoknął mnie w policzek - Gotowa?
- Tak, dzisiaj już poznam płeć dziecka.
- Poznamy. A tak na marginesie bardzo się ciesze, że jutro w końcu będziesz u mnie mieszkać.
- Tak ja też się ciesze. Ale obiecuję, że jak już będę w stanie się sama utrzymać od razu się wyprowadze.
- Spokojnie, możesz mieszkać tak długo jak chcesz, tylko musisz wiedzieć, że ja mam często wielu gości, najczęściej to moi współpracownicy lub znajomi.
- Dobrze, obiecuję, że nie będę ci przeszkadzać.
- Nie o to mi chodziło, chce żebyś ich poznała. No w sumie znasz trochę te klimaty.
- Pożyjemy zobaczmy.
Jak podjechaliśmy pod klinikę, Hans zapakował i jaki dżentelmen otworzył mi drzwi i złapał za rękę.
Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca.
- Angelina Filis - jak usłyszałam moje nazwisko i wstałam.
Na początku chciałam wejść sama, ale Hans złapał mnie za rękę i wszedł ze mną. Nie chciałam się kłócić dlatego się nie przeciwiałam ale nie podoba mi się to, że na siłe się wpycha.
- Witaj pani Angelino - powiedział doktor. - A pan to?
- Partner - co? - Hans Fisher bardzo mi miło.
- Dobrze to zapraszam panią na USG, a jak się pani czuje?
- Bardzo dobrze, dbam o siebie najlepiej jak mogę.
- To dobrze, o tutaj państwo mogą zobaczyć serduszko, bije prawidłowo, też bardzo dobrze rośnie i gratulacje to będzie chłopiec.
Ciesze się, że jest zdrowe to najważniejsze, ale cieszę się, że to będzie synek, moje maleństwo.
- Ale się ciesze, że to chłopczyk - powiedział Hans, akurat jego głos nie powinnien tu zabrzmieć.
- Więc jeszcze raz państwu gratuluję syna.
- Dziękujemy - powiedział Hans, a ja się z nim rozlicze potem, nie chce się kłócić przy lekarzy gdyż wyszło by mega niezręcznie.
Po wizycie wyszliśmy i po chwili znaleźliśmy się w samochodzie.
- Co to miało być?
- Ale co?
- Jak on mówił o synu to ty byłeś zadowolony jakby to był twój, a przepraszam przed lekarzem to był twój i czemu powiedziałeś, że jesteś moim partnerem? Jesteśmy przyjaciółmi i tyle.
- No dobrze przepraszam, po prostu ucieszyłem się, że jest cały i zdrowy.
- Czasem za bardzo idziesz do przodu, nie podoba mi się to.
- Ale nie uważasz, że jakby tak było to nam było by łatwiej w tej całej sytuacji? Jakbyśmy byli razem, a to by był mój syn.
- Ale doskonale wiesz, że to nie jest Twój syn, a jeżeli chodzi o nas nie powiedziałam nie.
- To co będziemy razem?
- Hans żarty sobie robisz?
- Nie, kocham Cię i chce być z tobą niezależnie od sytuacji. Proszę daj mi szansę.
- No dobrze.
- Naprawdę?
- Tak.
- Matko jak się ciesze, kocham Cię i naszego syna.
- Narazie go w to nie mieszaj.
- Okej - jak stanęliśmy na światłach pocałował mnie - kocham cie.
Jak podjechaliśmy pod mój dom, pożegnałam się ze swoim nowym chłopakiem i weszłam do siebie do domu.
Marzy mi się tylko ciepły prysznic i iść spać, najważniejsze, że mały jest zdrowy, a o niczym innym nie chce myśleć niż i szczęściu mojego syna.
.........
Dzisiaj wstałam około 9, zjadłam śniadanie, umyłam się, ubrałam i dopakowałam resztę rzeczy.
Zaraz powinien być Hans z firmą przeprowadzkową oraz pani od której wynajmuje to mieszkanie.
Nie minęło 5 minut i rozległ się dzwonek do drzwi.
- Cześć kochanie - powiedział Hans jak mnie zobczył i od razu mnie pocałował.
- Cześć cześć. - Potem zobaczyłam pracowników firmy przeprowadzkowej. - Panowie te wszystkie pudło zabieramy - i zabrali się do roboty.
- Dzień dobry, widzę, że jestem w porę- powiedziała właścicielka mieszkania.
- Tak dzień dobry, my już zabieramy te rzeczy i mieszkanie jest wolne. Proszę to pani klucze i chciałam podziękować za wszystko.
- Nie ma sprawy, to ja dziękuję. Noi życzę wam szczęścia.
- Dziękujemy - powiedziałam.
Pożegnaliśmy się z nią i poszliśmy na dół. Narazie czujemy aż pracownicy przyniosą wszystkie pudła.
- Kochanie - Hans objął mnie w talii - Widzę, że nie traktujesz tego poważnie tak jak ja.
- Kochanie to jest dla mnie nowa sytuacja, musze się z tym oswoić. - Przytuliłam go.
- No dobrze, nie potrafię się długo na ciebie gniewać.
- I dobrze. - Zaśmiałam się.
Jak już wszystko było zapakowane wsiadłam do samochodu mojego partnera i jedziemy do jego domu, a niedługo tez mojego.
Jakieś 20 minut później podjechaliśmy pod jego dom, Hans zaparkował samochód w garażu i weszliśmy do samochodu.
- Kochanie chodź oprowadze cie - weszliśmy na górne piętro - O tu jest nasza sypialnia z łazienką, ten pokój - czyli obok naszej sypialni - to jest Twój pokój z garderobą a ten na przeciwko to mój, a ten pokój na przeciwko naszej sypialni do pokój naszego dziecka.
- Coś ci już mówiłam o tym naszym.
- No dobrze. - Cmoknął mnie - A tam dalej jest pokój z bilardem i domowe kino oraz wielki taras. A na dole kuchnia, jadalnia z dużym pokojem, mój gabinet bo czasem musze popracować oraz pokój dla gości. Najczęściej w nim nocuje moja mama jak przyjeżdża.
- Dobrze. Bardzo ładny dom i dziękuję.
- I pamiętaj to jest także twój twój i małego, macie się czuć jak u siebie. - Cmoknął mnie - oczywiście też na dole jest taki duży pokój dla służby tam mogą w ciągu dnia siedzieć i jeść jak nie są potrzebni lub jak mają przerwę. Oczywiście są trzy kucharki, dwie sprzątaczki, ochrona i chyba tyle. Przyzwyczaisz się.
- Na pewno. A może pójdziemy coś zjeść? Bo wiesz maluszek już jest głodny.
- Dobrze. Zaraz coś zjesz dobrego - powiedział do brzucha i po chwili byliśmy na dole.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba i zostawicie coś po sobie.
Oczywiście za wszystkie głosy dziękuję.
Topcio
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top