Miłość ogłupia

Obudziło ją gwałtowne szarpnięcie za kołdrę a zaraz potem za ramię.

- Ikamiko wstawaj natychmiast! - niski głos Bakugou wdarł się do jej głowy.

Otworzyła oczy wkurwiona na blondyna za tak gwałtowną pobudkę. No bo kto lubi wstawać z łóżka?

- Co jest? - burknęła starając się ponownie przykryć kołdrą lecz silna dłoń mężczyzny jej to uniemożliwiała.

- Idziemy na Ligę. - odpowiedział odchodząc od dziewczyny i w pośpiechu zakładając swój strój bohatera.

- Nigdzie nie idziesz! - spadła z łóżka próbując jak najszybciej zejść. - Rany Ci się jeszcze do końca nie zagoiły! - warknęła ściągając z siebie piżamę.

- Dostaliśmy rozkaz. - odparł zapinając sprzęt. - Poza tym nie puszczę Cię samej. - podszedł do w połowie ubranej Shuryuno.

Spojrzała w jego czerwone tęczówki a widząc w nich jedynie determinacje wiedziała, że spieranie się z nim nie ma sensu. Złożyła krótki pocałunek na jego wargach i w pośpiechu założyła resztę stroju.

- Jebane białe gówno. - burknęła niezadowolona wychodząc na dach bloku.

Całe miasto spowijał biały puch a z nieba ciągle sypały nowe warstwy śniegu.

- Gdzie teraz? - zapytała mrużąc oczy aby płatki do nich nie wpadły.

- Do UA. - odpowiedział jej patrząc w komórkę.

Zerknęła jeszcze na zegarek a widząc 2:00 nad ranem skrzywiła się z niesmakiem. To sobie wybrali godzinę na atak. Ruszyła biegiem skacząc z dachu na dach słysząc wybuchy Katsukiego tuż za nią. Na placu przed szkołą zebrali się zmobilizowani bohaterowie a wśród nich dostrzegła wściekle czerwoną czuprynę.

- Kirishima, jak sytuacja? - zapytała zwracając uwagę przyjaciela na siebie.

- Dowiedzieli się, że Liga chce odbić Dabiego. Trzeba ich zaatakować przed tym, inaczej wrócimy do punktu wyjścia. - odpowiedział i widać było po nim, że się denerwuje.

- Wiadomo w końcu gdzie mają siedzibę czy będziemy błądzić po omacku? - wtrącił Bakugou stojąc za kobietą.

- Wszystko wiemy, zaraz będą przydzielać zadania. - skinął głową w kierunku gdzie stał Aizawa, Nezu Nezu i Shoto.

Po poznaniu wszystkich wytycznych rozdzielili się na mniejsze grupy aby dotrzeć w odpowiednie miejsca. Ikamiko nie spodobała się jedna rzecz, Keisuke był zdecydowanie zbyt blisko jej przydziału.

- To ta melina? - szepnął Denki prosto do wrażliwego ucha Shuryuno.

Skrzywiła się i zakryła dłonią swoje gepardzie ucho. Kiwnęła głową i przyłożyła palec do ust nakazując Kaminariemu ciszę na co tylko uśmiechnął się do niej przepraszająco. Stali we czwórkę, razem z Katsukim i Eijiro, schowani w cieniu drzew otaczających opuszczony blok.

- Mogliby się już pospieszyć. - szepnęła kobieta przestępując z nogi na nogę. - Mam dość tego śniegu. - potarła ręce o siebie aby je rozgrzać.

I wtedy usłyszeli świst a potem czerwona raca wpadła przez okno na parter obskurnego budynku, który obserwowali. Jak na komendę rzucili się do biegu aby wyważyć drzwi frontowe lecz nie było takiej potrzeby bo wybiegła przez nie dziewczyna o blond włosach.

- Toga. - stwierdził Kirishima zaciskając pięści.

Blondynka z głośnym, szaleńczym śmiechem wyrzuciła w ich kierunku strzykawki lecz zwinnie im umknęli. Eijiro stanął do walki aby pozostała trójka mogła wbiec do środka gdzie na dobre rozpętała się walka. Z rozbitych okien wystawał lód Todorokiego, widać było tez pozostałości innych darów a zewsząd było słychać okropny hałas, który niemiłosiernie ranił słuch Ikamiko. Odwróciła się aby powiedzieć coś do swoich towarzyszy ale zajęli się oni walką z przeciwnikami, których wszędzie było pełno, głównie wszelkiego rodzaju Nomu.

- Dobrze sobie poradziłaś z naszym prezentem. - usłyszała głos niebezpiecznie blisko siebie.

Odwróciła się gwałtownie w tym kierunku i napotkała żółte, zwężone oczy pośród fioletowo-czarnej mgły.

- Kurogiri. - stwierdziła przyjmując pozycję bojową.

- Miło Cię widzieć Scrach. - odpowiedział nic nie robiąc sobie z jej postawy.

- Nie przypominam sobie żadnego prezentu. - odparła marszcząc brwi.

- A Nomu, który mówi? - przekrzywił głowę a w jego głosie wyczuła rozbawienie.

- Mogłam się spodziewać. - burknęła wysuwając kły.

- Oj przestań, doskonale wiesz, że nic mi nie zrobisz. - machnął czymś na kształt ręki. - Dabi bardzo nalegał, żeby akurat ten Nomu trafił na Ciebie. Chyba się nie lubicie, co? - oparł się o ścianę, jedną z niewielu, które jeszcze stały.

- Odwdzięczyłam mu się. - odpowiedziała chowając kły.

- Wiem. - westchnął jakby zawiedziony postawą Dabiego. - Silny z Ciebie kot. - przyznał z uznaniem.

- Przede wszystkim jestem człowiekiem. - warknęła sięgając po swoją broń.

Wysunęła pałkę na całą jej długość gotowa do walki.

- Naiwna jesteś. - zaśmiał się po czym przeteleportował na co kobieta siarczyście zaklęła.

Zaczęła się rozglądać wokół czy może nie chce on jej zaatakować z zaskoczenia lecz nigdzie go nie zobaczyła. Skrzywiła się na kolejny głośny dźwięk penetrujący jej uszy. Jak tak dalej pójdzie to będzie miała poważne problemy dlatego albo musi się to wszystko szybko zakończyć albo cofnie przemianę a na to nie mogła sobie pozwolić. W takim stanie była nieprzydatna a tego znieść nie mogła więc jak najszybciej skierowała się do wyjścia aby ograniczyć bodźce docierające do jej uszu. Opuszczenie budynku przyniosło jej niemal natychmiastową ulgę a i tutaj nie brakowało Nomu więc gdy tylko jej słuch wrócił do normy przygotowała się do walki.

Przybierając postać geparda rzuciła się na bestię próbująca zaatakować jakiegoś bohatera gdy był on zajęty walką z innym przeciwnikiem. Wbiła swoje ostre pazury w szarą skórę potwora i rozdarła ją z głośnym warknięciem. Nomu z wściekłością odwrócił się do bohaterki i zamachnął wielką łapą. Ikamiko odskoczyła robiąc unik i nie dając złoczyńcy czasu na reakcję ponownie zaatakowała tym razem celując w głowę aby jak najszybciej uśmiercić przeciwnika. Krew trysnęła na nia sklejając jej sierść i wypełniając jej pysk gdy zagryzła zęby na tętnicy szyjnej bestii. Upadła na ziemię obok martwego ciała Nomu. Ciężko dysząc rozejrzała się na boki w poszukiwaniu kolejnej walki, furia w niej wrzała i potrzebowała ją rozładować bo inaczej gepard mógłby przejąć kontrolę wykorzystując targające nią emocje. Że też musiała mieć akurat taki wybuchowy temperament przy takiej umiejętności. Przez myśl jej jeszcze przeszedł Bakugou ale odrzuciła to od siebie wiedząc, że jej partner na pewno sobie poradzi.

- Scrach! - usłyszała wołanie, które na dobre sprowadziło ją na ziemię.

Odwróciła się w odpowiednim kierunku i zobaczyła Itagakiego walczącego z jednym z członków Ligii, miał na imię Twice o ile się nie myliła. Keisuke wydawał się zmęczony a całe jego ciało było pokryte substancją przypominającą błoto. Pobiegła do przyjaciela i zaatakowała przeciwnika, z którym walczył. Ledwo go dotknęła a ten rozpadł się pozostawiając po sobie jedynie tę dziwną maź.

- Cały czas klony! - krzyknął do niej niebieskowłosy przekrzykując zgiełk walk. - Nie wiem gdzie jest oryginał. - dodał zdyszany.

Warknęła dając mu znać, że zrozumiała i zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu osobnika odpowiedzialnego za klony i jej brudne futro, całe w jakimś błocie. Nieustannie padając śnieg nie ułatwiał jej tego zadania a w opuszki jej łap wdzierało się nieznośne zimno. W końcu jednak dostrzegła mężczyznę wyglądającego identycznie jak pokonany już przeciwnik Keisuke. Pobiegła w tamtym kierunku go dopaść lecz musiała gwałtownie wyhamować, co było ciężkie na śliskim podłożu, bo pojawiła się przed nią czarna mgła. Odsunęła się od niej jak najszybciej wracając tym samym do niebieskowłosego przyjaciela. Zerknęła na niego i zdziwił ją wyraz strachu na jego twarzy. Odwróciła się aby spojrzeć tam gdzie i on patrzył i trafiła na przenikliwe, czerwone oczy.

- Słyszałem o Tobie od naszego kochanego Dabiego. - uśmiechnął się do niej upiornie.

Wróciła do ludzkiej postaci stając obok przyjaciela.

- Shigaraki. - stwierdziła przez zaciśnięte zęby.

- Przez Ciebie nasz towarzysz jest w areszcie. - odparł robiąc krok w stronę bohaterów na co natychmiast się odsunęli. - Nie ma się czego bać. - zatrzymał się poszerzając uśmiech.

- To koniec Ligii Złoczyńców. - burknęła ignorując komentarz Tomury.

- Mylisz się, to dopiero jej początek. - zerknął na Kurogiriego stojącego obok. - Dabi zaraz wyjdzie z aresztu i będziemy mogli rozpocząć nasz plan. - dodał a uśmiech zszedł z jego twarzy. - Lecz najpierw musisz zostać ukarana. - szepnął przekrzywiając lekko głowę.

Kobieta z wściekłością rzuciła w złoczyńce jedną ze swoich lin z obciążeniami lecz jak tylko Shigaraki dotknął jej pięcioma palcami rozpadła się ona w pył. Keisuke wystrzelił wodę z armatek na swoich przedramionach i podgrzał ją najintensywniej jak tylko potrafił. Tomura zrobił unik lecz trochę wody spadło na niego przez co syknął i z nienawiścią spojrzał na niebieskowłosego.

- Chyba dla rozgrzewki na początek pozbędę się Ciebie. - wycedził kierując w jego stronę swoje kroki.

Shuryuno zdecydowanie nie spodobał się ten pomysł a emocje jakie nią targnęły sprawiły, że zmieniła się w geparda i ruszyła na Shigarakiego z całą swoją wściekłością. Kurogiri chciał ją złapać w swoją mgłę lecz zwinnie uciekła przed jego mackami. Skoczyła nad przywódca Ligii i zadrapała jego kark zostawiając czerwone szramy. Ten z okrzykiem odwrócił się chcąc jej dotknąć lecz koci refleks pozwolił jej uniknąć śmierci.

- Zabiję Cię! - krzyknął Tomura drapiąc się agresywnie po szyi.

- Niedoczekanie! - odpowiedziała wracając do ludzkiej postaci. - Koty mają dziewięć żyć. - uśmiechnęła się pewnie i wstawiła pazury gotowa do walki.

Shigaraki w wyjątkowo szybkim tempie zbliżył się do kobiety i wystawił rękę w kierunku jej twarzy. Chciała się odsunąć lecz zaraz za nią pojawił się Kurogiri i swoim dymiącym się ciałem uniemożliwił jej ruch. Miała wrażenie, że w zwolnionym tempie zbliża się do niej śmiercionośna dłoń Tomury. Z przerażeniem patrzyła na blade palce szarpiąc się na wszystkie strony aby jeszcze trochę pożyć na tym świecie. Już miała zamknąć oczy gotowa na najgorsze lecz coś odrzuciło mężczyznę na bok. Dopiero po sekundzie zorientowała się, że był to pocisk wodny wystrzelony przez wściekłego Itagakiego, który nie pozwalając Shigarakiemu się podnieść doskoczył do niego.

- Keisu, przestań! - krzyknęła Ikamiko nadal uwięziona przez Kurogiriego.

Jej słowa jednak nic nie dały a niebieskowłosy mężczyzna przygniótł ręce przeciwnika do ziemi aby nie mógł go dotknąć.

- Keisuke! - ponownie krzyknęła szarpiąc się aby wyswobodzić się i móc zareagować.

Doskonale wiedziała, że przyjaciel nie poradzi sobie sam, szczególnie gdy rządzą nim emocje. Nie mogła nic zrobić i ta bezsilność była gorsza niż jakiekolwiek inne uczucie jakiego kiedykolwiek doświadczyła. Zaprzestała swoich starań o uwolnienie gdy zobaczyła, że to Tomura przejmuje kontrolę w starciu, które rozgrywało się tuż przed nią.

-----

Miłych Walentynek!

~ Wasza Airi

-----

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top