Rozdział 11


- Gdzie jedziemy ? - zapytałam jak odjechaliśmy spod mojego domu .
- Niespodzianka - odpowiedział tajemniczo i puścił mi oczko , na co ja głęboko westchnełam . Zaczeło być zbyt cicho , więc sięgnełam ręką do radia . Właczyłam jakąs stacje i po chwili twarz rozświtlił mi uśmiech .
Oczywiście Odej dostrzegł to .
- Co tak się szczerzysz ? - zapytał spoglądnąc na droge .
- The Vamps - odpowiedziałam a on spojrzał na mnie ze zdziwieniem na twarzy .
- Co ? - Bożee zabijcie mnie .
- Mój ukochany zespół a piosenka co leci to Wild Heart - stwierdziłam i zaczełam nucić ją pod nosem .
- Nie wiem , nie znam - wzruszył ramionami a ja strzeliłam się ręką w czoło .
- No co ? - spytał zdezorientowany .
- Nic - zaśmiałam się - więc słuchaj . Jest to zespół składający się z czterech zajebistych i przystojnych chłopaków : Bradleya ,Tristana , Connora i Jamesa - wyliczyłam mu wszystkich na palcach - grają w Anglii i są zajebiści - zakończyłam rozmarzonym głosem .
- Czy mam być zazdrosny ? - zapytał ze śmiecham .
- Spokojnie , ciebie nie zamienie na nikogo innego - stwierdziłam szczerze. To w większości dzięki niemu ruszyłam dalej po stracie przyjaciół . On mnie podnosił na duchu i pomagał. Wystarczająco długo radzilam sobie sama , niby zwykły tydzień a dla mnie to była wieczność . Codzienne samotne przesiadywana w domu ... STOP . Koniec z tym .
- Mam taką nadzieje - uśmiechnął się.
Po paru minutach dojechaliśmy na miejsce . Robiło się już ciemniej , więc dopiero po paru minutach ogarnełam że wjechalismy na teren stadionu Legii .
- Ee co my tu robimy ? - zapytałam zdezorientowana .
- Niespodzianka - powiedział tak jak na początku . Wyszliśmy z samochodu i ja poczułam jego ręce na moich ramionach . Po chwili coś ciemnego zakryło mi oczy .
- Spokojnie - powiedział do mnie Ondrej , zawiązując mi chustke z tyłu głowy .
- Co to ma być ? - spytałam , lekko zdziwiona .
- Zaraz zobaczysz - stwierdził , wziął mnie za ręke i zaczął gdzieś prowadzić . Co on kombinuje ?
Czułam tylko jak idziemy gdzieś w góre po schodach a potem schodzimy albo skręcamy . Słychać było tylko stukanie naszych butów na kafelkach . Po paru minutach się zatrzymaliśmy a on zdjął mi opaske z oczu . To co zobaczyłam , zatkało mnie . Staliśmy przed wejściem na boisko . Na środku stał stół z dwoma krzesłami . Na stole leżał czarny obrus , stał świecznik i paliły się świeczki . Stały tam tależe z parującym jedzeniem . Świeciły się reflektory ale nie wszystkie , nadające miłą atmosfere .
Duda stał z boku i obserwował moją reakcje .
- Dziękuje - wyszeptałam , przytulając się do niego .
Wziął mnie pod ramie i ruszyliśmy w strone stolika . Odwróciłam się jeszcze na chwile i zobaczyłam jakiś cień . Mrugnełam i już go nie było . Dziwne , pewnie mi się wydawało . Jak już podeszliśmy Odej podszedł do mojego krzesła i odsunął ję żebym mogła usiąść a potem usiadł na przeciwko mnie .
- Sam to ugotowałeś ? - zapytałam spoglądając na makaron polany ciemnym sosem , posypany serem i kwiatkami ułożonym do okoła talerza . -Taaa ale to nic takiego - powiedział spuszczając wzrok na talerz .
Papatrzyłam na niego jak na wariata .
- Jak to nic takiego ? - zapytałam , ale nie dałam mu dojść do głosu - nikt nigdy nie zrobił dla mnie czegoś takego , i dla mnie to jest już za dużo , ale dziękuje - rzekłam z wdzięcznością.
Popatrzył na mnie ale nic nie powiedział za to złapał butelke białego wina i nalał nam do kieliszków.
- Za dzisiejszy wieczór - powiedział podnosząc go do góry . Odpowiedziałam mu tym samym i napiłam się łyka . Żadko pije jakieś alkohole ale białe wino należy do moich ulubionych . Patrzyłam na niego , miał w oczach jakieś dziwne błyski ale nie mogłam ich rozszyfrować .
- No to jedzmy - odezwał się po chwili niezręcznej ciszy . Kiwnełam głową . Zawsze miałam o czym z nim rozmawiać a teraz wszystko wyparował mi z głowy . Po prostu pustka . Wziełam do ręki widelec , nałożyłam na niego troche makaronu i wziełam do buzi . Był przepyszny . Ten delikatny sos , super mieszał się ze smakiem makaronu i sera .
- Pyszne - powiedziałam mu z uznaniem a on zaczerwienił się i wymamrotał ciche " dziękuje " . Uśmiechnełam się i i wróciłam do jedzenia . Kiedy zjedliśmy popiliśmy jeszcze winem .
- I jak gotowa , na drugą część niespodzianki ? - zapytał z wesołym błyskiem w oku . No i wrócił stary Dudi ale ...
- Jak to drugą ? - zapytałam zdziwniona i zdezorientowana . Co on jeszcze wymyślił .
Pokręcił głową i wyciągnął do mnie ręke , którą z wdzięcznością przyjełam . Wyszliśmy ze stadionu i znowy wsiedlismy do samochodu .
- Niestety muszę ci zawiązać oczy - powiedział mi i pokazał znowy czarną chustke .
- Ale czemuuu ? - jęknełam .
- Bo to niespodzianka - odpowiedział pewnym głosem .
No dobra , niech mu będzie , pomyślałam i przysunełam się do niego żeby mógł mi zawiązać z tyłu . Po chwili znowu nic nie widziałam . Włączył silnik i po chwili znowu jechaliśmy .
- Co to za chłopak był u ciebie ? - zapytał przerywając cisze .
- E tam , były przyjaciel - machnełam ręką .
Usłyszałam jak odetchnął z ulgą na co ja się zaśmiałm .
- Długo jeszcze ?  - zaczełam mu marudzić .
- Jeszcze 5 minut - odpowiedział mi .
Po czasie nawet krótszym niż 5 minu , samochód stanął . Czekałam cierpliwie aż podejdzie pod moje drzwi i pomoże mi wysiąść . Kiedy drzwiczki się zamkneły , zrobiło się prawie chicho . Słychać było tylko miły dla ucha szum .
- Gdzieś ty mnie zabrał ? - spytalam się .
- Jeszcze sekundka - stwierdził i zdjął mi tą chustke z twarzy . To co zobaczyłam ścisneło mi serce . Zabrał mnie nad Wisłe  . Pod którymś mostem bylo dobrze ukryte miejsce teraz rozświeltone przez małem świeczki wbite w piasek i postawione na murku .
- Jak , podoba ci się ? - zapytał z nadzieją w głosie . Pokiwałam głową , nie mogąc wydusić słowa. Po chwili wziął mnie za ręke i zaprowadził na wielki koc położony na piasku . Leżały na nim małe podzuszki a dookoła porozstawiane miski z różnym słodyczami .
- To jest piękne - wyszeptałam . Rozsiedliśmy się na kocu i zaczeliśmy rozmawiać , tak jak na codzień . O wszystkim . Po prostu .W trakcie romowy zagryzaliśmy żelki i jakieś cukierki .
- Mam dla ciebie prezent - powiedział nagle Duda wstając . Zdziwiłam się ale wstałam za nim . Wyciągnął z kieszeni podełeczko i podał mi . Obserwował mnie . Otworzyłam pudełeczko i zobaczyłam w środku branzoletke . Była prześliczna . Srebrna , zrobiona jakby z warkocza w różnymi zawieszkami . Podniosłam ją wyżej . Była tam mała piłka do nogi , duża litera L , litera N i O  i złote serduszko . Po chwili poczułam jak Duda bierzą ją w ręke i zaklada mi na nadgarstek .
- Jest śliczna - weszpetałam czujac łzy pod oczami .
- Mam do ciebie ważne pytanie - powiedział po chwili ciszy , wpatrując się w moje oczy .
Popatrzyłam na niego a on kontunuował .
- Nie chce cię do nieczego zmuszać ale musisz wiedzieć że odkąd cię pierwszy raz zobaczyłem , nie mogłem przestać o tobie myśle . Cały czas , dzień i noc  . Zakochałem się - wyszeptał .
Patrzyłam się cały czas na niego , czekając na tą chwile .
- Czy ... Czy zostaniesz moją dziewczyną ? - zapytał patrząc w moje oczy i coraz bardziej przybliżając twarz .
- Tak - wyszeptałam już bez zastanowienie . Wiedziałam że to dobra decyzja . Już wiem co widziałam w jego oczach . To byla miłość , skierowana do mnie . Gdy to usłyszał jego oczy rozbłysły i po chwili poczułam jego usta na moich .



***************
SiemaSiema i jest rozdział . Miał być jakoś romantycznie ale  to niestety nie moje klimatu , więc przepraszam jeśli go zepsułam . Ale z małą pomocą jakoś został napisany i przy tym zostańmy xd .
Miałam go dodać później bo dopiero po El Clasico ale nie mogłam się powstrzymać .
I co sądzicie o naszej nowej parze ?
Będzie się im układało ?
Co na to chłopaki z drużyny ?
Mam nadzieje że się podoba.
Do następnego

Hala Madrid

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top