Ostateczna decyzja
Jesteśmy już po lekcjach. Idę właśnie z Kate obok boiska nad rzeką. Chłopaki trenują. Zauważyłam Axela na moście.
- Zostańmy chwilę dobrze? Chce pooglądać jak trenują. - takiemu uśmiechowi nie mogę odmówić.
- Chyba chcesz powiedzieć jak Mark trenuje, co? - szturchnęłam ją w ramię.
- Tak... Masz rację.
- Zostaniemy, ale chodź na most, ok? Tam jest Axel. Muszę z nim zamienić dwa słowa.
- Okey.
Przeszłyśmy na most. Kate oparła się o barierki i przyglądała się chłopakom. Axel nas nie zauważył. Zakryłam mu oczy od tyłu dłońmi.
- Zgadnij kto to. - delikatnie złapał moje dłonie.
- Hmm... Czyżby najwspanialsza siostra na świecie? - zahihotałam.
- Ale, która? Masz dwie takie siostry.
- Emm... Ta, która może jeść ile chce, a i tak nie tyje. - odwrócił się, przytulił mnie i pocałował w czułko. Zaśmiałam się.
- Co poradzić, że u nas to rodzinne?
- Mark też tak ma?
- Tak, nawet ma większy apetyt niż ja. - naszedł mnie pomysł jak Kate może wpłynąć na Marka.
- Jak się czujesz? - znowu włączył tryb zatroskanego brata...
- Dobrze, mogłabym przebiec maraton sprintem i się nie zmęczyć.
- Ale na pełnej prędkości czy takiej gdzie da się cię jeszcze zobaczyć? - to było pytanie retoryczne. Oczywiście, że chodzi o tą drugą opcję. Zaczęliśmy się śmiać. Spojrzałam na dziewczynę opartą o barierki. Pociągnęłam ją za przedramię.
- Tak w ogóle to chyba powinnam was sobie przedstawić. Axel to jest Kate, Kate to Axel. - przywitali się nawzajem.
- Dobra już nie będę ci przerywać w obserwowaniu jak Ma... mają trening. - uśmiechnęłam się niewinnie. Prawie powiedziałam: "jak Mark trenuje", ale wtopa... Kate chyba nie ma mi tego za złe... Przynajmniej nie widać jakby miała.
- Sky, tęsknisz czasem za piłką? - smutna oparłam się o barierki i westchnęłam.
- Aż tak to widać? - w dobrym momencie się spojrzałam na boisko. Właśnie Kevin wymyślił swoją technikę hissatsu. Kopnął piłkę, a za nią leciał niebieski smok. Mark zszokowany tego nie obronił. Ale mam wyczucie czasu...
- Widziałeś to? - zwróciłam wzrok na chłopaka. Axel był trochę zdziwiony, ale po chwili się uśmiechnął.
- Kto by pomyślał... Są coraz lepsi. - spojrzałam na Kate. Albo nie mogła uwierzyć, że Mark tak po prostu to wpuścił albo była pod wrażeniem nowej techniki. Mniejsza z tym minę miała przezabawną. Aż się uśmiechnęłam pod nosem. W tym momencie jakaś czarna limuzyna zatrzymała się za nami. Tylnie okno się otwarło, a za nim siedziała... O nie tylko nie ona... Nelly Raimon we własnej osobie.
- Dużo o was słyszałam... - super, coś jeszcze? Nasuwało mi się na język, jednak powstrzymałam tą uwagę. Nawet jeśli jej nie lubię to nie chce być wredna. Axel chciał sobie pójść, ale ona znowu zaczęła gadać.
- Słyszałam o wypadku twojej siostry Axel. Przykre wydarzenie... Widziałam jak gracie. Sprawiało wam to radość.
- Ale przez piłkę Julia jest teraz w szpitalu.
- Naprawdę myślisz, że to się stało tylko dlatego, że grałeś w piłkę? Otwórz oczy! Mogło to stać się tak czy tak! - chłopak zaczął intensywnie myśleć nad słowami brunetki. Chciałam się wtrącić i powiedzieć o Rey'u Darku, ale nadal jest na wolności... Nie mogę ryzykować.
- Skąd możesz to wiedzieć? - wreszcie się odezwałam.
- Cóż, nie mogę. Tak samo jak wy nie możecie wiedzieć, że stało się to z powodu gry... Ale jeśli naprawdę chcecie marnować takie talenty i miłość do tego sportu z powodu niepewnej przyczyny to proszę bardzo. - chciałam jej coś odpowiedzieć, ale okno się zamknęło i limuzyna odjechała. Z jednym co powiedziała się zgodzę kochamy piłkę i sprawia nam radość.
- Too... Co zamierzacie zrobić? - szybko się odwróciliśmy. Kate była oparta plecami o barierki. Uśmiechała się trochę nie pewnie. Spojrzeliśmy się po sobie z Axelem. Po czym na boisko. Zacisnęłam palce na poręczy.
Odchyliłam lekko głowę do tyłu i się uśmiechnęłam.
- Ja już wiem co zamierzam, a ty Axel? - chłopak tylko skinął głową.
- Czy dobrze myślę, że wy...
- Tak, dołączamy do drużyny. - powiedzieliśmy równocześnie.
*****
Kate musiała już iść do domu. Chłopacy skończyli trening poszli do swojego domku klubowego. Zapukaliśmy oparłam się o framugę drzwi. Po chwili otworzył Mark.
- Część Mark... - zaczął Axel
- Postanowiliśmy... - teraz powiedziałam to ja.
- Grać z wami. - i dokończyliśmy razem. Momentalnie zobaczyłam banana na twarzy Marka. Cała drużyna przyjęła nas ciepło. Był jednak jeden wyjątek... Mianowicie Kevin.
Wszyscy się stresują meczem z liceum czarnej magii. Usłyszeli o plotkach dotyczących jakiejś klątwy. Ja z nimi już grałam i jakoś nic mi nie jest! Kevin cały czas jest na Axela i mnie za coś obrażony. "Co on do nas ma do jasnej ciasnej!" Oglądajcie (czytajcie) kolejny odcinek (rozdział) "Przechytrzyć klątwę". Ale będzie się działo!!
~~ Hej z tej strony Juky. Ten rozdział miał się pojawić trochę wcześniej, ale nie umiałam go dokończyć. Ogólnie jakoś ciężko mi się go pisało. Mam nadzieję, że go nie zepsułam pisząc trochę na siłę. Jeśli się wam spodobał możecie zostawić po sobie ślad w formie gwiazdki 😘 (uch... Jak ja nie lubię żebrać...) Do zobaczenia w kolejnym rozdziale 👋 ~~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top