One-shot
Jego ręka rozbłysła zieloną poświatą.
-Boisz się, Såvka?-wybuchnął śmiechem, gdy próbowałam uciec przez najbliższe drzwi.
Wypowiedział zaklęcie i stanęłam w miejscu. Przeniósł mnie na kamienny blok i przypiął kajdanami.
Zaczęłam się szarpać, jednak po chwili usłyszałam trzask i okropny ból rozlał się po całym moim ciele.
Niespodziewanie usłyszałam hałasy do komnaty wpadli Avengers.
Od razu poczułam elektrowstrząsy.
-Musicie wyjść, nie chcecie chyba sprawiać jej cierpienia?-mój oprawca spojrzał na drużynę, a ja jak przez mgłę poczułam dotyk dłoni na ramieniu.-Gdy ktoś przekroczy próg tego pokoju, oprócz mnie, dziewczyna będzie cierpieć.
-Ty debilu! Puść ją! Nic ci nie zrobiła!-krzyknął Steve.
-Język kochanie...-powiedziałam z małym uśmiechem. Elektrowstrząsy przybrały na sile.
Szarpnęłam się i w tym momencie Bucky nie wytrzymał. Podbiegł do stołu i uderzył Gylina w głowę, a gdy jego ciało opadało na ziemię, przestrzelił je kulą.
W tym momencie pomieszczenie zatrzęsło się, a drużyna przez nagły wstrząs wpadła do pomieszczenia. Wyjście zostało zatarasowane przez kamienne bloki.
-Jarvis, jakie jest prawdopodobieństwo, że uciekniemy?
-Zerowe, sir.
Popatrzyliśmy po sobie z rezygnacją. Już stąd nie wyjdziemy.
-Kocham Was.-powiedziałam zrozpaczona.
-Na zawsze razem...-powiedzieliśmy jednocześnie, patrząc na zawalające się sklepienie.
Ostatnim co zobaczyłam, były niebieskie oczy mojego brata i Steva.
The end.
200 słów.
A.A.J.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top