9.Eksperymenty...

pov. James Barnes:

Wszedłem do kuchni, zastając niepokojący widok.

Si siedziała przy szafce, a Steve próbował ją uspokoić.

Wychodziło mu to z marnym skutkiem. Gdy dostrzegła mnie w progu prześliznęła się między nogami Natashy i ukryła się za moimi nogami.

-Naprawdę nie zrobimy ci krzywdy. Pomożemy Ci. - powiedziałem kojącym głosem.

Kiwnęła głową, a ja zaniosłem ją do gabinetu Bruca.

Posadziłem drobne ciałko na fotelu, przypominając sobie jak aktywowaliśmy jej kod.

Wzdrygnąłem się i przytrzymałem Silvę, żeby się nie ruszała.

Tony podszedł ze strzykawką.

Zaczęła się szarpać, ale nie miała szans z moją metalową protezą.

Nuciłem kołysankę, a w tym czasie Stark wbił igłę w jej bark. Puściłem ją i powoli się przemieniła. Założyłem na nią kurtkę, która prawdę mówiąc wyglądała na niej jak długi płaszcz, żeby nie musiała się pokazywać nago.

-To nie bolało... - powiedziała zaskoczona. - W Hydrze jak chcieli mnie ukarać, nie pozwalali mi się przemienić przez parę tygodni. W pokoju były kamery i wszystko widzieli na monitorach, co robię - czy śpię, jem, chodzę po pokoju czy nawet co robię w łazience.

Po tym stwierdzeniu spuściła głowę w dół.

-Nie musisz nam teraz wszystkiego mówić. Odpoczniesz, zjesz, Natasha pomoże ci się umyć. - powiedziałem lekko zdenerwowany. Nie było mnie przez tyle czasu przy niej, jestem żałosnym ojcem. Nie zasługuję na taką córkę.

Silva jakby słysząc moje myśli, poderwała się do góry i przytuliła do mojej ręki.

-Jesteś najlepszym tatą, jakiego mogłam sobie wymarzyć. To co było, niech zostanie w przeszłości. Nie cofniemy czasu...

Natasha podeszła i wzięła ją za rękę, prowadząc do pokoju. Odprowadziłem dziewczyny do drzwi, po chwili wracając do Steva, porozmawiać o testach sprawnościowych dla Silvy.

pov. Natasha:

Poszłyśmy do pokoju Jamesa i weszłyśmy do łazienki. Silva po chwili zawahania rozebrała się i przykryła długimi włosami. Pomogłam jej wejść do wanny, i zaczęłam myć jej głowę.

Natrafiłam na grudkę ziemi i małe kawałki gałązki.

Zastanowiłam się - czy ona spała na dworze?

-Si? Czy ty spałaś na dworze? Czy miałaś treningi w lesie? - zapytałam ciekawa.

-Raz jak uciekłam, spałam na drzewie, mogą to być pozostałości po tejże ''wycieczce''. Znaleźli mnie po dwóch dniach. To było chyba dwa tygodnie temu, dostałam wtedy ostatnią karę. Później Markus, mój... - jej głos zadrżał, a z oczu wypłynęły dwie łzy. - Mój bliski przyjaciel, wtajemniczył mnie w plan ucieczki. Pomógł mi się stamtąd wydostać, kiedy chcieli przenieść mnie do większej bazy. Ostatni raz widziałam go przed samochodem.

-Był dla ciebie ważny, mam rację?

-Tak, zastępował mi tatę, pomagał w opatrzeniu ran. Często przemycał dla mnie jedzenie.

-Później opowiesz nam resztę, nie będziesz musiała przechodzić przez to dwa razy. - skończyłam wypłukiwać jej włosy. Umyła się do końca i wyszła z wanny. Założyła ubrania i razem wyszłyśmy na korytarz. Dostałam komunikat, ze mamy się kierować w stronę sali treningowej.

-Lubisz treningi? - spytałam, od razu uderzając się w czoło. Po jej raporcie z ostatniej kary wymieniła trening ze Skylar. Musieli ostro ją tam katować.

-Tak, jeżeli jest u was sala treningowa, chętnie poćwiczę. Uwielbiam balet, gimnastykę artystyczną, strzelanie z pistoletu i tai-chi. - odpowiedziała podekscytowana. - Ale tacie się to nie spodoba, zabronił mi ćwiczyć, muszę nabrać sił. W sumie i tak bym zaczęła ćwiczenia, ale w tajemnicy przed wami...

-Może kiedyś razem zatańczymy? Mnie też uczono baletu.

-Jeżeli tak bardzo chcesz? - powiedziała szczęśliwa.

-Okej, a chcesz teraz sobie poćwiczyć? James się zgodził.

pov. Silva:

-No pewnie! - krzyknęłam.

Doszłyśmy do drzwi, po czym Natasha wpuściła mnie do sali.

Metalowa powłoka zamknęła się z hukiem. Przestraszona postąpiłam krok do przodu. Sala miała jedną ścianę z lustra. Z sufitu zwieszały się liny, a na podłodze rozłożone były materace.

W rogu stał głośnik, do którego od razu podeszłam, wpisując na tablecie tytuł piosenki.

Wybrałam ''I see fire'' - Eda Sheerana. Kiedy melodia rozbrzmiała stanęłam na palcach i zakręciłam się wokół własnej osi. Zaczęłam nucić cicho, a po chwili tańczenia zrobiłam kilka przewrotów do przodu. Nie mogąc się powstrzymać i nie widząc żadnej kamery, zrobiłam développé, czyli balansowanie na jednej nodze przy jednoczesnym uniesieniu i wyprostowaniu drugiej.

Po tym wszystko poszło jak z płatka.

Cztery arabesque (pełne uroku balansowanie na jednej nodze), fouetté (szybki krok wprowadzający do wykonania piruetu), rond de jambe (zataczanie kręgu nogą), tour lent (wolny obrót na jednej nodze, wykonywany na całej stopie lub na półpalcach) i na koniec - révérence (ukłon).

Stanęłam na środku sali lekko dysząc.

Dawno się tak nie zmęczyłam tańczeniem.

Usłyszałam piosenkę Apologize, a po niej klaskanie dużej grupy osób.

Odwróciłam się gwałtownie, patrząc z niedowierzaniem na Avengersów, stojących w drzwiach.

Cofnęłam się odruchowo, ale z tyłu poczułam opór.

Zamarłam.

Drużyna usiadła pod ścianą, a ja odepchnęłam od siebie przeciwnika, kopiąc go z półobrotu.

Loki poleciał na ścianę, a ja zastanawiałam się co ze mną jest nie tak.

Bożek wstał i jego kopie zbliżyły się do mnie.

Spojrzałam na Avengersów, ale oni uważnie obserwowali boga.

Tylko tata mrugnął okiem i krzyknął, żebym spuściła mu łomot.

Pamiętając sekwencję ruchów, a także pierwsze nauki z tatą, stanęłam w pozycji bojowej.

-Ciekawe, czy pamiętasz także moje nauki? - zapytał Loki z uśmiechem.

Machnęłam dłonią, a jego kopie się rozproszyły.

-Nie spodziewałeś się tego, prawda? - uśmiechnęłam się lekko.

DODATEK :

859 słów.

A.A.J.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top